Tak, żyje, przepraszam. Najpierw czekałam na Google'a, który zdecydował się w końcu odpuścić turę, skoro nikt nie zaczepia miecza, a potem wyszły sprawy rodzinne. Postaram się na dniach coś napisać - na pewno w przyszłym tygodniu powinnam mieć luźniej.
Jeszcze odrobina cierpliwości