- Oczywiście, zajmę się tym, doktor Octavia już konsultowała ze mną przypadek pana Bouleau. Tak, mamy do czynienia z silnym PTSD powstałym na wskutek długoterminowego stresu, jaki wszyscy w mniejszym czy większym stopniu przeżywamy. Niewątpliwie jest to kolejny problem, który należałoby rozwiązać. – Mery spojrzała na zebranych i kontynuowała – Chciałabym w tym miejscu wszystkich uspokoić. Stale obserwujemy okolice, są wśród nas doświadczeni żołnierze i jesteśmy przygotowani na ewentualne ataki o ile oczywiście do dalszych ataków w ogóle dojdzie. Na razie, bowiem nic nie wskazuje by tak miało być, choć oczywiście musimy dopuszczać i taki scenariusz.
Carl Cabbage, podobnie jak inne osoby lepiej obznajomione z tematem miał świadomość, że słowa Mery Locke miały zdecydowanie charakter podwyższający morale, i nie koniecznie znajdywały poparcie w rzeczywistości. Wiedział też, że Mery Locke uczyniła to świadomie. Jak na ironię fakt ten również dodawał spokoju, świadczył bowiem o profesjonalizmie „Krwawej Mery”.
- Sprawa jaką chciałabym poruszyć jest jednak nieco innej natury. – Mery Locke sprawnie i szybko zmieniła temat co miało odwieść nieprzekonane osoby od podważenia jej słów – w wyniku relokacji koniecznym będzie poszerzenie personelu mojej grupy. Chciałabym wiedzieć na ile osób mogę liczyć. Bez uzyskania dodatkowego wsparcia, pomysł relokacji uważam za zbyt ryzykowny. Być może warto pomyśleć o wyjęciu z kriokomór kolejnych kolonistów.- z tymi słowy Mery Locke zajęła swoje miejsce i z umiarkowanym zainteresowaniem wysłuchiwała kolejnych przemów.