Wchodząc do sklepu usłyszałem straszny szum, który od razu skojarzył mi się z orkiem próbującym swoim sił w muzyce. Spojrzałem w stronę lady sklepowej i stanąłem jak wryty. Najwyraźniej sklepikarz gdzieś zniknął a jego nieobecność wykorzystywał złodziej niziołek Po chwili wachania podszedłem cicho zza plecy niziołka wykorzystując to że był zbyt zajęty pakowaniem "nowo posiadanych" dóbr, chwyciłem go za kark i uniosłem do góry. - Wiesz jak u nas postępuję się ze złodziejami?
- Złodziejami? No wiesz ja tak tylko robiłem hmm te.. porządki! tak.. właśnie bo widzisz stary zatrudnił mnie jako swojego asystenta. Hehe jak to mówią starość nie radość prawda?
- Myślę, że lepiej będzie jak Alkmen powie mi to sam
W tym momencie moim oczom ukazał się doprawdy niezwykły widok w stosunku do, którego nie mogłem pozostać obojętny ja ani niziołek. Chcąc nie chcąc nie umieliśmy utrzymać powagi sytuacji. Przed nami stał Alkmen czerwony ze złości i wysiłku z przekrzywionym na lewo tupecikiem a w ręku trzymał hmm łasicę? - Cholerne stworzenie jego rozmiar nawet w połowie nie odpowiada szkodom jakie może wyrządzić...
Kupiec spojrzał na nas osłupiały - A co tu się do diabła dzieje?
Przestaliśmy się śmiać, nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że widok człowieka trzymającego niziołka w powietrzu śmiejącego się razem z nim może być co najmniej dziwny. Rzadko mi się to zdarza, ale w tym właśnie momencie zapomniałem języka w gębie. Na moje nieszczęście a swoje szczęście prędzej odezwał się niziołek. - Jak to czcigodny Alkmenie? Wspólnymi siłami przepędziliśmy złodzieja! Jestem hmm prawie na pewno pewien, że był to syn młynarza!
- Syn młynarza? Ale to dobry chłopak nie wydaje mi się żeby...
-Tak to doprawdy smutne ile zła i obłudy może chować osoba, którą wydawałoby się znamy przez całe życie..
Nagle Alkmen utkwił swój wzrok we mnie szukając odpowiedzi. - Cormacu czy prawdą jest co mówi niziołek?
- Otóż sprawa nie do końca wygląda tak jak ją przedstawił...
Po raz kolejny poczułem niezdecydowanie nie chcąc żeby ten bądź co bądź sympatyczny hobbit został wytaplany w pierzu i smole. Moment ten zręcznie wykorzystał mój mały towarzysz. - Cormac chciał powiedzieć, że nie ma pewności iż był to syn młynarza z racji, że był on zamaskowany. Przypuszczam jednak, że jest to wielce prawdopodobne gdyż wiek, wzrost i kolor włosów pasują tylko i wyłącznie do niego. - Hmm Cormacu..?
Wiedziałem, że prawdopodobnie będę jeszcze tego żałował postanowiłem jednak grać dalej w tą grę. - Eee.. tak, po krótce to tak właśnie wyglądało.
- Zatem dobrze wydaje mi się że muszę wybrać się w odwiedziny do młynarza i powiedzieć mu, że jego syn schodzi na niebezpieczną drogę. Tak.. a więc czym mogę panom służyć?
Zobaczyłem jeszcze szelmowski uśmieszek na twarzy niziołka i cicho westchnąłem. Ech, na pewno zdążę jeszcze tego pożałować..
Po czym zacząłem opisywać kupcu czego będę potrzebować.
__________________ "Tak, zabiłem Rzepę." - Col Frost 26.11.2021
Even a stoped clock is right twice a day
Ostatnio edytowane przez traveller : 22-05-2007 o 11:33.
|