Kara Knight zatrudniona przez Konsorcjum, na oko trzydziestoparoletnia Pani Konsultant do spraw Bezpieczeństwa. Nie robiła żadnej tajemnicy z tego kto ją zatrudniał, ani tego jakie stanowisko pełniła. Duża część załogi, i tak nie miała pojęcia co taki konsultant robił, ani jakie były jego obowiązki – ale tak to już bywa w korporacyjnej strukturze, że tytuły są rozdawane lekko i nie wiele osób wie jakie one mają znaczenie, o ile w ogóle jakieś mają. Zdecydowana większość miała ją za kogoś w rodzaju gloryfikowanego ochroniarza, a z racji tego, że jej taka reputacja nie przeszkadzała to postanowiła ich nie poprawiać. Zresztą nie ma się co oszukiwać, nie przypominała za bardzo „konsultanta” – wystarczało jedno spojrzenie na jej wytatuowaną twarz i ręce. Pomijając jednak wygląd: jej manieryzmy, czy też ogólny sposób noszenie się też nie bardzo przypominał korporacyjnego dygnitarza.
***
Na stację przyleciała jakiś miesiąc temu. Pomimo tego, że była przyzwyczajona do czekania to nuda i jej dawała się we znaki. Kompletny brak zajęcia sprawił, że eksploracja Przystani wydawała się ciekawym zajęciem. Dniami włóczyła się po stacji szukając sobie miejsca lub przegrywając w karty z ludźmi, z którymi później mała wspólnie stworzyć ekspedycje, wieczory zarywała podpierając stołki w lokalnych pubach co potem odsypiała do południa. Kolejnym elementem rutyny jaki pozostawał niezmienny był codzienny popołudniowy trening, którego nigdy nie odpuściła. Poza tym wszystkim w między czasie studiowała skąpe informacji, które dostarczyła im Fundacja na temat poprzednich wypraw i systemu, w którym znajdował się Avalon.
Nareszcie przyszedł dzień odlotu, niecałe osiem godzi dzieliło ich od startu. Odprawa powoli dobiegała końca. Kara rozejrzała się wokoło, większość twarzy wydawała się już znajoma przynajmniej z widzenia. Postarała się ukryć niewielkie ziewnięcie – skutek wczorajszego wieczoru. Jej myśli uciekały gdzieś w kierunku kantyny i kubka kawy, którego zdecydowanie teraz potrzebowała jednak musiała najpierw zrobić coś innego. Po spotkaniu poczekała aż wszyscy się rozejdą po czym udało się jej w końcu złapać Bena Taro sam na sam. Towarzysząc mu w drodze przez korytarze statku miała nadzieje zdobyć odpowiedzi na kilka pytania, które przez cały ten czas zdołały pojawić się w jej głowie.