Rolf był zaskoczony reakcją Odo.
- Nie, że nie doceniam Ojcze. Po prostu myślałem, że walke nam zostawisz a Ty przecież musisz nas doprowadzić do tego artefaktu. Jak coś się stanie z Tobą nie będziemy wiedzieć czego szukać i gdzie.- Starał się wytłumaczyć Hasmans. Wierzył w starca. Nie wysłaliby go gdyby miał zawieść. Nic nie wspominali by mieli go niańczyć, więc reszta braci w wierze ufała w Odo.
Hasmans myślał, że zaraz oberwie od urażonego Urlicowca. Nic takiego się nie stało a tylko poczuł jak starzec go dotyka a on sam czuje się znacznie lepiej.
Zwątpienie i strach odeszły a na ich miejsce pojawiły się nadzieja i odwaga.
Rolf uśmiechnął się i spojrzał na klęczącą bestie.
- To Panowie działamy według planu. Najpierw ostrzelamy a jak się zbliży to na mieczach go rozniesiemy.- Wyprostował się i ruszył prowadząc do dogodnego miejsca.
Łowca tylko pokręcił głową na wpadkę niziołka. Dziwnie się czuł. Miał wiarę, że mogą minotaura pokonać. Nie był on nie pokonany i Rolf zamierzał to udowodnić.