Spojrzała na szamana jak na coś obrzydliwego co przykleiło sie jej do buta, po czym mocniej przycisnęła do siebie Biblię i tym razem pogrążyła sie w rozmyślaniach.
Nie raz trafiała na trudnych ludzi, ale to już było przegięcie... Jakiś dziwny werteryczny "sprzątacz", ale nazwijmy sprawę po imieniu, pewnie pospolity morderca! i szaman będacy pod tak wielkim wpływem narkotyków iż wydaje mu sie że rzeczywiście jakies duchy do niego przemawiają i do tego wydaje mu sie że jego zwierzę do niego mówi!
Elizabeth potrząsnęła głową próbując odgonić te myśli. Nie wolno jej tak traktować ludzi! Oni są biedni, zagubieni! Ich dusze i serca są jak puste misy, które trzeba zapełnić miłością Pana.
Na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech, po czym obejrzała sie do szamana, i krótko na drugiego mężczyznę.
-Duchy? Naprawde wierzysz ze mówią do ciebie?
__________________ Każdy powinien mieć motto.
Nawet jeśli jest dziwne:
"I'm greedy, not stupid..."
Widzicie? |