02-11-2016, 23:42
|
#2 |
| 6 listopada 2016r., godzina 20:37,
The Ziggurat Building, Sacramento
Cała “Święta Sfora” siedziała teraz przed arcybiskupem, który kroczył po pokoju. Kopnął leżącego w rogu ghula, puścił w niego wiązkę płomieni, przypalając mu dupsko. - Jebany kurwa Boccob. - warknął. - Widzicie to?! - ryknął, wskazując na monitor, na którym Fireborn tworzył olbrzymią kulę ognia i spalał nią radiowóz. Na kolejnej scenie w płomieniach stawał wóz strażacki, później było tylko gorzej... przynajmniej dla fanatyków Maskarady. Kilka scen krwawych orgii na podłodze z drenażem, gdzie krew spływała do olbrzymiej wanny na środku pomieszczenia. Spokrewnieni wchodzili do niej, przepychając się i raniąc wzajemnie, by kąpiel nabrała „nowych smaków”. Przeskoczył następny filmik, na którym Indianka wchodziła z Flodem do jednego pomieszczenia, a kilka minut później ten spotkał swą Ostateczną Śmierć... - Kurwa, to ona! - wrzasnęła Eve, wskazując palcem na monitor. - Abhilasha Becker! Ta dziwka z Denver! - wśród członków sfory nastąpiło niemałe poruszenie. - Skąd to masz, o potężny Firebornie? - zapytał Norman, służalczo kłaniając się. - Wygrałem na loterii. - w oczach arcybiskupa zapłonęły ogniki. - A jak myślisz, debilu?! - wrzasnął. - TO! - wskazał dłonią na komputer. - Wysłał mi Boccob. Sześć dni temu! Z informacją, że w Wigilię leci to do FBI i NSA. - tu jego wzrok padł na J. - W dniu twych urodzin, Jezusie.
Zamilknął na chwilę, mierząc wszystkich wzrokiem. - Zdajecie sobie sprawę z tego, co wam tu pokazałem, nie? Ktoś, kto tak głęboko siedzi w tym całym elektronicznym gównie, jest naszym potencjalnym asem w rękawie. Możemy załatwić Camę jedną taką akcją. - skinął głową w stronę komputera. - Kilka filmików, jeden mail i za miesiąc przejmujemy miasto, mając kryte dupska... - spojrzał dyskretnie na Normana i J. - Zadanie, które mam dla was, jest debilnie proste, więc nawet on - gestem wskazał Normana. - Sobie z nim poradzi. Znajdźcie. Boccoba. Eeee... bracia? - spojrzał niepewnie na Jezusa, jakby nie wiedząc jak się do niego zwrócić. - Żywego i zdrowego... A, eeee... Pan wynagrodzi wam to w łasce.- Fireborn nie do końca rozumiał Malkavianina, ale starał się trafić ewidentnie w jego gusta. Cóż, Malkav był wszak ductusem „Świętej Sfory”... |
| |