Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2016, 20:58   #9
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Zakłady
Wycieczka wzięła windę do góry, kilka poziomów wyżej, znajdował się sektor przypominający fabrykę, zwany Zakładami
Pracowali tu wyłącznie azjaci i to znacznie niżsi od większości do tej pory widzianych. Mało który przekraczał metr siedemdziesiąt. W tym miejscu pracowała zazwyczaj Ren, każdy ją znał z trzech powodów, była jedyną pracującą tu osobą w egzo, była jedyną białą, w końcu była tu jedną z ważniejszych inżynierów. Tutaj naprawiano wszystkie urządzenia używane do pracy na powierzchni - ogromne maszyny przypominające czołgi, jak i wszystko inne. Co ciekawe, leczenie ludzi mieściło się w tym samym sektorze. Naprawa ciała, to też naprawa.
W zakładach również znajdował się kompleks mieszkalny, znacznie bardziej industrialny niż Deptak.
Przechodząc koło jednego z okazałych szyldów Ren zauważyła.
- Cech prostytutek. - powiedziała to tak jakby miała na myśli jakąś ważną atrakcję turystyczną.
Zakłady zajmowały połowę naziemnej wysokości Wieży i wg tego co mówiła Ren, były jej sercem.
Mimo całego zgiełku, było tu chłodniej niż na Deptaku.

W windzie na kolejne poziomy, gdy przez przeszklone drzwi Tatiana mogła oglądać panoramę Zakładów, Ren podjęła temat Rezerwatów.
- Rozwój cywilizacyjny ma swoje niebezpieczeństwa. Ratujemy ludzi, którzy bez technologii po prostu by zginęli. Do przetrwania, prócz ciągłego postępu technicznego, potrzebujemy kompasu naszych pierwotnych gentów, pierwotnych zwyczajów i zasad. Dzięki rezerwatom, mamy dostęp do najbardziej przystosowanych, najczystszych moralnie jednostek ludzkich. Tam, ludzie żyją bez zaawansowanej technologii, opierając się jedynie na sile własnych mięśni, sile rozumu i woli. Oczywiście, jeśli ktoś z Czystych, jak ich nazywamy, poważnie zachoruje i życzy sobie poprawy swojej kondycji, zabieramy go z rezerwatu, jednak nigdy nie będzie mógł tam wrócić, bo w pierwotnych warunkach by nie przetrwał. Ren spojrzała się gdzieś przed siebie. Moi rodzice, wiedząc, że nie przeżyję, oddali mnie na zewnątrz. Czyści są najlepszymi okazami ludzkiego gatunku, po wyleczeniu chorób, taka jednostka może zająć wysoką pozycję w społeczeństwie. Zdziwiłabyś się jednak, jak wielu z nich woli umrzeć niż porzucić Rezerwat, to są ludzie honoru. Monitorujemy Rezerwaty dwadzieścia cztery godziny na dobę, studiujemy filozofię Czystych ich taktyki łowieckie, wszystko. Ich poglądy wykładane są na uczelniach.

***

Koszary

Ten poziom znajdował się niedaleko miejsca gdzie Tatiana obudziła się po raz pierwszy. Ren tłumaczyła to tym, że w ambulatorium milicji znajduje się najlepszy generator krwi w Wieży. Miało to sens. Trzymanie wampirzycy otoczonej całym sektorem najbieglejszych w walce obywateli, miało nawet większy sens.
Tutaj dla odmiany większość osób nosiła egzo. niemal połowę stanowili biali, dobrze zbudowani. Resztę stanowili równie atletyczni azjaci. Tatiana widziała też dwoje czarnych.
Koszary były jeszcze chłodniejsze.
Tatiana nie odzywała się specjalnie. Już dawno się tego nauczyła, że gdy jesteś nie na swoim terenie, to lepiej ograniczyć słowotok.
- Domyślam się, że to “twój” poziom. - zwróciła się do Yula. - A gdzie jesteście... nie umiem się oswoić z tym słowem - hodowani?
Yul uśmiechnął się płytko pod nosem.
- Mówisz o dzieciach? nie kręcą się po korytarzach, ich miejsce jest w wewnętrznym kręgu Wieży i tak, na tym poziomie, w miarę skromnych możliwości tej społeczności, wyciągają się na wyżyny mentalnej i fizycznej dyscypliny.
- A co... z rodziną? - zapytała wampirzyca, choć domyślała się już odpowiedzi.
Yul popatrzył na Tatianę a potem przeniósł pytający wzrok na Ren. Kobieta wyręczyła swojego towarzysza:
- Rodzice mają oczywiście wgląd w postępy swoich dzieci i jeśli sobie tego życzą, mogą utrzymywać z nimi zażyłe kontakty, jak robią to zazwyczaj mieszkańcy rezerwatów. Jednak to społeczność zajmuje się edukacją dzieci.
Jako że ten temat dotyczył bardziej Yula niż Ren, Kainitka wstrzymała się z drążeniem tematu. Podejście wydawało się logiczne, ale... czy było naturalne?

Na korytarzach sekcji mieszkalnej był mały ruch. Przy jedynym lokalu rozrywkowym stało dwóch ochroniarzy. Na jednym z zakrętów, Tatiana i jej towarzysze, natknęli się na walczącą parę, kobietę i mężczyznę. Bójka wyglądała na poważną, zarówno jedno jak i drugie krwawiło z łuku brwiowego.
Zarówno Ren, jak i Yul w ogóle się tym nie przejmowali.
- Wyżej znajduje się sektor administracji oraz hangary okrętów powietrznych. - powiedziała za to Ren gdy minęła walczących.
Zatrzymawszy się w pobliżu walczących, Tatiana spojrzała jeszcze raz na twarze swoich towarzyszy. Widząc, że nie robi to na nich wrażenia, zapytała:
- Czym jest dla was walka? Bo rozumiem, że nikt nie ma nic przeciwko daniu sobie po mordzie. Pytanie... czy to samo dotyczy zabijania? - starała się, by jej głos brzmiał obojętnie, lecz po prawdzie to pytanie było dla Kainitki fundamentalne.
Yul wykonał gest głową w stronę mijanej właśnie pary.
- Majka i Pol mogliby zabić jedno drugiego przy pierwszym, drugim, ciosie. Pol ma po prostu na nią ochotę, a ona nie prześpi się z kimś, kto nie jest wystarczająco silny. - mężczyzna wzruszył ramionami - dużo milicjantek tak ma.
- Życie to walka - odpowiedziała Ren. - prawdziwe zmagania toczą się w każdym z nas, każdego dnia. Każdy musi walczyć na swój własny sposób, tylko wtedy życie ma jakiś sens. O życie należy walczyć, o swoje ale nawet bardziej o życie społeczności, gatunku. Dlatego zabijanie siebie nawzajem jest naganne. Ktoś może być twoim osobistym adwersarzem, ale przecież należy do tej samej społeczności i zabijając go, krzywdzisz coś większego. Tak samo kiedy walczą całe społeczności, to naganne, bo wszyscy należymy do tego samego gatunku. Walka czasem powinna być brutalna, ale brutalność jest jedynie środkiem do zaakcentowania swoich racji, nie chodzi o mord.
- Interesujące. - podsumowała wampirzyca, wciąż przyglądając się parze - A co robicie z tymi, którzy... łamią zasady?
Pierwsza jak zazwyczaj do odpowiedzi wyrwała się Ren.
- Umiemy się bronić, jednak kiedy ktoś jest prawdziwie niebezpieczny i skrzywdził kogoś, mamy sposoby by go odseparować od reszty. Staramy się taką jednostkę uleczyć, jeśli nie jest to możliwe, wtedy trwałe odosobnienie jest niestety jedynym wyjściem. W warunkach polowych, kiedy nie ma odpowiedniej infrastruktury, dopuszcza się uśmiercenie takiej osoby.
- Brzmi praktycznie. Pytanie na ile nie ma przegięć w tej kwestii. Niewygodny członek rodziny, były kochanek, a może zemsta za zranione serce? - zachichotała Tatiana.
Ren pokiwała głową.
- Rozumiem, że w dawnych czasach takie problemy osobowościowe były częstsze, dla nas to jednak dość odseparowane przypadki, może w większych społecznościach albo gdzieś na Marsie.
Wampirzyca skinęła głową, myślami wydawała się jednak być daleko.

***

Wycieczka trwała resztę wieczora. Gdzieś cztery godziny przed świtem (dnie były wyjątkowo krótkie) Ren zaczęła “odpływać” w świat informatycznego przekazu coraz częściej.
- Coś się stało z okrętem którym powinien przybyć mędrzec Ducheski. - powiedziała w końcu poważnym głosem, kiedy znajdowali się blisko poziomu hangarów lotniczych.
- Wyjaśnij. - Tatiana cały czas rozglądała się ciekawie. Jej spacer bynajmniej nie męczył, wydawało się nawet, że sprawia jej przyjemność. Kilka razy spontanicznie złapała Yula za mechaniczne ramię. Jednak malująca się na jego obliczu obojętność jak zwykle nieco ją peszyły. Wampirzycę! Sama nie wiedziała, co się z nią dzieje…
Ren poruszała niespokojnie językiem po zębach.
- Po pierwsze, już od niemal dwóch godzin powinniśmy mieć z nimi kontakt, po drugie, godzinę temu powinni poprosić o możliwość lądowania, po trzecie, już tu powinni być. - wyjaśniła. - staram się ustalić, czy ktoś wie jaka jest tego przyczyna.

Po jakimś czasie, kiedy zatrzymali się w miejscu widokowym na szczycie, Ren wzruszyła ramionami.
- W najgorszym przypadku, wizyta w rezerwacie będzie musiała poczekać. - powiedziała kobieta, za to Yul wydawał się nawet cieszyć z takiego obrotu spraw.

Dwie godziny przed świtem, cała trójka wróciła do mieszkania Ren.
- Takie zaginięcia są częste? - dopytywała się wampirzyca - Nie macie jakiegoś systemu namierzania?
Nie to żeby śmierć obcego - i to z takim nazwiskiem - ją obchodziła, ale chciała dowiedzieć się jak najwięcej o otaczającym świecie i jego zagrożeniach zanim pokaże swoją moc. A korciło ja coraz bardziej…
- Zniknięcia się raczej nie zdarzają, nie tak dużych okrętów, to by była poważna katastrofa. Taka konstrukcja może dużo wytrzymać. Z namierzeniem jest ciężko z powodu burz elektromagnetycznych. W dzień dowiemy się więcej.
- Rozumiem, cóż, nie chcę nadużywać twojej gościny, mogę wrócić do... tego dziwnego pomieszczenia z lustrami. - powiedziała Tatiana - no chyba, że masz ochotę na jakieś testy jeszcze…

Ren energicznie pokręciła głową,
- Nie, nie, nie… koniecznie odpoczywasz u mnie… - przygryzła wargę, Yul obdarzył ją wymownym spojrzeniem po czym westchnął.
- Nie - nie mam sobie iść, czy nie - nie ma więcej testów? - zapytała z uśmiechem wampirzyca, po czym zwróciła się do Yula - To ile jeszcze zostało czasu?
- Testy trwają cały czas, oczywiście możesz zostać u mnie, chyba że, nie chcesz?
- spytała Ren. Yul zerknął niepewnie na Tatianę.
- Czasu do? świtu?
Wampirzyca westchnęła ciężko, puszczając pytanie Yula mimo uszu. Najwyraźniej nie zależało mu tak bardzo na niej. Cóż, trudno się dziwić, była przede wszystkim atrakcją dla tych ludzi.
- Masz ochotę powtórzyć to, co wczoraj? - zapytała się natomiast Ren.
- Jasne - powiedziała entuzjastycznie kobieta.
- Możesz się zatem przygotować. - odparła Tatiana spokojnie - Chętnie zostanę jeszcze, jeśli chcesz.
Opancerzona kobieta przytaknęła przygryzając wargę. Jak widać, wizja dokarmiania wampirzycy własną krwią, szybko przypadła jej do gustu...

***

Kiedy wrócili do domu Ren, Simo już tam był. Mężczyzna podobnie jak poprzedniego wieczora, wymontował swoją partnerkę, a potem pomógł jej się odświeżyć. Tym razem, dzięki swoim nowym okularom, Tatiana była w stanie zrozumieć ich małe rozmowy. Simo wysławiał się podobnie do Yula. Mówił oszczędnie, ale kiedy już coś powiedział, było to dokładnie to o co mu chodziło. Dużo słuchał, bo to głównie Ren miała coś do powiedzenia. Opowiadała o pracy, o projektach, obliczeniach, dużo z tego dotyczyło “necrotyki” oraz samej Tatiany, że elektronika wciąż nie może sobie poradzić z jej nie-żywym ciałem. Mówiła też o spóźniającym się okręcie.

Kiedy Tatiana pożywiła się już na nieruchomej dziewczynie, poczuła jak jej młoda, świeża, nastoletnia przecież jeszcze krew rozgrzewa swoim życiem jej własne, wielowieczne ciało. Vitae Ren obmyło i nasączyło organy Tatiany, kiedy ubranie opadło z niej i naga położyła się na miękkiej, sterylnej pościeli, mimo iż znużona, czuła się tak pełnie jak tylko mógł czuć się krwiopijca. Sama rozkazała światłu zgasnąć i kiedy myślała już, że stojący w progu niczym posąg Yul się nie odezwie, mężczyzna jednak to zrobił.
- Nikt nie będzie cię niepokoił kiedy się obudzisz, choć jutrzejszej nocy będzie tu inny milicjant, milicjantka w zasadzie. Ja już będę wtedy bez egzo i na przepustce, chętnie bym się jednak z tobą zobaczył, jeśli miałabyś ochotę. Dużo pytałaś jak spędzamy czas, mógłbym ci pokazać jak bawią się służby mundurowe.
Wampirzyca zmrużyła oczy, przyglądając się Yulowi w zamyśleniu. Był pierwszym mężczyzną, którego poznała po obudzeniu, ciężko więc mówić o jakimś wyborze. Niemniej w jakiś sposób dobrze czuła się w towarzystwie tego małomównego funkcjonariusza. Była też ciekawa ile z jego zachowania było częścią jego charakteru, a ile kwestią służbowego kodeksu czy wpływu egzo. Cóż, nie było innego sposobu, by się tego dowiedzieć, niż się zgodzić. Nie byłaby jednak sobą, gdyby trochę nie podroczyła się ze strażnikiem.
- Chcesz powiedzieć, że zapraszasz mnie na randkę czy raczej na wycieczkę obyczajoznawczą? - zapytała, kładąc się na boku, by móc patrzeć na swojego rozmówcę, mimo że sylwetki ich obojga skrywał w większości mrok.
- To pierwsze nie tylko zawiera to drugie ale i daje więcej zabawy.
Takiej wypowiedzi się nie spodziewała po Yulu. Uśmiechnęła się szelmowsko, choć już nieco sennie.
- Ciekawe co zrobimy z nową eskortą... - wymruczała, po czym zapadła w sen.

***
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 22-11-2016 o 21:10.
Amon jest offline