Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2016, 22:09   #11
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Pierwsze, co zrobił po wyjściu z sypialni, to wymacał przy drzwiach włącznik. Energooszczędne żarówki wlały na całej długości korytarza wątłe światło, które z każdą chwilą nabierało wyrazu, rozgrzewając się do pełnej mocy, a Aiden stał przy drzwiach, niczym figura woskowa i nasłuchiwał, jakby spodziewając się... sam w sumie nie wiedział czego. Przez chwilę się wahał, po czym ruszył korytarzem. O dziwo, temperatura wróciła do normy i przestał dygotać. To było dziwne. Podejrzane. Nigdy wcześniej nic takiego nie miało tu miejsca. Pofilaktycznie sprawdził dwie sypialnie gościnne, ale niczego podejrzanego nie odkrył. Bo i w sumie co miał odkryć? Umysł podrzucał mu dziwne scenariusze, ale przecież nic się nie działo. Był w domu sam. Nikt się nie włamał, nikt nie chciał go zamordować. Dlaczego więc czuł się tak nieswojo?

Zamknął za sobą drzwi pokoju gościnnego i wrócił do zejścia ze schodów, które w dolnej części znikały w mroku, którego nie obejmowały żarówki z żyrandola na piętrze. Pierwszą myślą było wrócić do łóżka, ale coś mu podpowiadało, żeby jednak sprawdzić parter. Westchnął ciężko i ruszył na dół, omijając skrzypiące schodki i od razu przypominając sobie, jak za dzieciaka zjeżdżał po poręczy, dostarczając rodzicom nie lada atrakcji, zwłaszcza, że balustrada na dole była całkiem wysoko względem podłogi. Teraz pewnie musiałby się odpychać nogą, żeby przejechać choć parę centymetrów. Ach, te wspomnienia. Intuicyjnie przeskoczył skrzypiące schody i aż lodowate igiełki przeszły mu wzdłuż kręgosłupa, gdy usłyszał za sobą charakterystyczne naprężenie desek. Zupełnie, jakby ktoś schodził za nim! Zeskoczył szybko na parter i na południowej ścianie, nieopodal schodów, przydusił włącznik. Żółte światło rozświetliło szybko korytarz i połączony z nim kinkiet na tyłach domu.


Nikogo nie było. Nikt za nim nie schodził. Aiden westchnął ciężko i przejechał dłonią po włosach. Pewnie mu się tylko wydawało, w końcu umysł potrafił kręcić swoje własne filmy, podatny na odpowiedni grunt. Przez dłuższą chwilę nasłuchiwał, ale jedyne, co doszło jego uszu, to miarowe klikanie zegara z kukułką wiszącego w salonie i wiatr uderzający o nieszczelne okna kuchni. Na wszelki wypadek sprawdził drzwi wejściowe, przyduszając klamkę - były zamknięte. Przeszedł się jeszcze po parterze, sprawdzając wszystkie pomieszczenia, po czym ruszył na górę, do sypialni. Dobrze, że zawczasu wziął sobie urlop i rano nie musiał wstawać do roboty, bo był prawie pewien, że nie zmruży oka do rana. Ilekroć odwiedzał dziadków, nigdy nie zdarzyło się, żeby w miejscu, w którym spał temperatura spadła aż tak drastycznie i żeby słyszał jakieś podejrzane odgłosy. Jedynym wyjściem było zadzwonić z rana do mamy i umówić się z nią na lunch, żeby delikatnie wypytać o to, czy kiedyś miała do czynienia z podobną sytuacją.
 
Kenshi jest offline