Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-10-2016, 18:22   #15
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Marco pokiwał głową. Znów machnął dłońmi i ziemia pod jego stopami natrzęsła się. W przeciągu kilkunastu sekund jej poziom wyrównał się, a po ringu nie było śladu
- Czemu? - Kapłan, choć odpowiadał Robinowi, zdawało się, że mówi do wszystkich. - Bo byli silniejsi. To silni rozdają karty, niech nie zmyli cię chłopcze takie pojęcie jak litość czy współczucie. To tylko przywilej, ale siła... jest podstawą. Kruk zjawi się z rana, zobaczymy wtedy co z twoją siostrą. Teraz prześpijcie się trochę... - powiedział, a coś a’la drzwi z lewej strony psioników otworzyło się (choć wcześniej nie widzieli tego przejścia).


Za nimi znajdowała się dwie sale z kilkoma materacami, parawanami, stołami i starym sprzętem medycznym. Czyżby prowizoryczny szpital? W takim razie nacisk położono na słowo “prowizoryczny”. Niemniej miejsce było na pewno wygodniejsze, by odpocząć niż goła ziemia.

- Póki co możecie tu odpocząć. - rzekł Marco niskim, przyjemnym dla ucha głosem. - Jutro wieczorem poproszę was o decyzję czy chcecie odejść, czy zostaniecie wtedy zostaną wam przydzielone jakieś role. Niestety, nowy świat nas nie rozpieszcza, tutaj każdy musi być przydatny. Macie pełną swobodę. Choć dziś Miasto Feniksa już śpi, to jutro z rana zachęcam Was do zrobienia małej wycieczki. Zobaczycie, że nie jest tak źle...
Czyżby uśmiechnął się pod maską? Trudno zgadnąć. Zaraz też mężczyzna przeszedł do kolejnej kwestii - tej, która bardziej interesowała Michę i Szept. Sięgnął do kieszeni i po chwili jak naboje z jego dłoni wystrzeliły tabletki. Lekarstwo. Przed każdą z kobiet, na wysokości twarz, zawisły w powietrzu po 3 pigułki.
- To za dzisiaj. - powiedział - Dostaniecie coś ekstra, jak jutro też pomożecie naszym gościom. Jak małolat - wskazał na Nikolaia - będzie chciał tę swoją broń, Szept, pomożesz mu ją odzyskać. A na razie idź do Salvadora, niech też przywlecze tutaj swoje zapchlone dupsko z rana i opowie gościom o mieście. Micha, ty możesz zabrać ze sobą Magi, jak... się ogarnie i zatrudnić ją jutro w kuchni. Masz dobry kontakt z młodymi, więc chcę żebyś im towarzyszyła. Jeśli oczywiście, będą chcieli. O świcie macie być w świątyni, a teraz możecie spadać.
Kobieta koło fotela nie dostała żadnych dyspozycji. Po prostu stała i obserwowała zgromadzonych. Tymczasem Marco przeciągnął się, jakby sam miał ochotę udać się na spoczynek, po czym wyciągnął dłoń w kierunku Keiko.
- Przydałoby mi się trochę pozytywnych emocji przed snem, chcesz mi towarzyszyć, malutka? - zagadnął.
Keiko ufnie chwyciła dłoń mężczyzny.
- Ana mówiła, że nie ma pozytywnych i negatywnych emocji - wyjaśniła, zadzierając głowę, aby móc spojrzeć Marco w twarz.- Emocje po prostu są, jak pogoda. Mogą nam pasować, jak pasuje śnieg gdy chcesz jeździć na nartach, lub nie pasować, jak nie pasuje śnieg, kiedy nie mamy czasu odśnieżać samochodu - wyrecytowała. - Każda emocja jest potrzebna.

Szept zerknęła na tabletki, po czym chwyciła je zręcznie, zaraz chowając w kieszeni swoich czarnych, nieco wyświechtanych spodni. Nagroda potem, obowiązki najpierw. Kiwnęła głową na polecenia Marco. Odczekała nim skończy mówić, a następnie zwrócił swą uwagę na małą. W tym właśnie momencie Szept zerknęła na Michę i skinęła jej na pożegnanie do jutra, kiedy sama udała się do Salvadora, celem poinformowania go o zaleceniach.
Micha wyłapała swoją dolę.
- Jaaasne szefie - aż jej się ręka zatrzęsła z podenerwowania kiedy piguły znalazły się w jej kieszeni. Energicznie chwyciła Magi za ramiona i zarzuciła ją sobie na jedno ramie. Zerknęła jeszcze na młodych.
- Noo… coś tam na bazarku wyłapałam, może i coś waszego się “przypadkiem” znalazło, nie będę się upierać, słowo szefa rzecz święta. - Spojrzała po dzieciakach ostatni raz, badając czy ktoś się z nią nie wybiera po czym machnęła do Szeptu.
- Trzym się i nie gadaj tyle bo uszy bolą, ha! - mrugnęła do Szeptu i wyszła ze świątyni

Nikolai zaciskał dłoń w złości, gdy widział Keiko darzącą tak niezwykłym zaufaniem Marco. Miał wrażenie, że tylko on wiedział gdzie są. Te słowa o prawie silniejszego… były tak bliźniaczo podobne do tego czego uczyli w moskiewskim metrze… musiał kraść, bo jak nie kradł, to nie dostawał jedzenia. Tu też każdy ma swoją rolę.
Tamta dziewczyna, która robiła coś z Marco. Czy teraz to samo będzie robić Keiko? Poczucie odpowiedzialności przytłoczyło olbrzyma. On wiedział. Robin chyba się domyślał. Amna też wiedziała… była starsza. To znaczy młodsza, ale starsza… żyła więcej. Mętlik w głowie Rosjanina był przytłaczający.
- Keiko, nie! Powinniśmy trzymać się razem - powiedział w stronę dziewczyny, choć nie był pewien, czy jego słowa odniosą jakikolwiek skutek. Stał bez ruchu czekając.
- Dlaczego? - dopytała Keiko.
Prostota myślenia dziewczyny jak zwykle zbijała z tropu Nikolaia.
- Eee… tak by chciała Alreuna - rzucił pierwsze co przyszło mu do głowy.
Dziewczyna posmutniała. Nie spodziewała się tego po Nikolaiu.
- To nieładnie oszukiwać innych, wiesz? Jak byś się poczuł, gdybym ja ciebie oszukiwała, pomyślałaś o tym? Doktor Alreuna chciała, żebyśmy się podzielili na dwie drużyny i wybrali przywódców. To nie jest trzymanie się razem. A teraz jej nie ma. Zostawiła nas, Marco jest miły, trzeba być miłym dla innych, grzecznym i słuchać dorosłych. Nie znasz zasad? Jak nie przestrzegasz zasad zostajesz ukarany.
Coś cisnęło się na usta młodego Rosjanina. Jednak zagryzł zęby. Nie był mistrzem rozmów. Targał nim gniew. Gniew na to, że Keiko była tak zimno-logiczna. Gniew na siebie, że nie potrafił podać logicznych argumentów. W końcu spuścił wzrok, który zawiesił na jakiejś leżącej luzem cegle i powiedział:
- Przepraszam - tylko tyle mógł jej rzec. Zawiódł. Zawiódł ją, zawiódł Alreune. Nie potrafił obronić tej małej przed nią samą.
- Bądź ostrożna.
Kailko uśmiechnęła się. Jak ktoś przeprasza to wie, że zrobił żle. Nikolai nie będzie już kłamał. To dobrze, nie chciała, żeby go ukarali.
Puściła dłoń Marco i podeszła do chłopka.
- To dobrze, ze nie będziesz kłamał, nie chcę, żeby cię ukarali - powiedziała i przyjrzała mu się uważnie.- Złościsz się i gniewasz - stwierdziła w końcu, po przeanalizowaniu napięcia mięśni, wyrazu twarzy, tonu głosu, oddechu i wyrazu oczu. - I jesteś smutny - przypomniała sobie Chenga. - Mogę to zabrać, chcesz?
Pokiwał głową. Wiedział, że to nie rozwiąże żadnego z ich problemów, ale może bez emocji będzie mógł być równie zimno-logiczny jak ona? Może wtedy przyjdą mu do głowy potrzebne argumenty.
Zabieranie było trudniejsze, ale Keiko ćwiczyła już tyle razy...Odliczyła do trzech wspak, skoncentrowała się i pozwoliła, żeby emocje Nikalaia przepłynęły przez nią i wsiąkły w ziemię.
- No - uśmiechnęła się do niego. - Dobrze mi poszło.
Przeszła kilka kroków w stronę Marco, kiedy zorientowała się, że coś jest nie w porządku - część smutku jakby została w niej, nie chciała odejść. Zdziwiona, zmarszczyła brwi, a potem przykucnęła i dotknęła ziemi. Emocja spłynęła po jej palcach i wsiąkła w grunt.

- Twój przyjaciel chyba też chce twojej uwagi, malutka - powiedział Marco do Keiko - Tę noc spędźcie razem. Nie mam nic przeciwko. Ogrzej go dobrze. A kolejnej... cóż, chętnie wezmę to, czego wysoki kolega sam się nie odważy. - w jego głosie zabrzmiało coś jakby wyzwanie, skierowane tylko do Nikolaia. - To jest Miasto Feniksa, tu nie ma sztucznych zasad. Jest tylko siła, dzięki której można brać to, czego się pragnie.
Młoda kobieta przy fotelu chrząknęła.
- Idę, idę - odrzekł Marco, nawet na nią nie patrząc. Za to podniósł rękę w geście pożegnania do zebranych - Słodkich snów, dzieciaki.
I ruszył w kierunku dziwnej dziewczyny. Wkrótce razem zniknęli za zegarem.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline