Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2016, 00:09   #25
Widz
 
Widz's Avatar
 
Reputacja: 1 Widz ma wyłączoną reputację
Kye przełknął kęs obiadu i już zapewne zabierał się do odpowiedzi, kiedy nagle zgasło światło i w pomieszczeniu zapanowała ciemność, rozjaśniana jedynie światłami miasta, którego nawet najbliższa okolica nie została pozbawiona prądu. To sugerowało, że padł tylko u Ann - w całym budynku lub tylko jej mieszkaniu.
Przez szklaną ścianę salonu, do pomieszczenia wpadało na tyle dużo światła, że po kilku sekundach oczy zaczęły sobie doskonale radzić w półmroku z rozróżnianiem kształtów.
- Może to tylko zwykła awaria? - Odezwała się Ann, ale sama nie wierzyła w wypowiadane przez siebie słowa. - Proponuję na wszelki wypadek przejść do sypialni. - Kontynuowała odkładając sztućce i wstając od stołu. - Tam jest przejście do dodatkowego pomieszczenia z wyjściem przy klatce schodowej. Stamtąd sprawdzimy, czy brak prądu obejmuje tylko ten lokal czy cały budynek. Kye, w gabinecie na blacie jest walizka i broń. Proszę zabierz je.
Wskazała drogę pozostałym gościom oraz wyraźnie zaskoczonemu kelnerowi.
Przed twarzą Remo rozbłysła holograficzna poświata jeszcze zanim padły pierwsze słowa Ann. Haker wstał i nie przerywając swojej pracy, udał się we wskazanym przez dziewczynę kierunku. Na sieć prąd nie wpływał, Kye sprawdzał połączenia bezprzewodowe w budynku, stan kamer i tego, do czego standardowo dało się podpiąć. Nieaktywność sprzętu wymagającego stałego prądu powinna powiedzieć mu, czy odcięte zostało tylko mieszkanie czy cały budynek.
- Zachowajcie spokój - Nathaniel wstał, sięgając pod marynarkę i bez większego zdziwienia dla rodziny, wyjmując spod niej pistolet. Jego słowa były bardziej skierowane do kelnera i być może Remo, który nieszczególnie ich potrzebował. - Ann, ile jest wyjść z budynku?
Susan przytuliła syna i wskazała Gastonowi kierunek. Nikt nie mówił, że Ferrickowie są normalni, skoro dokładnie wiedzieli jak się zachować w takich sytuacjach.

Szybko się okazało, że światło na korytarzu także zgasło, a Kye przeskanował całą okolicę. Doszukał się tylko kilka urządzeń bezprzewodowych, jak jego własne holo. Pozostałe zniknęły z sieci lub ukazywały się jako niedostępne i nieaktywne. Cokolwiek się stało, najwyraźniej odcięto prąd w całym budynku.
- Z budynku jest jedno wyjście główne przez hol z portiernią i cztery wyjścia ewakuacyjne bezpośrednio z klatek schodowych usytuowanych w czterech narożnikach - Poinformowała ojca młoda Azjatka prowadząc wszystkich przez sypialnie do garderoby, gdzie po odsunieciu sukienek przesunęła dźwignię uruchamiająca przejście do kolejnego pomieszczenia, którym okazał się pusty pokój, mniej więcej wymiarów sypialni, którego ściany pokryte były dziwnym, błyszczącym materiałem. - Denis wydzieliła ten pokój ze swego apatramentu i kazała w nim wykonać dodatkowe drzwi wejściowe. Prowadzą bezpośrednio na jedną z klatek. Ściany pokryte są specjalna substancją nie pozwalającą zajrzeć do środka nawet przy użyciu specjalistycznego sprzętu. Jesteśmy tu więc praktycznie niewykrywalni, Są też odporne na strzały ze standardowej broni. Po wyłączeniu prądu w budynku uruchamia się system alarmowy w firmie ochroniarskiej. Pewnie ktoś się pojawi niedługo by sprawdzić co się stało. Musimy więc przetrwać do tego momentu. - Mówiła prosto, rzeczowo i spokojnie. Choć w środku dosłownie gotowała się ze złości. Nie dość, że nie mogli skosztować doskonałego deseru, to jeszcze ktoś mógł zagrozić jej ukochanej rodzinie!
Remo niczemu się już nie dziwił. Podał Ann pistolet i walizkę, starając się mieć własne dłonie wolne. W pewnych warunkach wygodniej było pracować klasycznie, na klawiaturze i palce hakera migotały w powietrzu.
- Z tego co widzę, wyłączyli cały budynek.
Zanim chroniony pokój ich odetnie miał jeszcze zamiar sprawdzić, czy z któreś z bezprzewodowych urządzeń lub kamer na ulicy nie da mu jakiegoś lepszego spojrzenia na sytuację.
Dziewczyna otworzyła walizkę i wyciągnęła z niej głównego robota oraz małe urządzenia nadające się do śledzenia z kamerami na podczerwień. Włożyła dwa do głównego pomieszczenia, a następnie zamknęła drzwi od sypialni, zasunęła sukienki w garderobie przymknęła drzwi. Będzie można je zamknąć w każdej chwili, ale wtedy stracą komunikację z robocikami, dlatego wolała to zrobić w ostatniej chwili. Problem w tym, że komunikacja bezprzewodowa ciągle nawalała, co oznaczało utratę sygnału co kilka sekund.
Nathan Ferrick wiedział, że dobrze wyszkolił córkę, dlatego teraz dał jej przewodzić, samemu tylko trzymając się blisko wyjścia, z pistoletem gotowym do strzału. Przez dłuższą chwilę nic się nie działo.

Najpierw rozległ się głośny tupot stóp, pojawiający się i znikający, słabo słyszalny. Zapewne schody. Potem rozległy się strzały. Nie w mieszkaniu Ann, ani nawet nie przed nim. Dotarły do nich z góry, piętro, może dwa wyżej, stłumione przez ściany. Dalej nastąpił krzyk, chyba kobiecy. Remo hakując co się dało dotarł do jednego holo, z którego ktoś rozpaczliwie pisał "strzelają na naszym piętrze, boże! chyba do naszych drzwi! pomocy! dzwoń po policję! Ochrona nie odbiera ja się chowam, boję się odezwać".
Paranoja nie była wcale taka zła. Nawet jeśli to nie ona była celem, przygotowanie do obrony i szybkość działania, były całkiem przyzwoite. Saperka popatrzyła na swoją rodzinę. Rolety na oknach nie były zasłonięte, więc widziała ich bardzo dokładnie. Była z nich dumna. Jak zawsze zachowali się doskonale:
- Wygląda na to, że jednak zjemy deser. - Powiedziała spokojnie, pakując z powrotem robota i zamykając walizkę. - W gabinecie mam jakieś świece.
- Ann! - spojrzenie, które otrzymała od matki było lekko zszokowane.
- Nie tak szybko, nie ruszajcie się stąd zanim nie przybędzie ochrona i policja - wtrącił Nathan, znacznie mniej zszokowany zachowaniem córki.
Remo spojrzał na Ann dziwnie, potem na jej ojca. Wrócił wzrokiem na ekran. Sieć rozłączało co kilka sekund, lecz standardowe holofony hakowało się szybciej.
"Wezwałem policję" - odpisał tej osobie, włamując się na konwersację i próbując przy okazji sprawdzić tożsamość. - "Widzisz ich?"
- Mam kontakt z kimś na górze. Ann, jakie zabezpieczenia ma ten budynek? - w przeciwieństwie do dziewczyny, Kye nie potrafił nic nie robić. Bohatera udawać nie zamierzał, lecz z tego miejsca mógł spróbować się do czegoś przydać.
- To zwykły budynek mieszkalny. - Dziewczyna podeszła do Remo spoglądając na jego ekrany. Do tej pory nie zwracała uwagi na to co tam się pojawiało. - Jak już mówiłam monitoring, który teraz nie działa i autoalarm powiadamiający ochronę w Private Security. Według ćwiczeń jakie były przeprowadzane powinni się zjawić w ciągu 7 minut od wyłączenia zasilania. Do mieszkań kody, ale jak rozwalili drzwi to i tak nie ma znaczenia. Nawiązałeś z kimś kontakt?

Na ekranie Remo zamiast odpowiedzi pojawił się obraz nagrywany przez kamerę w holo, co chwilę przerywany przez wadliwą sieć. Pokazywał głównie ciemność, przecinaną zbliżającym się światłem latarki. Potem wszystko zgasło - holofon został wyłączony przez właścicielkę. Kye zdążył zdobyć jej dane. Trisha Daniells, córka burmistrza, Reesa Daniellsa.
- Spróbuj dostać się na linię ochroniarzy - Powiedziała Ann zaglądając mu przez ramię. - Prześlij im informację, że powinni obstawić wyjście ewakuacyjne z klatki schodowej od południowego wschodu. Nie miałam pojęcia, że córka burmistrza też tutaj mieszka. Zdecydowanie powinni zainstalować dodatkowe systemy ochronne.
- Nie chciała się afiszować, lub nie zdążyła przestawić na tatuśka na stołku - Remo połączył się z witryną wspomnianej przez Ann firmy ochroniarskiej, wyszukał numer alarmowy i napisał wiadomość. - Gdyby nie wyłączyła holo, to mógłbym ją śledzić. Ostatni porywacze nie błyszczeli inteligencją, może ci tutaj mają swoje holo, sprawdzę to.
- Reese chce być głosem ludu, to idealista albo wariat - Nathan wtrącił, także zerkając na to co robił haker. - Jego córka pewnie miała mieszkać jak wszyscy inni, w dobrej dzielnicy ale normalnym budynku. Może wybrała sama. Ciekawe komu tym razem podpadł.
Głos żołnierza, był opanowany i spokojny, podobnie jak Ann. Susan nie zdradzała wiele na zewnątrz, lecz mocno tuliła do siebie syna. Gaston po prostu stał blisko ściany, ciągle w szoku.

Tymczasem Remo wysłał wiadomość do firmy ochroniarskiej, nie mając od nich żadnego potwierdzenia. Niekoniecznie musieli mu uwierzyć, nawet z kodem uwierzytelniającym Ann. Napastnicy w końcu jakoś dostali się do środka, wcale nie było powiedziane, że nie przez kogoś z mieszkańców. Haker namierzył też jeden przemieszczający się holofon, według namiarów z GPS był obecnie na rogu budynku, tam gdzie klatka schodowa. Niestety w ten sposób nie dało się określić wysokości, a tym samym również piętra. Ani powiedzieć, czy należał do jednego z mieszkańców, czy napastnika. Imię i nazwisko oraz numer niewiele mu mówiły, a hakowanie i zdalne poszukiwanie informacji było cholernie utrudnione przez rozłączenia co kilka sekund. Tylko swoim umiejętnościom murzyn zawdzięczał to, że cokolwiek się udawało.
Ann popatrzyła na Remo i zobaczyła z jaką determinacja próbuje pomóc kobiecie i z westchnieniem pochyliła się nad swoja walizką.
- Ok spróbuję jej jakoś pomóc - powiedziała wyciągając z niej niewielki pojemniczek, doczepiła do niego zapalnik i drut. - Skoro weszli tą klatką, prawdopodobnie będą nią wracać. Przygotuje dla nich małą niespodziankę. To pojemnik ze zmodyfikowanym Ortho-Chlorobenzylidenmalononitrilem, standardowym gazem paraliżującym. - Uśmiechnęła się lekko - Ostatnio na zajęciach robiliśmy doświadczenie, co się dzieje dzieje po zmieszaniu go z odpowiednim wyzwalaczem. Koledzy dosłownie padali jak muchy. Zamontuję drut w poprzek schodów. Mam nadzieję, że nie złapią się na to ochroniarze, ale oni mają jednak więcej pięter do pokonania i wspinają się w górę.
Po tych słowach założyła noktowizor:
- Wyjdę przez mieszkanie. Na wszelki wypadek lepiej nie otwierajcie tych drzwi, są nie tylko kuloodporne ale i dymoszczelne. - Wskazała na solidne, stalowe drzwi, prowadzące według jej słów bezpośrednio na klatkę ewakuacyjną.
- Jak są na klatce to może być już na to za późno - Remo wziął od Ann pistolet, śledząc kątem oka wyświetlony z boku głowy namiar na znalezione holo. - Musimy się pospieszyć. Wyjrzę pierwszy.
- Jeśli są na klatce sama aktywuję na nich fiolkę. - Powiedziała saperka zdejmując buty. Miały obcasy i trudno było poruszać się w nich cicho. Z walizki wyciągnęła jeszcze zwój sznurka i nożyk do cięcia. - Nie wchodź za mną na klatkę. Po aktywacji uruchom alarm przeciwpożarowy. Ten system działa niezależnie od braku prądu. Wentylacja usunie gaz w ciągu trzech minut, ale skutki paraliżu miną dopiero po kolejnych pięciu, więc masz tyle czasu na związanie porywaczy. - To mówiąc podała Remo sznurek i nożyk.
 
Widz jest offline