Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2016, 21:25   #14
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
- Może warto się skupić na przywódcach. - Odezwała się Ann dla której to co widniało na panelu było jeszcze mniej zrozumiałe niż dla reszty. - Może da się pójść tropem uzdrowień. Jak temu czemuś udało się przeniknąć do szpitali i mózgów wybranych przez siebie liderów. Czy można znaleźć konkretne ślady w tym… - skrzywiła się lekko - chaosie?
- Do szpitali to bez trudu. O ile kojarzę to nawet nie placówki korporacyjne, zabezpieczenia sieciowe są tam teoretyczne - Remo popukał palcami o blat stołu, myśląc na głos. - To coś broniło się, więc równie dobrze było w stanie atakować. O White'cie gadali, że jego rodzina decydowała się na eksperymentalne terapie. Zainstalowali mu wszczep, połączyli z siecią i już. Mamy dostęp. Nie wiem jak z tego co mamy wyciągnąć info jak doszło do faktycznego ożywienia kolesia - przyznał. - Z pozostałą dwójką historia może okazać się bardzo podobna. Ten sam czas, ta sama terapia. I bum, działa, cud! Ja bym chciał dowiedzieć się czego innego: czy ta trójka to jeszcze ludzie obdarzeni własną wolą.
- Przydałyby się jakieś konkretne dowody. Nie możemy nic dowieść bez nich. To mi przypomniało, że ci jeszcze nie powiedziałam co było w informacji zakupionej na aukcji. - Powiedziała Azjatka - Podobno alibi Alexa jest fałszywe. Skoro to cyborg być może był sterowany tak samo jak ten robot w serwerowni. Poszukaj czy nie ma czegoś na ten temat.
- Ten android w serwerowni nie był sterowany, nie wydaje mi się - Walter pyknął kółko z dymu. - Robił swoją pracę, to co działało na serwerach było częścią jego zadań. Dobre opanowanie, swoją drogą - uchylił kapelusza w stronę Ann.
- Kiedy w grę wchodzi sztuczna inteligencja, spodziewaj się wszystkiego - mruknął Parkins, patrząc na ekrany. - Pewnie najpierw musimy określić MAC adresy sprzętu. Tego od androidów albo ludzi, zanim cokolwiek wyszukamy.

Mógł mieć rację. Bez identyfikatora unikalnego nie było wielkich szans na sensowne wyniki wyszukiwania.
- Hmm… żeby dobrać się do adresu najlepiej byłoby chyba dobrać się do pamięci Alexa… - Saperka wyraźnie myślała na głos. - Jeśli rzeczywiście zabił swego pana są dwie opcje. Albo zabił go świadomie i równie świadomie ukrywa prawdę, albo zrobił to pod wpływem działania wirusa i nie ma świadomości tego co uczynił. W przypadku androida kłamstwo jest chyba pojęciem zbyt abstrakcyjnym, a więc nie ma pojęcia o swoich czynach. Mógłby więc się poddać zabiegowi przeszukania pamięci w celu uzyskania tego numeru lub nawet go podać jeśli zażąda tego osoba z odpowiednimi uprawnieniami. Na przykład zarządca majątku Thomsona, sędzia czy policja. Ciekawe czy Danielle mogłaby go do tego przekonać. Swoją drogą prawniczka uważa że jest śledzona. Jeśli tak jest rzeczywiście, a Aleksem kierowała SI, to kto może ją śledzić?
- To niekoniecznie musi dać efekt - Remo odniósł się do słów Ann. - Znam mnóstwo sposobów na to, żeby nie zostać wykrytym i nie zostawić śladów w androidzie po zhakowaniu go. Zresztą to nielegalne bez nakazu. On nam potrzebny będzie tylko do sczytania adresu na razie, wtedy się przekonamy czy miał coś wspólnego z SI z uniwerku. Gdyby podał go dobrowolnie to byłaby duża ulga. "Dzieci Rajneesha" to inna para kaloszy. To grupa złożona z ludzi, niezależnie od tego kim lub czym jest Izaak. Amanda pokazała jak mają wyprane mózgi. Zarówno za atakiem na nas jak i śledzeniem Danieli mogą stać oni. Gdyby to SI śledziła, to ktoś taki jak Morrison nie zorientowałby się w tym. Tu musimy zdobyć MAC'a lub ipv6 White'a. Nie mam pojęcia jak to zrobić na chwilę obecną, bo do tego musi się dobrowolnie podpiąć do kontrolowanego przeze mnie sprzętu.

- Lub musisz wiedzieć, gdzie się podpiął i włamać się do tego - dodał Parkins z uśmiechem. - Co prawda do tego musi wrócić sieć, ale zdaje się, że jest coraz lepiej. Wiecie coś o tym co się w ogóle w tym mieście wyprawia? Wyszliśmy wczoraj po kilku miesiącach, ale chaos jest jeszcze większy niż przy naszej nieszczęśliwej wpadce - wbił jeszcze szpilę w Remo, choć ciągle z uśmiechem i w dość przyjacielskiej formie.
- Próby stworzenia AI są nagminne - wtrącił spokojnie Walter. - Prędzej czy później na coś trafimy, ale to nie było AI. Zdążyłem się przyjrzeć działaniu tych skryptów, nie było uporządkowane i nie nosiło jak na mój gust śladów inteligencji. Roboty podlegają prawnym regulacjom, skoro zdobyłeś nakaz na Pace, zdobądź też na zeskanowanie adresów androidów - zasugerował.
- Nie jestem przekonana, że Amanda rzeczywiście popełniła samobójstwo, więc może ludzie z sekty będą nieco zaskoczeni pewnie mocno wkurzeni, gdy się dowiedzą, że są podmiotami w symulacji stworzonej przez zbuntowany komputer. Tylko trzeba im to udowodnić.
- Udowodnić coś fanatykom? Nie w tym świecie - Remo parsknął, słysząc tę sugestię. - Może wezwiemy kawalerię? - zapytał Ann. - Firma się interesuje tymi rzeczami, a tu wyszła nazwa Free Souls. Przydzielą nam kogoś do zadań specjalnych, aby spróbował podejść White'a. A na początek spróbujemy z robotami, w tym przestrzelonym przez ciebie. Sam jestem ciekaw jak działała ta zabawa i dlaczego nikt wcześniej się nie zorientował.
- Skoro C-T chce informacji o Free Souls mogą nam kogoś dokoptować. Byle nie przypominał Jamesa Shelbiego. Ten był naprawdę dziwny. Możemy wrócić na uniwerek. Mamy jeszcze trochę czasu, a po drodze wstąpić do Danielle i poinformować ją o naszym odkryciu. Może wydusi z Alexa jego numery. Chyba jednak lepiej by nie była przy tym sama. Nie wiadomo jak może zareagować ten zbuntowany system, jeśli nadal siedzi w jego pamięci. - Stwierdziła Ferrick, a potem dodała - Tak z innej beczki próbowałeś nawiązać kontakt z "M" w sprawie Malkolma Alexandra?
- I to wszystko chcesz zmieścić przed obiadem? Kto go ugotuje? - roześmiał się. - Chłopaków w tę sprawę nie mieszamy, Danieli samej też nie. Ochroniarz dodałby jej otuchy. Bez sieci załatwianie tego wszystkiego zajmie wieki. Alexander - podrapał się po policzku, marszcząc brwi. - Coś pisałem, tylko moja pamięć nie jest tak dobra jak twoja. Konkretów nie mam, lecz za tę sprawę co im załatwimy z chłopakami nie powinni robić problemów. Jak komunikacja wróci to się im przypomnę.
W czasie tej rozmowy chodził po pomieszczeniu. Zatrzymał się ostatecznie przy Ann objął bezwiednie.
- Musimy pogadać o studencie. Bierzemy się za to?

- Obiad będzie serwowany z restauracji. Zapłaciłam za niego wraz z obsługą. - Dziewczyna mrugnęła do niego wesoło. - Może oddam Danielli Dru? Powinien się jej spodobać. Podjedziemy po drodze do mnie. Może tam czeka, to od razu się to załatwi. Podczas pracy przy robocie z serwerowni możemy się zastanowić nad studentem.
- Nah, to robota dla nas - Parkins skinął głową na pytanie Remo.
- Zgadzamy się na warunki twoich znajomych - dodał Walters. - Ale sprawę należy dobrze przemyśleć zanim podejmiemy pierwsze kroki. Według raportu student jest nieuchwytny i komunikuje się ze światem prawie wyłącznie przez swoich pośredników. Według mnie musimy ich namierzyć i ustalić w jaki sposób przekazuje im wiedzę i polecenia. To pierwsze pytanie stawiane przez raport.
Drzwi otworzyły się nagle i do środka weszli Oro i uśmiechnięta Lisa, rozglądająca się ciekawie po pomieszczeniu. Błysnęła zębami widząc wszystkich w środku i zdjęła kurtkę. Wyglądała jakby po złym samopoczuciu nie pozostało już śladu.
- Ładnie się tu urządziliście. Takie rzeczy widziałam tylko na starych filmach, wow - rzeczywiście wyglądała na zauroczoną i podekscytowaną. - Zaczynam lubić wasz styl, nawet jak brak wam fantazji.
- Dobrze, że na motorze nie mogła tyle gadać - skomentował Azjata, zamykając za nimi drzwi.
- Późno w nocy poszłabym sprawdzić co nagrało się na ustawionych wczoraj kamerach. Może to co się tam nagrało pozwoli nam złapać jakiś ślad. - Powiedziała Ann ignorując pełne entuzjazmu uwagi Lisy, które przecież nie były przeznaczone dla niej, a sama dziewczyna jakoś dziwnie działała jej na nerwy. Ann nie potrafiła uzasadnić tego uczucia, bo przecież dopiero co dziewczynę poznała. Może był to fakt, że z takim zachowaniem, wydawała jej się bardzo dziecinna. Z drugiej znała podobne osoby, które przecież nie wywoływały w niej równie negatywnych uczuć.

- O ja naiwny, miałem nadzieję na przyjemniejszą noc - Remo teatralnie wypuścił powietrze z płuc, zezując na Ann. - Roy by nam się przydał do tej sprawy, on ma wiedzę której może brakować naszym znajomym. Wczoraj śledziliśmy jednego z potencjalnych ludzi studenta - powiedział na użytek pozostałych. - Od tego można zacząć. Zróbcie listę miejsc i ludzi z raportu, być może uda się cokolwiek wygrzebać. Zgadzam się, że pośpiech nie jest tu wskazany. Ta sprawa jest poza tobą, Harris - dodał tonem kierownika.
Lisa zrobiła zawiedzioną minę, ale nie skomentowała tego polecenia. Obecnie ciągle nie za bardzo miała pojęcie o czym rozmawiają. Walter natomiast krótko skinął głową.
- Dobrze. Zacznijmy od tego co mamy i zobaczymy ile uda się wycisnąć.
- Dopóki nie wróci sieć to i tak nic nie zdziałamy - Oro wrócił do rozgrzebanego wcześniej sprzętu, Harris ciekawie zaglądała mu przez ramię.
- No i musimy zmienić miejscówkę zanim zaczniemy szukać informacji. Fale radiowe powoli wracają do normy, więc kontakt mamy. W razie czego zawsze wracamy tu - dodał Parkins.
- Dobra, to dziś odpuszczamy ostrzejsze akcje - zgodził się Remo. - Odezwę się wieczorem. O ile przeżyję - zerknął z rozbawieniem na Ann. - Idziemy?
Odpowiedziała mu wesołym mrugnięciem:
- Popatrz na to z jasnej strony: To ja będę pielęgnować twoje ewentualne rany... - Parsknęła i skinęła reszcie opatulając się szczelnie kurtką, owijając szalikiem, a na głowę naciągając ciepłą czapkę. Jeżdżenie na motorze w zimie nie było szczytem wygody, ale przynajmniej dawało gwarancję dotarcia do różnych miejsc, niezależnie od wielkości ulicznych korków.
- Zakładasz, że ty wyjdziesz z tego bez obrażeń? - w głosie Remo zabrzmiało zdziwienie, kiedy też się ubierał. - Jedziemy tym twoim motorem, jestem za duży na udawanie Chińczyka.
Gestem pożegnał pozostałych, przepuszczając Ann przodem. Gdy wyszli na zewnątrz odwróciła się do niego, wzięła go za rękę i przytuliła do swego policzka:
- Zakładam, że miłość w naszej rodzinie jest ponad inne uczucia. - Powiedziała poważnie patrząc mu prosto w oczy.
- Morderstwa z miłości również się zdarzały - odpowiedział nie tak poważnie jak ona, uśmiechając się. - To gdzie najpierw? - wyświetlił mapę Big Apple, wytyczając palcem trasę zakładającą jak najkrótszą łączną drogę w te kilka miejsc, do których mieli zajechać.

Remo wziął ze sobą deck. Miał kilka pomysłów na przeszukanie zebranych danych, wolał jednak zrobić to dopiero po zdobyciu odpowiednich namiarów. Napisał i wysłał wiadomości do Maroldo i Psyche, decydując się na razie zignorować Alana i Hujstona. Uczelnia. Mieszkanie Ann. Później przypomnieć o Alexandrze i zastanowić się co dalej. Do tego wszystkiego wizja bycia śledzonym, nie poprawiająca nastroju. Zapowiadały się mało spokojne święta. Było tego tyle, że miał problemy z uporządkowaniem mętliku w głowie. Dobrze, że dotyk Ann jak zwykle uspokajał, a nie jak miały w zwyczaju dziewczyny w jej wieku - dodawał chaosu. Wsiadł na wypożyczony przez nią motor, wskazując miejsce za sobą. Może i umiała konstruować urządzenia, ale to on lepiej nimi kierował.
 
Widz jest offline