Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2016, 22:10   #30
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Bazylia otworzyła usta i zaraz je zamknęła. Oparła głowę o ścianę. Skąd oni wszyscy brali tyle zapału?
- Nie chce mi się. - powiedziała tak szczerze jak tylko mogła. - Po cholerę wyważyłęś te drzwi?
- Z przyzwyczajenia. - odparł wzruszając ramionami. Nie widział w tym większego znaczenia czy drzwi się otworzy czy wyważy.
- A co, robi ci to jakąś różnicę? Chcesz tutaj gnić po wsze czasy? Musimy stąd spieprzać, a jedyna droga to ponoć pokonać całe piekło. - tubalny głos Rognira odbił się od ścian.
- Od kiedy ty taka marudna?
Diabelstwo beznamiętnie spojrzało na sufit.
- Od zawsze zdaje mi siÄ™.
Bazylia powiodła wzrokiem po chatce. Westchnęła. Nie miało znaczenia jak bardzo Rognir i reszta mają rację. Uczucie wyzucia wewnętrznego wcale nie mijało. Mogła z resztą wywalić całą masę powodów półorkowi dlaczego jej się nie chce. Problem był w tym, że i tego jej się nie chciało.
- Zmęczona jestem.
- Czym jesteś zmęczona? - spytał jakby automatycznie, choć ciężko było stwierdzić, czy zrobił to z zainteresowania czy może odruchowo. Nie mniej jednak po Rognirze można się było spodziewać, że niezainteresowany całkiem olewa temat.
- Ten skrzydlaty pajac cię obraził?! Nim się pojawił miałaś więcej zacięcia! Powiedz mi, to zaraz go znajdę i poczuje ból Uśpionych - zagroził żwawo rozglądając się na boki.
- Ugh… - sapnęła Bazylia zakrywając twarz dłońmi. Zaraz podniosła się ze swojego zadka i pozbierałą rzeczy.
- Chodźmy poszukać reszty - poddała się kobieta uznając, że to będzie lepsze i szybsze niż tłumaczenie.
- Szkoda, że nie chcesz mi powiedzieć. - stwierdził z lekkim żalem w głosie, ale nie zamierzał być natarczywy. Chciał po prostu, aby Bazylia znowu miała iskrę życia w sobie. Poddawanie się teraz nie działało na ich korzyść. Równie dobrze można by podłożyć głowę pod ostrze kata
Bazylia się zmieszała. Jej twarz wpadła w głębszy odcień czerwieni.
- To nie tak… cała sytuacja ze znalezieniem Raziela była męcząca. Wasza nieufność, nowe osoby, ich nieufność, ich agresja. Do tego byłam sama przeciw trójce ewidentnie czarujących osób samej ledwo stojąc. No i potem on… zachowywał się prawie jakby nic się nie stało. Nieee wiem. Zastanawianie się nad tym co mi się kotłuje w środku zawsze było dla mnie problemem. Dlatego… może zostawmy to na później. Muszę się po prostu uspokoić.*
- No i świetnie sobie dałaś radę! - zagrzmiał Rognir z zadowoleniem - Jak wszedłem to powietrze dało się ciąć toporem, wiedziałem, że zaraz ich rozsadzisz, a po co ci takie przewinienia na karku? - pochwalił kobietę, nieco podkoloryzując sytuację. Doskonale wiedział, że Bazylia wtedy nieźle oberwała i ledwo stała o własnych siłach. Nie wątpił wcale, że to wszystko ją już zmęczyło. Że najzwyczajniej w świecie miała dosyć.
- Mówisz o skrzydlatym gołodupcu? Pewnie nie ma czasu na emocje, o ile oczywiście stara się pomóc. Wydaje mi się, że on nie może długo zostać na tym planie, w końcu nie należy do niego, nie? Zresztą, jesteś pewna, że wiesz, ile czasu jesteś w Piekle? Minęło parę dni, miesięcy, lat? A zresztą, cholera wie co siedzi we łbach tych skrzydlatych. Oby nic nie knuł!
- Wątpie… a co ty dzisiaj taki rozgadany? - Bazylia nie mogła się nadziwić. Gburowaty półokr musiał mieć albo bardzo dobry humor, albo zjadł niewłaściwy kwiatek. Diabelstwo miało nadzieję, że to pierwsze.*
- Bo cię jakoś przygasiło, a tylko ty tu normalna jesteś. Sam bym musiał łby rozwalać, gdybyś gdzieś polazła… i to z kim? Widziałaś ich? Szkoda słów. - krótki komentarz według Rognira wyjaśniał wszystko.
Bazylia uśmiechnęła się lekko. Pomijając Shadea padała najwięcej na łopatki. Przy grupie raczej wiotkich osób nie wróżyło to dobrze. Nie było jednak czego roztrząsać, więc w milczeniu podążyła za Rognirem w poszukiwaniu reszty.
Chodząc tak od domku do domku Bazylia znalazła nieco werwy w sobie. Sama obecność półorka poprawiała jej humor w jakiś niezrozumiały dla niej sposób. Aby wyrazić to kobieta pocałowała go delikatnie w usta. Rognir spojrzał przeciągle za nią i zdecydowanie zrozumiał co innego. Trzy krótkie spojrzenia i nagle Bazylia została zaciągnięta za jeden z domków gdzie może oczy skrzydlatego nie mogły ich dostrzec. Na pewno nie dlatego aby Rognir się w jakikolwiek sposób wstydził. Kilka westchnień później oboje wyłonili się zza budynku udając się w jedyne niesprawdzone miejsce. Natrafili na resztę tak jak przewidywali. O dziwo tym razem całych i zdrowych.
 
Asderuki jest offline