Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-05-2007, 20:37   #121
Aivillo
 
Aivillo's Avatar
 
Reputacja: 1 Aivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnieAivillo jest jak niezastąpione światło przewodnie
Janosz

Kapral Amanda spojrzała na ciebie spod oka. Wyglądała na lekko zmieszaną, a na jej policzki wstąpił delikatny rumieniec.

-Straszny dzisiaj upał, chyba coś wisi w powietrzu- mruknęła znienacka. Potem była krótka chwila namysłu ze strony kobiety.

Zaduch, który towarzyszył wam przez większość dnia, teraz wydawał się najokropniejszą zmorą całego korpusu. Cięzkie zbroje nagrzewały się i paliły ciała, ciemne ubrania przylegały do spoconych ciał.

-Janoszu, bo chyba mogę mówić ci po imieniu...- zaczęła pytającym tonem- widzę, że chyba znasz się na tym więc twoja wypowiedź jest nawet nie na miejscu. Jak widzisz teraz potrzebna jest nam każda para rąk. Dziękuję ci, że ulżysz mi dziś trochę, bo major Travis wisi nade mną i pogania raz po raz. Proszę...- wskazała na prawie dokończony arkusz- mapa jest już prawie skończona, trzeba tylko wykonać legendę, myślę, że na rozgrzewkę praca w sam raz- uśmiechnęła się i wręczyła ci przybory. Sama zaś opuściła głowę i zabrała się za swoje szkice.


Anna

Dźwięk twoich słów rozproszył skupioną kobietę i skierował na ciebie. Jej wyraz twarzy nieco się zmienił, ale i tak widać było w jej oczach pewien smutek.
-Miło mi cię poznać, widzę, że będziemy się częściej widywały. Ja nazywam się Lidia Krisdotter i... jestem tu długi czas. Tak naprawdę, to już nawet liczę ile. Tu się praktycznie wychowałam- po tych słowach wyjęła zza pleców sfatygowaną kartkę i schowała ją do szafki przy łóżku.
-Mówisz, że jesteś od Lisbeth... ja ją nawet lubię, nie wiem dlaczego tak na nią mówią, najwyraźniej jej nie poznali, a przynajmniej nieznali jej kiedy była mała.
Zaciekawiły cię te słowa, zanosiło się na miłą pogawędkę.

Gerd

Po drodze minąłeś bardzo dziwnego człowieka. Był okryty kapturem, który nawet ty zdjąłeś, żeby nie męczył cię jeszcze bardziej okropny upał. Wyczułeś na odległość, że ma złe zamiary. Co jak co ale twój instynkt żadko kiedy cię zawodzi postanowiłeś nie spuszczać go z oczu.

Reszta

Kręcicie sie po koszarach i wtedy zauważacie Gerda. Postanawiacie przyłączyć się do niego i wspólnie się ponudzić. Gerard czuł się fatalnie. Całe uzbrojenie ciążyło mu dziesięć razy bardziej, ale dzielnie się trzymał i szedł za wami.


---------------------------------
Gerd jak wcześniej postanowił, śledzi tajemniczego typa. Idąc za nim w pewnej odległości schował się właśnie za murem kasyna. Okolice o tej porze były zwykle puste i nikt się tutaj nie kręcił. Nagle do typka, którego obserwował przyłączyła się jeszcze dwóch podobnie ubranych i zamaskowanych żołnierzy. Gerd wyczuwał w tym pewnien spisek. Został za murem, aby go nie odkryto i stąd bez problemu obserwował ruchy tamtych. Kiedy podejrzani się spotkali zdjęli kaptury i płaszcze i poleli ciała chłodną wodą. Wtedy zobaczyłeś dziwny znak na odwrocie ich płaszczy, i domyśliłeś się, że były pewnie nałożone tył na przód. Ów znak skąś pamiętałeś... nagle serce zaczęło ci bić nieco szybciej. Wprawdzie umiałeś powściągiwać emocje, ale twoje serce zawsze przyśpieszało wtedy kiedy wykonywałeś swoje zlecenia. Skojarzyłeś ten znak, widziałeś go na mapie przybitej nożem w stołówce- to herb Perthu! Owi mężczyźni najwyraźniej byli szpiegami i szykowali coś niedobrego. Było ich trzech. Szybkim wzrokiem zmierzyłeś ich i dostrzegłeś, że są uzbrojeni w krótkie miecze i noże, a ich ciało chroni dobrej jakości skórzana zbroja. Sam z pewnością nie dałbyś im rady, chyba, że dzaiałałbyś z zaskoczenia. Obejrzałeś się w około. Ku tobie zmierzali nieco zirytowani koledzy z oddziału...
 
Aivillo jest offline