Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2016, 19:28   #44
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Britney odetchnęła kilka razy głęboko, próbując się uspokoić. Z jakiegoś powodu jej standardowe metody oddziaływania na brata przestały działać. Może wchodził w okres buntu? Trudno wyczuć.
Odetchnęła jeszcze raz..
-No dobra Simon. O co chodzi. Wytłumacz mi, o co chodzi - powiedziała.

Simon pozostawał przez chwilę cichy, po czym uśmiechnął się na swój nienaturalny sposób, zupełnie nieobejmujący jego oczu.

-I tak mi nie uwierzysz - powiedział powoli.-Uznasz, że zwariowałem. Powiesz mamie, żeby mnie zbadali. Ale dobrze. Jesteś moją siostrą. Powinnaś wiedzieć.

Przez chwilę stał absolutnie nieruchomo. Gdyby nie to, że oddychał - zresztą, czy normalni ludzie oddychają w tak regularny sposób? - można by stwierdzić, że to jakaś kukła. Na jego twarzy nie drgał ani jeden mięsień. Był to pierwszy raz, kiedy się mogła rzeczywiście przyjrzeć bratu, w dziennym świetle. I to, co zobaczyła, przeraziło ją do głębi.

Britney, bliższe przyjrzenie się Simonowi,
Białe kostki: +1, Spostrzegawcza +1, +1 bardzo się stara
Czarne kostki: -1 na pewno młody sobie coś wymyślił, -1 bardzo się stara

Białe kostki: 2, 3, 2
Czarne kostki: 6, 1

Wynik: test zdany, dwa punkty Stresu na torze mentalnym

Kostnica
Kostnica



Coś, co stało przed nią, z pewnością nie było jej bratem. Nie było nawet człowiekiem, chyba, że oblepionym czymś, co miało imitować skórę (imitowało ją zresztą bardzo dobrze). Pierwsze skojarzenie z kukłą wydało się bardzo na miejscu. Fakt, że to coś rozmawiało, poruszało się i wyglądało jak jej brat wyróżniało to od sklepowych manekinów, ale zasadniczo wydawało się mieć dokładnie tyle samo życia, ile one - chyba, że musiało zareagować na człowieka. Britney przypomniała sobie test z latarką, jaki zrobili “braciom” w szałasie - teraz była prawię pewna, że coś podszywającego się pod jej brata zareagowało na światło padające na źrenice z niewielkim opóźnieniem. Pytania oczywiście nasuwały się dwa. Pierwsze - jakim cudem to coś dysponowało pamięcią jej brata. No i drugie - gdzie jest jej brat?

Britney cofnęła się o krok. Pobladła. Zrozumiała, że to nie dojrzewanie zmienia reakcje brata. Nie brata. Oczywiście, nie wierzyła w życie na innych planetach, ale z drugiej strony Lucas nie mógł tego wszystkiego wymyślić, prawda?
Cofnęła się o kolejny krok.
-Gdzie jest Simon? - zapytała, nagle zachrypniętym głosem. - Co mu zrobiłeś?

Jego wyraz twarzy zupełnie się nie zmienił. Dokładnie tym samym monotonnym tonem odpowiedział:
-Twój brat nie żyje. Albo wyjechał. Albo ogląda inne światy. Albo jest w domu. Już dla ciebie niewidzialny. Może w fabryce. Kto wie? - wpatrywał się spokojnie w oczy Britney. Przestał mrugać, przestał w ogóle się ruszać z wyjątkiem ruchu ust. Widocznie stwierdził, że nie musi już więcej robić takich rzeczy.-Albo ja jestem twoim bratem, a ty zwariowałaś. Też jest taka opcja. W końcu masz wyjątkowo niefajne życie. I tak długo wytrzymałaś - potok monotonnych słów wypływał, ale coraz rzadziej.-Biedna Britney. Kto ci uwierzy? Ale możesz być spokojna. Nie będę przynosił ci tyle wstydu, co Simon. Możesz nawet zabrać cały pokój. Nie potrzebuję żadnych rzeczy. Nie muszę nawet wracać do domu na noc. Nie zamarznę, nie umrę z głodu. Mogę oddawać ci kieszonkowe. Nie musisz się o nic martwić. - ciężko było stwierdzić, na ile były to poważne propozycje, a na ile okrutne szyderstwo.

Wysunęła do przodu podbródek, żeby dodać sobie otuchy. Przez sekundę pojawiła się kusząca myśl - może rzeczywiście takie.. coś będzie lepsze od brata? Zawsze marzyła o psie, ale od kiedy Simon się zjawił nie mogło być o tym mowy. “Zbyt mało miejsca “ ale teraz… może mama da się przekonać?
Ale potem pojawiło się coś na kształt wyrzutu sumienia. W końcu to brat..

-Kiedy go oddacie? - zapytała, żeby zamaskować to nieprzyjemne uczucie. - Znaczy, kiedy skończycie te testy?

Zamarł. Tym razem chyba rzeczywiście zastanawiał się nad odpowiedzią.
-To nie zależy ode mnie - odpowiedział “Simon”.-Istnieję od wczorajszego wieczora. Pewnie to kwestia kilku dni. I może ciekawszych obiektów testów. Nic się jednak Simonowi nie dzieje. Nikt go nie kroi, jak to pokazują na waszych filmach, nikt nie przypala. Po prostu badają jego umysł. Kto wie, może wróci nawet mądrzejszy.

-To nie będzie łatwe, ale może… - mruknęła Britney i zaraz ożywiła się, poruszona nowa myślą . - Czy mogą mu wszczepić taki kawałek, żeby uważał mnie za najmądrzejszą i zawsze się słuchał?

-Myślę, że możesz to im zasugerować w fabryce - zasugerowała istota.-Na początku i Simon, i Johnny byli bardzo przestraszeni, ale ostatecznie zgodzili się pomóc. To dobrze. Przyjaźń i zaufanie są najważniejszą podstawą dobrych relacji między tymi, którzy się bardzo różnią między sobą. Mogę cię do nich zaprowadzić, sama się przekonasz.

Britney zawahała się, niepewna, czy chce gdzieś iść z “Simonem”. Na pewno nie w czasie lekcji. Niepokoiła ją jeszcze jedna rzecz..
- A te zwierzaki na drzewach w lesie? - dopytała.

- Nie mamy z tym nic wspólnego - odparł spokojnie “Simon”.
- Więc kto? - zapytała. - Nie może być tak, że jacyś zwyrodnialcy chodzą sobie po naszym lesie!
- Nie wiem - nie wzruszył ramionami, nie zrobił żadnego innego gestu.-Ale przyznasz, że zwyrodnialcy są bardziej prawdopodobni niż przybysze z innych wymiarów, prawda? Wydaje się, że to wszystko jest jednym niewielkim niefortunnym zbiegiem okoliczności.

Spojrzała na “Simona” podejrzliwie. Ale też z lekkim politowaniem.
- Wszyscy wiedzą o przybyszach z innych planet i wymiarów. - wzruszyła ramionami. - Wiadomo nawet, że jest spisek rządu, żeby kryć wasze wizyty, inni twierdzą, że z rządem współpracujecie, albo go podmieniliście . Ale dość trudno uwierzyć w taki zbieg okoliczności, ze zwierzątka giną akurat wtedy, jak się zjawiacie… więc mi nie wciskaj kitu, dobra?

-Nie bardzo jak mam udowodnić naszą niewinność. Miejmy nadzieję, że szeryf szybko złapie sprawców.
- No dobra, to idę. Pilnuj się, nie właź w interakcje z innymi, najlepiej trzymaj się z Johnnym. I skoro nie potrzebujesz jeść, to możesz mi oddać swoje pieniądze na lunch, prawda? - wyciągnęła dłoń.

Bez żadnych oporów, “Simon” przekazał pieniądze.

Britney wepchnęła je do kieszeni i pobiegła w stronę szkoły. Przerwa na lunch zbliżała się do końca.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline