Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-10-2016, 10:43   #11
TomaszJ
 
TomaszJ's Avatar
 
Reputacja: 1 TomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputacjęTomaszJ ma wspaniałą reputację
Prawa stopa Mao zagłębiła się w leśnej ściółce, szukając solidnego oparcia. Godziny, lata na glinianym, ćwiczebnym ringu odezwały się niemym hymnem. Mao nie walczył zbyt często. Nie było zwykle powodu, zwykli złoczyńcy wycofywali się, gdy przychodziła pora zmierzyć się z karzącą potęgą Oczyszczającej Fali. Ćwiczył jednak niemal codziennie, dlatego gdy nadchodziła godzina próby, był gotów.

Sprawiedliwość jest prawdą wprowadzoną w czyn

Lewa stopa mnicha uderzyła w ściółkę, przejmując moc i stabilność od ziemi. Tak oto stojąc pewnie na obu nogach, Mao poczuł swój ciężar, stabilność, pewność. Podniósł wzrok, i w myślach usłyszał mosiężny klasztony gong, który zagłuszył fałszywe słowa zakutego z stal złoczyńcy. Dla niego zaś był to sygnał do akcji.
Wróg był szybki, ale nie dość, by skierować ostrze, przeciwko doskonale wykonanemu Kaszlotowi Uderzającemu Krakena, po chwili Mao już trzymał jego dłoń w Paszczy Mureny. Nie spodziewał się tego, był zdezorientowany, gotowy do szermierki. Wykręcone ręce tego którego nazywali Gerym Mordercą chrupnęły nieprzyjemnie pod mocarnym uściskiem mnicha. Ból sprawiedliwości otrzeźwił go jednak na tyle by zaczął stawiać opór, wpierw szamocząc się niewprawnie, potem zaś uderzając kopniakiem mnicha nie na tyle by zranić, ale wystarczająco by poluźnić chwyt. Wyrwał się i był zbyt doświadczonym wojownikiem by ponownie pozwolić łatwo dać się złapać. Cięcie mieczem, które wyprowadził nie dosięgło celu, ale chyba też nie miało, bo Gery cel osiągnął - utrzymał dystans do Mao.
- Oto niszczącą potęgę Pana Mego wzywam - zamruczał modlitewną mantrę mnich i poczuł jak ciało mu wypełnia boska moc tsunami, potężnej fali, która niszczy wszystko na swej drodze. Zmobilizował każdy mięsień, by wspomóc ową moc. Tym razem uderzy ostatecznie, ciśnie zakutym w blachę oponentem tak, że ten straci przytomność. Nie życie, gdyż czekała na niego sprawiedliwość.
Okrzyk Mao przeszył powietrze gdy znów rzucił się do ataku. Był gotowy odnieść rany, wiedział że niczym zimowego wieloryba można go ranić nawet dość głęboko w sadło nim uszkodzi się cokolwiek, jeden cios mieczem mu niestraszny. Ale nie przewidział tego, że... Gery schowa się za drzewo, przed którym stał.
Mao uderzył w dąb z taką mocą, że aż żołędzie się posypały, a zaraz za nimi spadła wiewiórka, która zapiszczała z dziką pretensją. W tym starciu Wody z Ziemią, Istishia sromotnie przegrał z Silvanusem, czego wyraźnym dowodem był leżący wśród korzeni mnich z krwawiącą twarzą.
Uśmiechając się złośliwie Gery ominął nieprzytomnego kolosa, by włączyć się do walki z pozostałymi, próbując po drodze rozruszać obolałe ręce.
 
__________________
Bez podpisu.
TomaszJ jest offline