Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2016, 18:10   #19
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://gameplay.pl/galeria/ilustracja/18_67971616.jpg[/MEDIA]

Szept, Micha, Keiko, Amna, Robin, Nikolai


W zewnętrznym świecie ciężko było odróżnić noc od dnia. Niebo zawsze było zachmurzone, a pomiędzy szczątkami budowli snuł się smog niewiadomego pochodzenia. Po prostu czasem robiło się nieco jaśniej - szarawo, na tyle, by poruszać się po ulicach Miasta Feniksa bez zewnętrznego oświetlenia.

Nim jeszcze wyłączono światła Micha spakowała co smakowitsze... no dobra, w miarę pożywne kąski dla dzieciaków na śniadanie i ruszyła do świątyni. Była przyzwyczajona wstawać przed wszystkimi, w końcu ktoś musiał dać Marco i jego Elicie żreć.

Kobieta weszła do części szpitalnej, gdzie spali "nowi rekruci" z zamiarem zaserwowania im jakiegoś powitalnego okrzyku. Liczyła wszak na to, że nieprzyzwyczajone do zewnętrznego świata smarkacze, będą raczej chciały pospać do późna. Nic z tych rzeczy! Micha już im zaserwuje pobudkę. Stanęła w progu i już miała rozewrzeć japę, gdy spojrzała na uśpionych psioników. Skośnookiej ślicznotce - Keiko chyba jej było - musiało śnić się coś niegrzecznego. Dziewczyna pojękiwała i wiła się, jakby ktoś na niej leżał. Jej sny miały twarz Nikolaia i ciała cyfr... a może odwrotnie?

Przybyła kobieta skupiła wzrok. Coś było jednak nie tak. Mokre sny, jakkolwiek nie były sugestywne, nie powodowały, że rozporek kombinezonu sam się rozpinał, odsłaniając bieliznę. Micha zmarszczyła brwi. Kto potrafił stać się niewidzialny? W mieście był tylko jeden osobnik - Krzywy Ryj.

[MEDIA]http://s2.ifotos.pl/img/enhanced-_arahrrx.jpg[/MEDIA]

***

Wczesnym rankiem, jak zostało ustalone, Szept szła sprężystym krokiem w kierunku świątyni. Czuła się wyjątkowo dobrze. Lekarstwo koiło nerwy i przyniosło wytchnienie, a dziś... dziś stała przed perspektywą łatwego zarobku kolejnych prochów.

Już miała wejść do budynku, kiedy z boku, koło studni zobaczyła stojącego Marco i ślepego Kruka. Głos Feniksa przywołał ją gestem, słuchając cały czas co starzec ma mu do powiedzenia.

- ... czarnowłosej ufać. Kłamie.
- usłyszała koniec wypowiedzi Kruka, nim ten umilkł. Starzec nawet nie zwrócił głowy w jej stronę. Wiedziała jednak, że dużo wcześniej musiał wyczuć jej myśli i być może właśnie siedział w jej głowie.

- Szept - Marco zwrócił się do niej swoim głębokim, przyjemnym dla ucha głosem - Po śniadaniu chcę byś zabrała dzieciaki na przechadzkę. Kruk i ja spróbujemy obudzić tę śpiącą królewnę. pewnie jej braciszek będzie się upierał żeby zostać - pozwól mu, ale nikomu więcej. Kruk nie powinien się rozpraszać.
- Myśli tej dziewczyny kiedyś mnie odnalazły... zanim oni się tu pojawili. Ona... też ma zdolności psychiczne.
- dodał Kruk.
- Przydałaby się, jeśli mamy iść na wojnę. - rzekł Marco, choć Szept pierwszy raz słyszała o jakimś planie wojennym. Co tu się działo?


Salvador

Salvador dawno tak dobrze nie spał. Co prawda przyrodzenie pulsowało tępym bólem od ciągłego ocierania się, ale... dawno nie miał tak słodkiej zdobyczy, jak pani doktor. Może nawet nigdy! Ta kobieta ciągle go zaskakiwała. Nawet gdy już rzygała jego spermą i wyła z bólu, wciąż miała ten wyraz oczu, który sprawiał, że Salvador chciał ją mieć ciągle i ciągle na nowo. Dopóki będzie walczyć.

Właściwie to może nawet "nieco" za bardzo go poniosło, bo w końcu kobieta straciła przytomność. I choć pobawił się nią trochę, była teraz niczym podgrzana zdechła ryba - niby oślizgła, niby ciepła w dotyku, ale jakaś taka... bleh. Zmęczony Salvador zwalił się na materac i nim zdążył pomyśleć, odpłynął beztrosko do krainy snów.

Ta beztroska miała go kosztować. Obudził się nagle i gwałtownie, czując przeszywający ból. Choć umysł jeszcze spał, ciało zareagowało i tylko dzięki temu ogromny kij, którym zazwyczaj odganiał zdziczałe kundle, trafił w ramię mężczyzny zamiast głowę. Stojąca nad nim Alreuna zamierzyła się ponownie.

- Giń potworze! - krzyknęła wściekle.


Liam


Do Miasta Feniksa było dalej niż myślał. Liam szedł powoli, ze zwieszoną głową. Wszystko go bolało. Był głodny, chciało mu się pić, ale przede wszystkim dokuczała mu samotność. Postanowił dotrzeć do miasta, cokolwiek go tam czekało. Byleby już nie być samemu. Byleby ktoś się nim zainteresował.

- Stój, kurwi synu! Ani kroku dalej! - usłyszał.

Rozejrzał się. Przed nim, ani za nim nikogo nie było. Dopiero gdy zadarł głowę, zobaczył nad sobą na skale kobietę.

[MEDIA]http://s5.ifotos.pl/img/artemisey_arahrqn.jpg[/MEDIA]

- Jak chcesz żyć, to wyskakuj z Lekarstwa, skurwysynu, albo cię zajebię! - krzyczała.

Co dziwne, kobieta miała zasłonięte opaską oczy, a włócznią, którą dzierżyła, celowała gdzieś w przestrzeń z dala od chłopaka. Czy na pewno chodziło jej o Liama?
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline