Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2016, 23:24   #24
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Sięgnął ręką ku ścianie. Miał potrzebę złapanie jakiegoś punktu odniesienia, który da mu poczucie stabilności. Co prawda statkiem już nie rzucało, ale Yrhtun poczuł się lepiej.
Rozejrzał się jeszcze raz.
”Wszędzie czerwono jako w burdelu na Omedze…”przeszło mu przez myśl. Odruchowo nie wypowiadał na głos tego typu porównań, jeszcze przypadkowo by to powiedział w towarzystwie rodziców i musiałby się tłumaczyć, skąd wie jak wygląda burdel na Omedze…
Nie przejmował się zbytnio stanem statku. Nic nie mógł zrobić. Pozostało mu jedynie czekać, więc nie zamierzał tracić tego czasu na dodatkowe zamartwianie się.
Fakt, że to właśnie Zayn się do niego dobijała był zbyt dużą okazją na chwilę rozrywki, by ją przegapić.
- No czeeeeść, co słychać? - odparł zupełnie luźnym tonem, jakby siedział w jaccuzi, trzymając w ręku drinka z palemką.

Mógł przysiąc, że turianka odetchnęła z ulgą.
- Gdziekolwiek jesteś jak najszybciej udaj się do najbliższej kapsuły ratunkowej! - rozkazała mu.
- Kurcze, impreza dopiero się rozkręca, a mnie już do domu gonicie? Zresztą - zerknął na wyjące wszędzie alarmy - to nie jest taka prosta sprawa. Po pierwsze możliwe, że będę musiał się przebić siłą przez zablokowane grodzie, a po drugie byłbym kiepskim rycerzem w białej zbroi, gdybym najpierw nie uratował słabszych od siebie.
Był pewien, że Turianka nie wyłapie nawiązania. W ich kulturze nie było takiego określenia.
Zostawił otwarte połączenie i odbił się od ściany. ”Dobrze, że sztuczna grawitacja jeszcze działa” pomyślał i natychmiast się skrzywił. ”Znając prawa Murhpy’ego, zaraz i to szlag trafi”.
- Wstawać, urlop dopiero od jutra! - krzyknął. Jeszcze nie było dekompresji, więc mógł radzić sobie bez hełmu. - Każdy kto może stanąć o własnych siłach pomaga się pozbierać nieprzytomnym i bezwładnym! Ruchy do kapsuł! - pogonił najbliższą z osób.

- Co?! - odezwała się Zajn, ale zaraz skupiła się na zadaniu. - Koryfeusz rozpada się, nie ma czasu na pajacowanie! - warknęła.

Tymczasem w bliższym ciału Ythuna okolicy pasażerowie na mostku zdawali się być nie mało otumanieni. Ci którzy wstali o własnych siłach to potykali się o własne nogi. Niektórzy próbowali ocucić tych którzy leżeli na podłodze. Z różnym skutkiem.
Pierwsze osoby dotarły już do bocznych ścian pomieszczenia gdzie, wedle wiedzy Widma, znajdować się miały kapsuły.

Wtem, jakby chcąc dodać mocy swoim słowom, Zajn przesłała Yrthunowi widok na transportowiec z perspektywy Tarquina.
I nie spodobało mu się to co zobaczył. Część hangarowa była rozdarta i mnoga ilość kontenerów dryfowała już w przestrzeni kosmicznej, a z każdą chwilą ich liczba rosła. Cała konstrukcja Koryfeusza wydawał się łuszczyć niczym skóra zainfekowana świerzbem. To co niepokoiło najbardziej to nieśmiałe pobłyskiwania na burcie, dwa poziomy pod mostkiem.

- Okej, twój argument jest dosyć trafny, choć to dużo nie zmienia - odparł z westchnieniem.
Czas nieubłaganie mu uciekał.
Wziął pod rękę tą osobę, która była najbliżej i poprowadził ją w kierunku burty statku. Po drodze zgarnął jeszcze jedną i nie patrząc na ich protesty wepchnął ich do jednej z kapsuł ratunkowych. Przy okazji przeczytał krótki opis.
Max 4 osoby (nie dotyczy krogan i elcorów).
Po stwierdzeniu, że krogan i elkorów na pokładzie nie mieli i pomnożeniu załogi przez ilość kapsuł wychodziła liczba o jedną trzecią mniejsza od obecnych na mostku.
- Kurwa - wyrwało mu się. - Jak daleko jesteście? - zapytał Zayn. W miedzyczasie podniósł kolejne dwie osoby i dodał do pozostałych. - Zbierać się! Podnosić nieprzytomnych! Po pięć osób do kapsuły! To rozkaz! - powtórzył.

Obecni na mostku pod wpływem słów Widma przyśpieszyli swoje działania.

- Co? - Turianka zdawała się nie rozumieć o co pyta ją Yrthun. - Jesteśmy w hangarze Tarquina - odparła, bo pozostawienie Widma bez informacji mogło zostać źle odebrane. - Udaj się do kapsuły. Przechwycimy cię Kodiakiem.

- Ale ja pytałem… Och - nagle zrozumiał. - Już jesteście. - w jego głosie zdziwienie mieszało się z podziwem. - Kapsuł jest za mało by uratować wszystkich - szybko przeszedł do konkretów, choć nadal był pod wrażeniem szybkości Tarquina. Nawet nie brał pod uwagę, że tak szybko ich dogonią. Ten statek to nie były przelewki.
- Odbierzecie mnie z przestrzeni, nie będę zabierał miejsca cywilom - wyjaśnił spokojnie.

- Jego całkiem pojebało - usłyszał przytłumiony głos Zayn, a zaraz po tym dało się słyszać drugi głos, jednak słowa były niezrozumiałe.
- Natychmiast pakuj się do kapsuły! - odezwał się dawno niesłyszany major Tellis. Pewne było to że był wściekły.

W międzyczasie coraz więcej osób zapełniało kapsuły ratunkowe. Widmo dostrzegł jak "azjatka" podchodzi do tych które były już wypełnione i po zamienieniu kilku słów, pięścią uderzała o panel zwolnienia blokad i wyzwolenia kapsuł.

- Informujcie mnie o stanie Koryfeusza na bieżąco - zignorował ich nawoływania. Nie miał zamiaru się wykłócać, bo nie było w tym żadnego sensu. Zamiast tego podniósł nieprzytomną osobę i wrzucił do kolejnej z kapsuł. Po tym podszedł do kobiety, która wcześniej wystawiła mu kapitana Perry’ego. Chwycił ja za ramiona i bezpardonowo wepchnął do najbliższej kapsuły.
- Ale… - próbowała protestować, jednak turianin nie dosłyszał reszty zdania. Ona była piątą osobą w tej konkretnej kapsule, więc po prostu uderzył pięścią w panel i wypuścił ich w przestrzeń.
Po tej czynności sięgnął za kark i założył hełm.
- To jest rozkaz! - warknął major, aż zatrzeszczał głośnik w hełmie Widma.
Tym razem Yrthun się zirytował.
- Nie krzycz tak, bo was wycisze - mruknął.
Na mostku nie zostało wiele osób. Praktycznie sami nieprzytomni, tudzież trupy. Nie było czasu sprawdzać. Przebiegł się wzdłuż wypełnionych kapsuł ratunkowych, odpalając jedną za drugą. Gdy już pokład był czysty, sięgnął po dominatora.
- Zaraz nastąpi rozszczelnienie poszycia na poziomie mostku i dekompresja - ostrzegł każdego, kto mógłby go słuchać.
Przełączył broń w tryb zniszczenia. Pistolet rozsunął się, ukazując formę, przez którą był zabroniony w użytkowaniu w przestrzeni Rady Cytadeli.

[media]https://tctechcrunch2011.files.wordpress.com/2016/02/dm_01.png[/media]

Zresztą samego modelu w całej galaktyce było raptem kilkanaście sztuk. Za samo posiadanie tej broni groziły olbrzymie reperkusje. Chyba, że było się Widmem.
Wycelował w burtę i nacisnął spust.
Ściana w promieniu dwóch metrów od miejsca, w które mierzył, po prostu wyparowała.
Nie czekał, na to co się miało wydarzyć w ułamku następnej sekundy. Ruszył w kierunku powstałej dziury i skoczył w jej środek. W tej samej chwili nastąpiła dekompresja i wszystko, łącznie z Yrthunem, zostało wyssane na zewnątrz.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.
Turin Turambar jest offline