Sytuacja z LARPa
Wiele lat temu ze swoimi znajomkami postanowiliśmy że któregoś lata pojedziemy sobie na Orkon do Jury Krakowsko-częstochowskiej. No, ale trzeba było najpierw coś poćwiczyć z tymi zasadami i innymi rzeczami.
Każdy przyszykował sobie jakiś ciuch, żeby chociaż trochę było larpowo, bezpieczną broń i kartki z zasadami. Pojechaliśmy do lasku nieopodal miasta, ustaliliśmy zasady i teren po jakim się poruszamy.
Ustaliliśmy że dzielimy się na trzy trzyosobowe drużyny i wygrywa ten kto dotrze do punktu obserwacyjnego i utrzyma go przez dziesięć minut. Wszystko ładnie pięknie.
Akurat mieliśmy szczęście co do pogody. Po tygodniu deszczów trawił się w końcu słoneczny dzień, niestety było dość chłodno i mokro. Nie lubię chłodu. Nie lubię też się brudzić bez potrzeby. Dlatego na larpa mój strój składał się z ogrodowych roboczówek - waciaka, spodni, uszanki i takich tam. W połączeniu z pałatką zarzuconą niczym płaszcz oraz dwuręcznym młotem widok był co najmniej egzotyczny. Reszta towarzystwa patrzyła na mnie z niemałym zdziwieniem i spojrzeniami pt. "whatever". Większość ubrała po prostu stare spodnie, koszulki, dresy, adidaski plus jakieś pelerynki czy coś.
No ale czas było zaczynać grę. Wyruszyliśmy z kumplami w las odliczając czas kiedy spadnie "immunitet" i będzie można zaatakować inną grupę. Chociaż graliśmy na dość małym terenie w pewnym momencie zrobił się problem, bo ciężko było znaleźć pozostałych uczestników zabawy. W końcu... są. Idzie sobie jedna z przeciwnych drużyn skrajem leśnej drogi po trawie, bo ziemia na środku rozmiękła i błotnista. Podkradamy się, ale nasze podkradanie wyszło o kant dupy i nas zauważono. No to co? Szarża!
Drużyna przeciwna składała się z samych magów. No jak to zasięgowcy postanowili zająć lepszą pozycję.
- Tam za to wielkie błocko, tam nie przebiegną! - zawołał jeden z nich i skacząc po kępach trawy.
Plan był dobry. Bardzo dobry. Bagnisko jakie się zrobiło gwarantowało niezapomniane wrażenia towarzystwu ubranemu w dresy i adidaski.
Na ich nieszczęście mój strój roboczo-ogrodniczy był kompletny i zawierał również gumofilce.
Strach na twarzach czarodziejów, kiedy dwa metry chłopskiego fajtera przebiega bez mrugnięcia okiem przez bagnisko z wzniesionym do ciosu dwuręcznym młotem.... nie do zapomnienia.
Ostatnio edytowane przez Stalowy : 17-11-2016 o 17:12.
|