Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2016, 22:34   #26
Turin Turambar
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
- I will be the last man standing… - nucił sobie kolejny utwór z listy, którą przechowywał w pamięci omniklucza.
Przez pierwsze kilkanaście minut na chodzi trzymały go środki chemiczne pomopowane przez jego organizm, wytworzone pod wpływem emocji z minionej akcji. Później nieco ochłonął. Jego udział się w niej zakończył. Teraz naprawdę pozostawało mu jedynie czekać.
Niestety zmęczenie zaczynało dawać o sobie znać.
Yrthun nucił sobie kolejne utwory, by mieć cały czas zajęcie. Miał wrażenie, że gdyby przymknął oczy i spróbował się po prostu zdrzemnąć to obudziłyby go jego własne wymioty.
Nie byłoby to najprzyjemniejsze doświadczenie w tym momencie.
Na szczęście czas upłynął mu szybko. Kiedy odebrali go z przestrzeni i posadzili w środku Kodiaka czuł się trochę lepiej. Nie miał ochoty wypluć swoich wnętrzności, ale zaczynała go boleć głowa. Jakby miał kaca giganta.
Nie był w stanie w żaden sposób zagadać do Zayn, więc po prostu oparł głowę o zagłówek fotela, do którego go przypięli. Muzykę wyłączył.

***

Już na Tarquinie stanął o własnych siłach. W sumie to potrzebował kilku godzin snu i będzie jak nowo narodzony. Już miał się sprzeciwić turiance, która ewidentnie chciała zaprowadzić do ambulatorium, kiedy spojrzał na jej pozbawioną zasłony hełmu twarz. Była wyraźnie zatroskana.
Serce Yrthuna natychmiast zmiękło i bez słowa sprzeciwu podreptał obok niej.
Pokładowy lekarz zabrał się do niego, jakby Widmo miał szesnaście albo i więcej ran postrzałowych. Dla świętego spokoju przyjął lekki, choć po nich z powrotem miał ochotę się uzewnętrznić.
Tak go zamotało, że ledwo ogarnął, kiedy byli już z Zayn pod jego kabiną. Komandos czule go pożegnała, a on stał jak zamurowany i nie odezwał się ani słowem.
- Przeklęty konował... - mruknął pod nosem, obwiniając oczywistą osobę za swój brak reakcji.
Nie pozostało mu nic innego jak rzeczywiście odpocząć. Zrzucił z siebie resztki zbroi i nie korzystając nawet z prysznica walnął się na łóżko.

Nie dane mu było być w kojącej ciszy miękkich poduszek nawet przez pół minuty, kiedy jego ścianę rozświetliła blondwłosa morda.

- He. He. Heee… Ten tekst ci się udał… - żart Kentina rzeczywiście był przedni, ale na inną reakcję Yrthun teraz nie miał siły. Był bardzo śpiący, ale w sumie to potrzebowal czegoś na oczyszczenie umysłu z wydarzeń na misji. Dlatego krótka rozmowa o bzdurach mogła tylko pomóc.
Ktoś jednak postanowił się jeszcze chwilę ponarzucać Widmu.
- Chwila - mruknął do Kentina i niedbałym ruchem ręki zminimalizował wid z jego facjatą, wyciszając jednocześnie połączenie. - Jeszcze oddycham… - wychrypiał głośniej do osoby czekającej za drzwiami.
Kentin zaczął coś mówić, ale przez wyciszenie i zminimalizowanie okna wyglądało to tylko komicznie.

- O, przepraszam nie chciałam przeszkadzać - dał się słyszeć niepewny głos dr Albright.
- Chwilowo nie narzekam na nadmiar zajęć - podniósł się lekko, żeby nie leżeć zupełnie na łóżku i ponownie skorzystał z omniklucza. Drzwi otwarły się. - Zapraszam - wysapał, nawet nie próbując ukryć swojego stanu.
Kobieta wahając się w końcu przestąpiła próg jego kajuty. Wyglądała na zmartwioną stanem Widma. Przyglądała mu się ze współczuciem.
- Nie zdążyłam pana złapać w ambulatorium - wyznała. - Chciałam najmocniej przeprosić. Podejrzewamy, że to pana biotyka mogła zakłócić działanie teleportera przez co... Przepraszam - była bardzo przejęta, że stała mu się krzywda.
Wzruszył ramionami.
- Cóż, mogę usłyszeć pani przeprosiny, więc eksperyment można uznać za udany - uśmiechnął się słabo. - A czy przyjmę te przeprosiny… cóż, to zależy - przechylił głowę, tak jak to robiły ziemskie szczeniaczki.
Mary przyłożyła dłoń do ust w zmartwieniu i zbliżyła się do konającego według niej turianina.
- Czy mogę jakkolwiek panu pomóc?

W tym czasie Kentin zaczął w tym malutkim okienku machać ręką jakby chcąć zwrócić na siebie uwagę Widma. Yrhtun pozostawał jednak skupiony równie mocno jak wtedy gdy czekał na wychodzących z windy Batarian. Skrewił sytuację z Zayn, to teraz musiał wykorzystać czającą się okazję w stu procentach.

Dlatego zignorował mężczyznę i skupił swój wzrok na pani doktor.
- Cóż, synchronicznie z Nowym Londynem mamy teraz środek nocy, czyli pozwoli się pani zaprosić na jutrzejszy obiad?
Kobieta zatrzymała się w półkroku wyraźnie zaskoczona propozycją. Zaczerwieniła się i zamrugała oczami. Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. Próbowała jeszcze raz, ale wyglądała tylko jak ryba wyrzucona na ląd.
W końcu przeczesała trochę nerwowo włosy palcami.
- Tak, to mogę zrobić... - uśmiechnęła się blado, ale i mimowolnie uśmiechnęła się. - To ja sobie może już pójdę... - wyraźnie czuła się niekomfortowo w tym momencie.
- Cieszy mnie to bardzo, teraz po bezpośredniej próbie będziemy mogli omówić więcej szczegółów pani projektu - powiedział zupełnie naturalnie, jakby przecież o to właśnie w jego zaproszeniu chodziło.
Mary tylko bardziej się zaczerwieniła, teraz to chyba ze wstydu.
- A tak, tak... Badania... - kobieta wycofała się i stanęła w drzwiach. - Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
I ulotniła się zostawiając go samego.

- Ech, drań ze mnie - mruknął przywracając łącze z Kentinem. - Jestem z powrotem, co tam? - rozłożył się na łóżku.
- Nie, serio. Yrthun ja nie żartuję, Tellis naprawdę się poskarżył - odparł mu już poważniejszym tonem blondyn. - A że on z Czarnej Straży to wyciągnął generała z jakiejś narady wojennej czy innej gali dobroczynnej - wzruszył ramionami. - W każdym razie miło było cię poznać - mrugnął do niego.
- Mech, myślałem że z lepszej gliny jest ten major ulepiony. Za moich czasów do Czarnej Straży takich skarżypytów nie przyjmowali… - pokiwał głową w zadumie, chociaż wiedział, że Tellis jest starszy od niego. - A skąd ty wiesz, że się ojcu poskarżył, co?
- Nie wydam moich kontaktów - stwierdził z powagą Kentin, ale zaraz się zaśmiał. - W każdym razie wypełniłem swój obywatelski obowiązek, Widmo zostało ostrzeżone przed zagrożeniem i teraz samo zdecyduje co z tym zrobi - wyszczerzył się.
- Zrzucę winę na zawroty głowy po udziale w projekcie X. Tobie radzę nie cwaniakować, tylko wracaj do tych swoich kalibracji. Założę się, że nadal nie są optymalne i można je poprawić - zarechotał.
Kentin zasalutował mu i rozłączył się.

Yrthun przeciągnął się i wstał. Nawet udało mu się nie zachwiać przy okazji. Pora było wziąć prysznic. Musiał zmyć z siebie brud i kurz misji. Zarówno dosłownie jak i w przenośni. Ciepły strumień wody zawsze w tym najlepiej pomagał.
Ostatni raz w tej godzinie sięgnął do swojego omniklucza uruchamiając muzykę. Ludzka twórczość klasyczna była czymś co niesamowicie sobie cenił. Był w tym strasznie złym turianinem, gdyż zupełnie nie odpowiadały mu patetyczne pieśni narodowe Palavenu.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=GY0RZriJ3gk[/media]

Tellis go trochę zaskoczył uderzeniem do wyższych szarż. Musiał czuć palący się mu pod tyłkiem stołek. Z drugiej strony Yrthun był Widmem, więc wszystko można było wytłumaczyć jego samowolą. Zawsze tak robiono. Nie był nigdy chętny do oceniania kogoś po pozorach, ale na razie pan major nie wyrobił sobie dobrej opinii.
Oczywiście Yrthun nie miał żadnych obaw przed ewentualnym opieprzem od generała. Po pierwsze Yrthun BYŁ Widmem, więc mógł sobie na to zlać, ale tak naprawdę to dawno nie rozmawiał z ojcem. Z chęcią zobaczy jego twarz.
W razie czego, gdy ten rzeczywiście zacznie jakąś gadką umoralniającą, to jego syn miał znał mnóstwo opowieści z przeszłości, które były pięknymi kontrargumentami. W razie czego weźmie mamę na świadka, że tak rzeczywiście było.

Wracając do łóżka zrobił sobie postanowienie. Jeśli generał się do niego nie odezwie w ciągu kilku najbliższych godzin, to Yrthun sam zadzwoni do ojca.
 
__________________
Show me again... The power of the darkness... And I'll let nothing stand in our way.

Ostatnio edytowane przez Turin Turambar : 25-11-2016 o 23:42.
Turin Turambar jest offline