Szarża przez krzaki przypomniała jeno ciężko zbrojnemu paladynowi o ile bardziej woli ubity trakt i walkę z konia. Szczęściem przeciwnicy zaskoczeni nagłym przebłyskiem zwinności zwalistego mnicha nie byli w stanie otrząsnął się dostatecznie szybko by podjąć inicjatywę w walce. Ledwo elfi wojownik zdołał dobyć miecza już Gabriel ciął go długim mieczem w odsłonięty lewy bok. Stal zgrzytnęła o koszulkę kolczą rozbijając kilka pierścieni zbroi rzezimieszka. Nyvech stęknął próbując ujść przed ostrzem smoczego rycerza.
Świsnęła gdzieś strzała, ktoś krzyczał o przyczajonych ludziach w krzakach. Jednak Sanguinor skupił się na przeciwniku - jeśli szybko go nie położy stracą przewagę jaką zyskali.
Naparł na lżejszego przeciwnika mieczem. Ostrze wgryzło się w ranny bok. Elf syknął i nieudolnie zamachnął się na rycerza. Ostrze jego miecza skrzesało iskry na błękitnej tarczy.
Gabriel uśmiechnął się. Zbój krwawił obficie - Rycerz już miał krzyknąć by ten się poddał gdy poczuł jak coś ciężkiego wyrżnęło go w plecy. Delikatnie przeniósł ciężar ciała na lewą nogę stając tarczą do rannego elfa i ujrzał łucznika który zmieniwszy broń wykręcał właśnie młynka Morgensternem. Nie brak my było wprawy i wzięty w dwa ognie Sanguinor miał jedno tylko wyjście. Natchniony pieśnią Bardki zrobił błyskawiczny piruet obracając się tarczą do Vestasa i nadając rozpędu mieczowi w prawicy.
Zdezorientowany Elf zobaczył tylko na ułamek sekundy plecy przeciwnika nim długi miecz chlasnął go przez łeb. Zbój wrzasnął krótko gdy stal ze zgrzytem wgryzła się w jego czaszkę. Zabulgotał, wypuścił miecz ze zmartwiałej dłoni i legł u stóp Paladyna brocząc krwią.
Vestas nie był jednak głupcem odbił w prawo i wykręcając się w biodrach włożył maksymalną siłę w jedno potężne uderzenie. Buława wyrżnęła rycerza w lewy naramiennik.
Gabriela zarzuciło. Obaj jednak stracili ułamek sekundy by odzyskać równowag i gdy stali już twarzą w twarz Sangiunor dostrzegł atakującego z boku tropiciela. Gnorst uderzył nisko tnąc łucznika po kolanach. Ten niezdarnie zasłonił się Morgensternem co wykorzystał Paladyn - prostym sztychem przebił gardło łucznika.
Rycerz rozglądnął się po polu bitwy jednakowoż wszyscy przeciwnicy legli już martwi. Z jego zaś towarzyszy jeden tylko Mao leżał pod drzewem z rozkwaszoną facjatą. Leomunda pędziła już do niego.
Gabriel dopiero teraz dostrzegł leżące na wyciągnięcie ręki zwłoki Gerego - zakuty w stal wojownik najwyraźniej próbował zajść go od tyłu jednak celny cios sztyletu Colina i magiczne pociski dosłownie usmażyły mu twarz.
Sanguinor kiwnął głową chłopakowi i Oriannie. Musiał przyznać że nie docenił obu Panien.
Schował miecz i podszedł do trupa w zbroi. - W plecy chciałeś mię ugodzić - niczym żmija wszeteczna się zachowałeś i takoż zdechłeś jak gad podły. Obyś smażył się w czeluściach Dziewięciu Piekieł Baatoru-
Paladyn spojrzał na misternie wykonany miecz który łotr dzierżył w dłoni. Jak ktoś taki jak on mógł zasługiwać na dobycie takiego piękna. - Trzeba będzie poświęcić to ostrze - mruknął sam do siebie potem zaś zganił się w myślach za swój egoizm. Popędził do konia i wyciągnął tobołek w którym trzymał medykamenty. Zaraz też pognał ku Leomundzie i Mao by służyć mu swoją wiedzą uzdrowiciela. Wszak do Beregostu jeszcze kawał drogi - przydało by się by mnich o własnych siłach tam dotarł.
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Ostatnio edytowane przez Nightcrawler : 15-10-2016 o 08:28.
|