[MEDIA]http://img14.deviantart.net/0dea/i/2012/145/4/d/242__by_deepinswim-d3js7y3.jpg[/MEDIA]
Liam
Liam oddychał ciężko. Jego serce waliło niczym ostatni przebój muzyki techno, jaki został wypuszczony przez którąś z amerykańskich wytwórni. Przetarł oczy. Tak, zrobił to. Zabił tę kobietę. Nie miała z nim szans, bo nawet nie widziała własnego cienia. Czy to nie ironia losu? Minutę temu to psionik cienia był skazany na śmierć, a ta istota tętniła życiem. Pewnie nawet przez myśl jej nie przeszło, że za 60 sekund jej serce przestanie bić, a ciało zacznie tracić temperaturę.
Chłopak spojrzał teraz w kierunku włóczni. Leżała teraz u jego stóp. Zimna i sztywna – tak samo jak niedługo jej właścicielka. Broń mogła się przydać w dalszej wędrówce. Ciekawe czy coś jeszcze
Liam znajdzie przy trupie? A może go to wcale nie obchodziło?
[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/45/74/77/4574774c5533830fcf3865aff9d3c350.jpg[/MEDIA]
Wszyscy obecni w Mieście
Marco nie był zadowolony z powodu tego, co spotkało
Krzywego Ryja. Oczywiście, sam gloryfikował prawo silniejszego, jednak starał się dbać o swoich – szczególnie o Elitę. Nie miał jednak pretensji do psioników z Novum. Bronili się - rozumiał to. Wydawało się nawet, że kiwnął z aprobatą w kierunku
Nikolaia i Robina… a może im się tylko zdawało? Niezadowolenie
Marco nie było jednak czymś, co mogło wyparować. Ten człowiek nie wybaczał. Pytanie więc brzmiało: kto oberwie... i kiedy?
Gdy wszyscy szykowali się do wyjścia, by poznać Miasto Feniksa,
Marco zbliżył się do
Michy i syknął jej do ucha:
- Pożegnaj się z wypłatą za dziś. Jeszcze jeden trup z naszych i zostawię cię na noc przy studni z wypiętą dupą.
Wiedziała, że nie żartuje. Kilka razy
Marco zrobił tak ze swoimi niewolnicami, gdy chciał je ukarać lub… po prostu uznał je za zbyteczne. Żadna z kobiet nigdy nie dożyła rana. Dzieci Feniksa były zbyt wygłodniałe.
Po chwili w sali szpitalnej pojawił się ślepy starzec, który, prowadzony był przez tajemnicza kobietę, która wczoraj stała przy fotelu w głównej sali świątyni.
Kruk. - Idźcie już. – szepnął ślepiec ponuro –
Potrzebuję się skupić. Nikolai, Amna, Keiko, Szept i zrugana
Micha wyszli przed budynek akurat, gdy kilkoro Dzieci Feniksa – dorosłych dzieci – myło się przy studni. Dwóch mężczyzn i kobieta byli całkiem nadzy i bynajmniej nie czuli skrępowania z powodu swego towarzystwa, czy z samego faktu, że brali kąpiel na środku wielkiego placu.
Szept i Micha oczywiście znały ich – rodzeństwo zmiennokształtnych –
Żmij, Kundel i Pustułka. Ciężko było się z nimi dogadać, bo umysły mieli po części zwierzęce, ale temperament… również, co szczególnie
Micha mogła uznać za ciekawe zjawisko.
Od strony targu dobiegały ich uszu jak co dzień steki wyzwisk i bluzgów. Towar był w obrocie. Ciekawe ile z niego stanowiło ich dawne wyposażenie. I w jaki sposób zdołają je odzyskać, skoro nie mieli pieniędzy, a coś takiego jak prawo własności w Mieście Feniksa było doprawdy płynnym pojęciem.
Też przez targowisko przedzierał się właśnie
Salvador, pędząc jak szalony.
Alreuna okazała się fascynująca, jednak… miał też obowiązki, o których musiał pamiętać. Był poza tym ciekawy, jak zareaguje jego „żona”, gdy dowie się, że poznał jej podopiecznych. Może też poznając ich, odkryje punkty, w które mógłby ją uderzyć… Doprawdy fascynujące! Mężczyzna uśmiechnął się nieco opętańczo, widząc, że oto ci, których szukał, wyszli właśnie przed świątynię. Czas więc na jego szooooł!
Robin
Tymczasem w sali szpitalnej zostali Robin, nieprzytomna River, Kruk, Marco i… kobieta, która jak dotychczas się nie przedstawiła. Całe wsparcie, które Robin mógł mieć w starciu z nimi, obecnie było poza zasięgiem. Został sam. Nawet na River nie mógł liczyć. Jeśli więc to był moment, w którym zechcą go zaatakować… sam nie umiałby wybrać lepszej chwili.
Ani Marco, ani nikt inny nie wykazywał jednak agresji. Kruk klęknął koło River i nim dotknął dziewczyny, odezwał się do jej brata:
-
Spróbuję ją odszukać, jeśli zagubiła się w swoim jestestwie. Ty… jesteś jej bliski, więc możesz spróbować wołać ją myślami. Postaram się dotrzeć do niej z twoim przekazem. Jeśli faktycznie coś dla niej znaczysz, powinna wtedy podążyć za twoim głosem. Rozumiesz?