Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2016, 12:43   #25
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Westchnienie ulgi wydobyło się z ust Rolanda, kiedy ostatni pies padł martwy. Zdążył odzyskać już zimną krew. Nigdy nie lubił okazywać zdenerwowania, a w czasie walki było ono niemal namacalne wokół niego. Mimo, że teraz znowu przybrał kamienny wyraz twarzy, jakby nic specjalnego się nie wydarzył, to co chwila z ukosa spoglądał na leżące na ziemi truchła.
- Wszyscy są cali? - zapytał, przypatrując się przebudzonym. Kiedy dostrzegł brak jednej osoby zmarszczył brwi. - Gdzie jest ten jeden czarodziej? Ten co przywołał żywiołaka?
Nim jednak uzyskał odpowiedź, obok niego bez słowa przemknął Raziel i ignorując wszystko zaczął kierować się w stronę wodospadu. Roland nie był pewny, czy tamten wybiera się na spacer, czy chce ich już na stałe opuścić, jednak wiedźmiarz musiał wcześniej przedyskutować z nim pewną sprawę. Pobiegł za nim, zostawiając na pobojowisku resztę przebudzonych.
- Czy, zanim się rozejdziemy za swoimi sprawami, ktoś mógłby mnie trochę podleczyć? - spytał Shade. Był przekonany, że gdyby miał kilka tygodni na leżenie do góry brzuchem, to by jakoś doszedł do siebie. Ale był też przekonany, że nie o takim odpoczynku nie ma nawet co marzyć.
Odpowiedź na to pytanie przyszła dopiero kilka minut później, kiedy wiedźmiarz powrócił. Obejrzał się po zebranych, oceniając jak poważnie są ranni.
- Dobra, podejdźcie tu - powiedział, po czym od razu zabrał się do leczenia. Wygłaszając plugawe sentencje w niezrozumiałym dla nikogo języku, obdarzył wszystkich cudowną, zasklepiającą rany mocą. Kiedy skończył, odchrząknął i ponownie zwrócił się do wszystkich. - Chyba nie mamy innego wyjścia, jak tylko czym prędzej się stąd zabrać. Aniołowi można ufać, więc najlepszym wyjście dla nas będzie ruszyć razem z nim. Chociaż wcześniej może warto by było przeszukać okolicę, kto wie ile cennych rzeczy pozostawili tu przebudzeni… Ale proponuję chodzić dwójkami na wszelki wypadek. - Przy ostatnich słowach spojrzał znacząco na ranę w nodze Shade’a.
- Wiem, moja wina - pokajał się Shade. - Nie zachowałem ostrożności - dodał. - Ale i tak, bez względu na wszystkie ewentualne pozastawiane pułapki, trzeba przeszukać każdy kąt. Nie jesteśmy goli i bosi, ale niewiele do tego brakuje. Z pewnością znajdziemy kilka ciekawych rzeczy. - To była bardziej nadzieja, niż pewność - co dało się słyszeć.
- No i warto skorzystać z wody, póki ją mamy pod ręką - stwierdził.

Nie musiał iść na przeszukiwanie domków sam - razem z nim ruszył na poszukiwania jeden z nowych - Kaabi.
Czy razem będą mieli więcej szczęścia? To już była całkiem inna historia.
 
Kerm jest offline