Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2016, 21:11   #21
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Wyspała się wyjątkowo dobrze. Jak zawsze, gdy na dobranoc brała Lekarstwo. Miała jednak zadanie do wykonania, więc zebrała się od rana, dokładnie zasłaniając pół twarzy maską. Ubrała się jak zwykle na ciemno i wygodnie, w luźne, podarte w paru miejscach, ściśnięte paskiem spodnie wojskowe i czarny top. Założyła rękawiczki i ciężkie buty i wybrała się by zająć szczeniakami, jak jej nakazano.
Przed samym wejściem do świątyni, najpierw dosłyszała Głos Feniksa, nim go zobaczyła. Zerknęła w stronę studni.
Wezwana podeszła oczywiście bliżej i spojrzała spokojnie na Kruka. Szept miała obojętne podejście do jego osoby. Niepokoił ją zapewne tak samo, jak ona niepokoiła innych mieszkańców Miasta swoim szeptaniem
- Dobrze Głosie - odpowiedziała cicho na jego wskazówki co do dzieciaków, nazywając go tak a nie inaczej, jak to miała charakterystycznie w zwyczaju, kiedy mogła zwrócić się do niego bezpośrednio. Słysząc o wojnie, Szept zainteresowała się
- Czeka nas jakaś batalia? - zapytała tym swoim niewzruszonym, spokojnym cichym tonem. Marco wiedział w końcu doskonale, co by było, gdyby go podniosła.

- Być może, kochana - odpowiedział, opierając się o studnię. Wyglądał na wyluzowanego, ale nic dziwnego - Marco brał przynajmniej 10 tabletek Lekarstwa dziennie. Normalnie Dzieci Feniksa wariowały po podwójnej, czasem potrójnej dawce.

- A jeśli może, to z kim? Ktoś nam zagraża? - Szept bardzo ceniła sobie bezpieczeństwo Miasta Feniksa. Tak, miało ono swoje dziwne zasady, ale dziewczyna przesiąknęła nim na tyle, że wizja zagrożenia tej hierarchii bardzo jej się nie spodobała i widać to było w niespokojnym błysku w jej oczach.

- Źle zadałaś pytanie, moja droga, wścibska Szept. - odparł Marco - Komu my możemy zagrozić? Oto jest pytanie. Jeśli te małolaty do nas przystąpią... a w sumie nawet jeśli nie... Eden dziś lub jutro zostanie otoczony przez bandę wściekłych zombiaków. Ktokolwiek wygra to starcie, będzie osłabiony. Znasz chyba przysłowie: gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta?

Zrozumienie dotarło do niej szybko, gdy tak postawił sprawę
- Ahh… - mruknęła cicho i zdawać by się mogło, że pod maską pojawił się uśmiech. Dużo bowiem śmierci się zapowiadało, a co jak co, to czarnowłosa bardzo lubiła obserwować. Spokój i nuta rozbawienia zagrały w jej, jeszcze przed sekundą roziskrzonych oczach
- Jeśli pozwolisz, wrócę więc teraz do swoich obowiązków, Głosie… - powiedziała znów cichutko, zwracając na chwilę głowę w kierunku świątyni, płynnym, zgrabnym ruchem. Swoją drogą, Szept zawsze poruszała się miękko, jak kocur. Czekała na jego słowo, szanowała Marco, jak każdy, więc to od niego zależało, kiedy rozmowa się kończyła.

- Tylko nie mów młodym. Powiem im w swoim czasie. - rzekł, dając znak głową, że może odejść.

- Jak sobie życzysz. - odpowiedziała mu spokojnie i odeszła, kierując się do świątyni.
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline