- Dobra! Ale po polowaniu na księcia! - Paulina przystała na propozycję dziadka, obwieszczając w ten sposób, że rano wyrusza na polowanie na żaby. W końcu, bardzo chciała spotkać owego tajemniczego jegomościa, o którym marzyły wszystkie dziewczynki. No… prawie, bo Pałka wolała tłuc się ze smokami po lesie, które na pewno porywały i więziły księżniczki!
Niestety… jeszcze nigdy nie odbiła owej panienki z łap potwornego gada, tak więc zadowalała się całowaniem płazów, bo a nuż się przemieni? I stanie się sławna… jak rycerze!
Już miała odejść od okna i poprosić dziadzia o grzankę (koniecznie z bułki) z topionym, śmietankowym serkiem kiedy dostrzegła… no właśnie, co to było? Ni to ryba, ni to człek, trochę jak żaba, ale może to jakiś traszkoludź?
Dziewczynka przykleiła buzię do okna, chuchając i zaparowując szybę, przez co na chwilę straciła delikwenta z oczu. Przetarła szybko taflę ręką.
- Dziadek, dziadek! Widzisz tam w wodzie? - Czy widział, zapewne jak zwykle nie będzie, ale to nie przeszkadzało blondynce, za każdym razem sprawdzać, bo może jej dziadek po prostu potrzebował więcej czasu do przebudzenia super wzroku… a może, po prostu był już za stary i za ślepy?
- Złapię go i przyniosę, dobra? Założę kalosze i wezmę wiaderko! - podekscytowana skoczyła do szafki na buty, siadając na ziemi by naciągnąć czerwone kalosze.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |