Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-11-2016, 23:43   #162
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Michael Devlin - stateczny oficer


Michael przeliczył szybko swoje skromne siły. Około tuzina. Z czego wszyscy już chyba mieli nieco mocniejsze argumenty niż własne pięści. Niektórzy nawet broń palną. No ale też nadciągały i kłopoty. Tak mówili. Devlin nie wiedział czy tamci z załogi przyszli za resztą więźniów z celi czy jednak w końcu przyszli celowo odbić maszynownię no ale tu szli. Nie było to dobre. Czyżby uporali się z grupą Barbossy? Czy było ich aż tylu, że mogli posłać kogoś do walki pod pokładem? Dobre było to, że chociaż zdołali tu dotrzeć ci z celi i to nie z pustymi rękami.

- Fabio. Sigi. Świetnie się uwinęliście. - pochwalił obydwu swoich wysłannikow. Uwinęli się prawie dosłownie w ostatniej chwili. Jednak czasu było mało. Mniej już chyba mieli tylko ammo. Trzeba było postawić na walkę w zwarciu. Tylko tak na latający od tamtych ołów to nie wyglądało mu na dobrą relację sił.

- No panowie nie mamy za dużo czasu. Posłuchajcie jak zrobimy. - zebrał ich przy sobie i szybko przedstawił plan. Polegał na próbie zminimalizwanie przewagi jaką mieli załoganci. Podzielił ten posiadany tuzin na trzy mniej więcej równe grupy. Pierwszą pod wodzą Sigiego, uzbrojoną w pałki, klucze i tego typu broń kazał zamknąć się w jednej z pobocznych kajut przed barykadą. Druga pod wodzą Fabio była w czeluściach maszynowni. Tą traktował jak odwód i miał nadzieję, że może gdyby zaszła potrzeba zdołają zajść tamtych od tyłu. Trzecią najlepiej uzbrojoną w broń i nawet broń palną zostawił przy sobie przy barykadzie. Wuja Fabio pozostawił przy wyłączniku świateł i by był gotów je zgasić na jego sygnał. Plan był improwizowany więc wyszedł jaki wyszedł. Michael liczył, że tamci choć na chwilę zatrzymają się widząc barykadę i to obsadzoną. Gdyby nie odstąpili od pomysłu odbijania maszynowni wówczas na sygnał nawigatora zgasłoby światło. Co prawda zgasłoby wszędzie więc też by nic nie widzieli i buntownicy także. Ale w zwarciu przeszkadzało to zauważalnie mniej niż przy strzelaniu. Zanim by ci załoganci coś spróbowali przedsięwziąć na okrzyk Devlina zaatakowałby tamtych ukryty dotąd Sigi. Powinien mieć najbliżej z wszystkich. W sukurs by przyszedł mu nawigator i jego grupka. Liczył, że ciemność i zaskoczenie jakoś wyrównałyby przewagę broni palnej u tamtych. Przestrzeń manewrowa była dość ograniczona jak to w trzewiach statku. Miał nadzieję, że nawet jak tamtych byłoby więcej to korytarze i kajuty pozwolą walczyć na raz tylko części tamtych. Bowiem szarżować na lufy w otwartym świetle lub wdawać się w pojedynek strzelecki z barykady jak mieli żałośnie mało amunicji do tych paru pukawek jakie zdobyli to jednak niezbyt mu się uśmiechało. A chciał choć na chwilę ich zastopować i pogadać choćby po to by zorientować się ilu tamtych tu się nalazło.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline