Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2016, 00:50   #18
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Siedzisz w samochodzie i nie możesz puścić kierownicy. Czujesz się, jakby cię do niej przyspawali. Chcesz przekręcić kluczyk w stacyjce, wrzucić pierwszy bieg i odjechać jak najszybciej. Nie oglądać się za siebie.

Nagle zdajesz sobie sprawę, że talibowie z całym arsenałem byli mniej przerażający niż mała łobuzica majtająca nóżkami na siedząc na parkowej ławce. Obok widzisz jej matkę. Zdajesz sobie sprawę, że nie masz pojęcia jak się odpina pasy bezpieczeństwa.

Spoglądasz nerwowo na zegar. Jesteś pięć minut przed czasem, a czekasz już od dwudziestu. Przekonujesz się, że to tylko spotkanie z dziewczynką, próbujesz sobie wmówić, że to nic strasznego. Bezskutecznie. Próbujesz innego sposobu, lecz ciążący dług już nie wydaje się przesądzającym argumentem.

Mięśnie całego ciała całkowicie ci zesztywniały. Próbujesz się poruszyć, ale efektem jest wyłącznie drgnięcie uświadamiające ci jak bardzo napięte masz ciało. Uświadamiasz sobie ból w szczęce. Ustępuje, kiedy zmuszasz się do jej rozluźnienia. Nic więcej nie jesteś w stanie zrobić. Siedzisz tylko i patrzysz jak córka Franka rozgląda się. Pyta o coś Elenę, a ta odpowiada i poprawia jej szalik.

Zdajesz sobie sprawę, że siedzisz w cieple samochodowej dmuchawy, zaś one obie marzną czekając na ciebie.

Zadziwiająco łatwo udaje ci się oderwać rękę od kierownicy, by wsadzić ją pod kurtkę. Odnajdujesz pistolet zdając sobie sprawę jak może to wyglądać. Ale nikt nie patrzy, więc bez zastanowienia dodajesz sobie sił w jedyny, znany ci sposób. Chłód i ciężar broni uspokaja lepiej niż wszystkie prochy świata. Możesz wreszcie oprzeć się.

Zerkasz na zegarek. Dwie minuty. Czas kurczył się zbyt szybko, a jednocześnie wlókł w nieskończoność.
Odpinasz pasy. Masz wrażenie, że do wciśnięcia przycisku potrzeba było całej twojej siły. Wyplątujesz się z nich, jak z pułapki gigantycznego pająka. Otwierasz drzwi ustępujące z ciężarem wrót Hadesu, ale zamykają się zadziwiająco łatwo. Ich trzaśnięcie jest gorsze niż wybuch bomby.

Nie ma odwrotu. Stawiasz jeden ołowiany krok za drugim.

Idziesz na spotkanie.




Wstał szybko i zrealizował plan opracowany w nocy. Zsunął się na dach garażu, a z niego na własnego Forda. Sprawnym skokiem wylądował na podjeździe, po czym wsiadł do samochodu.

Eric nie zadawał sobie trudu zamknięcia domu. W końcu i tak nocą utracił szyby. Jeśli go okradną, trudno. Nie zależało mu specjalnie. Miał inne priorytety na obecną chwilę.

Skierował się do centrum Londynu. Musiał się dozbroić w każdym tego słowa znaczeniu, ponieważ ta noc będzie decydująca. Będzie gotów na nadejście tego, co znajdowało się we mgle oraz samej mgły. Musiał się tego pozbyć tej nocy. Następnego dnia miała przyjechać Jenny. Teren musiał być całkowicie bezpieczny.


Pierwszą ofiarą Erica padły sklepy z oświetleniem. Wybrał w nich największe i najjaśniejsze lampki, jakie tylko znalazł. Kupował je hurtowo, zadziwiając sprzedawców. Musiał obwiesić nimi nie tylko dom, ale również całą posesję. Dokupił również setki metrów kolorowego, świątecznego światłowodu.



Miał zamiar, w razie czego, noc przemienić w dzień. Niech sąsiedzi mówią sobie co chcą. Kolejnym celem był sklep chemiczny, do którego udał się po kilka kilogramów magnezowego proszku błyskowego.



Dodatkowe lampy ultrafioletowe oraz latarka emitująca te same promienie miały zastąpić słońce w nocy.
Na tym jednak skończyły się jego wojaże po sklepach. Ford był całkowicie wyładowany lampkami oraz pojemnikami z proszkiem. Musiał wrócić i ponownie jechać do miasta.



Przemysłowe wentylatory osiowe miały ufortyfikować małą fortecę Erica w obronie przed uciążliwym oparem.



Przedostatnim krokiem było zakupienie całego zapasu rac morskich wraz z pistoletem. Dołączył do nich komplet naboi oraz dodatkowy pistolet. Mógł sobie na to pozwolić. W końcu był żołnierzem.



Ostatnim krokiem było zwrócenie się do Richarda, znajomego z jednostki, by ten wypożyczył zakupiony w demobilu wojskowy agregat prądotwórczy mający posłużyć jako zasilanie awaryjne, gdyby z jakiegoś powodu elektryczność miała paść.

Teraz zostało tylko wrócić do domu, założyć wszystkie te tandetne ozdoby, aby oświetlały całą posesję, zamontować światła ultrafioletowe oraz wentylatory w najbardziej strategicznych miejscach, jakimi były drzwi oraz okna. Wszystko należało podłączyć do prądu, za pośrednictwem agregatu mającego pełnić funkcję zasilania awaryjnego. Kanistry z paliwem musiały leżeć niedaleko tak na wszelki wypadek, choć nie sądził, żeby były potrzebne. Napełnił benzyną pod korek. Zatankował również Forda, któremu musiał domontować zdjęte orurowanie oraz wrzucić tyle pochłaniaczy wilgoci, ile tylko znajdzie. Musiał stać na podjeździe gotów do ewentualnej ewakuacji.
W różnych miejscach rozsypać miał proszek błyskowy.

Najprawdopodobniej nie będzie miał czasu na jedzenie i picie, więc jedynym sposobem na to było pożywienie się w czasie pracy.
Ubrany w kamizelkę kuloodporną oraz wszelkie ochraniacze, jakimi dysponował w czasie wojny w Afganistanie, barwach maskujących oraz kompletnym uzbrojeniu musiał się przespać tyle, by obudzić się przed zmrokiem, włączyć maszynerię i usadowić się na dachu razem z przygotowanym do akcji plecakiem oraz naładowanymi pistoletami z tłumikami.

Czekała go ciężka noc.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline