Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2016, 19:31   #30
Eleanor
 
Eleanor's Avatar
 
Reputacja: 1 Eleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputacjęEleanor ma wspaniałą reputację
Ann zerknęła na Remo, jej niezawodna pamięć analizowała szczegóły informacji jakie otrzymali z różnych źródeł i starała się je połączyć w miarę spójną całość. Wypowiedź Artura Westa na temat poszczególnych prac studentów, ciekawie wplątała się w słowa kobiety. Doszła do wniosku, że może warto będzie przeczytać więcej niż dwie prace studenckie, powstałe w tamtym okresie. Może dopiero przebrnięcie przez wszystkie pozwoli poukładać całą łamigłówkę. Na razie jednak nie odezwała się, bo Psyche wyraźnie oddawała pałeczkę cyborgowi.

Ten chwilowo nie podjął tematu, bo do stolika podszedł kelner zebrać zamówienia. Mik do ostatniej chwili studiował kartę a w końcu zamówił sok z limonki oraz krabowo-małżowe ravioli.
- Twoja mama zabroniła mi pić alkoholu - poskarżył się Ann.
Dopiero gdy kelner odszedł wrócił do meritum.
- Generalnie zgadzam się z Psyche. Nad moim porwaniem nie ma co się rozwlekać. Namierzyli mnie po wozie, więc muszą mieć dostęp do monitoringu. Chcieli wziąć żywcem, żeby wydobyć dla kogo pracuję, czyli tego nie wiedzą. Trzy zdobyczne holofony przekazałem Dirkauerowi do rozpracowania w centrali. Tyle.
Co do Zbawiciela, czy też “Nadzorcy” jak go określał pilnujący porwanych netrunnerów Bloodboy, -to ponoć miał wrażenie jakby gadał z maszyną. Nasz jeniec podejrzewa, że porwanych może być więcej. Porwaniami dzieci zajmowały się różne podejrzane typy, w tym Terrence Madsen z CT, członek "Dzieci Rajneesha", poza tym hurtowo kupujący Odlot. Mam obciążające go zeznanie. - Wyciągnął rękę ponad stołem, podając Remo chip. - Zrobisz z tym co zechcesz. Mi Dirkauer kazał zostawić gnoja w spokoju, ale tylko mi - uśmiechnął się, nie bez złośliwej satysfakcji. - Wczoraj Madsen zaginął. Obstawiam, że zaginęli go Rustlersi albo mąż Felipy, choć ona oczywiście twierdzi, że nic o tym nie wie.
- Właśnie, Felipa - odezwała się Ann gdy Mik skończył - Wiesz może co się z nią dzieje? Nie odpowiada na moje wiadomości. Miała być rano podłączona do jakiegoś netrunnera. Co z tego wynikło?
- Przyjrzę się temu. - Remo wziął od Mika chip, chowając go. - Madsen to człowiek od zadań specjalnych i często wyjątkowo trudnych, pełnych syfu. Coś jak nasza piękna Psyche tylko w wersji męskiej. Nie lubię gościa, na pewno ma wiele na sumieniu, co nie znaczy, że firma zechce go zdjąć.
Nie mówił nic więcej, pozwalając Maroldo odpowiedzieć na pytanie Ann.
Mik zerknął na partnerkę, gdy Kye porównał ją do Madsena. Haker zdawał się o niej sporo wiedzieć. Nie było to zaskakujące, na tym między innymi polegała jego praca.
- To już chyba pozamiatane - cyborg nie kwapił się z odpowiedzią Azjatce, temat Madsena wydawał się jego ulubionym, jeśli nie wręcz obsesją. - Problem jest taki, że jeśli Madsena nikt nie wrabiał i potwierdzi się, że robił co robił to stracimy całe zaufanie The Rustlers. Wszystko przez to, że firma nie zechciała go zdjąć nim zrobił to kto inny. Madsena chronił któryś z dyrektorów, wyżej postawiony od Dirkauera. Niewykluczone, że osoba odpowiedzialna za wszystkie porwania dzieci siedzi w Corp-Tower.
Maroldo westchnął. Sprawiał wrażenie zgorzkniałego i patrzył na pozostałych tak, jakby nie spodziewał się, że którekolwiek z nich zaryzykuje utratę posady przez dążenie do prawdy. Jednym słowem pół człowiek pół maszyna nie wydawał się pokładać w ich humaniźmie większych nadziei.
Spojrzał na Ann.
- Po wernisażu Fel powiedziała mi, że nie zamierza zbawiać świata i chyba się z tego wszystkiego wypisuje. I chyba tak zrobiła. Mi też nie odpisała, nie było jej w klinice. Ostatnia widziała ją Psyche.
Wspomniana kobieta posłała Remo i Ferrick spojrzenie typu “on tak cały czas”. Nie zareagowała na porównanie Kye’a, nie znała Madsena, lecz była duża szansa, że haker miał rację.
- Owszem, widziałam Felipę. I nie mam pojęcia co się z nią dzieje. W nocy wraz z pozostałymi Rustlersami zmyli się nagle. Jeśli ona jest istotna, możemy spytać w jej gangu.
- To raczej kwestia… - Azjatka zrobiła pauzę szukając najlepszego określenia na stosunki łączące ją z Latynoską. - Znajomości i lojalności. Jeśli coś jej się stało, w związku ze sprawą do której się wmieszała, chciałabym jej pomóc. Zresztą - wzruszyła ramionami - pomogę jej nawet jeśli jej problemy nie mają nic wspólnego z tym o co ją prosiłam. Byłabym bardzo wdzięczna za konkretne informacje. Chyba nie zmyłaby się tak zupełnie bez słowa… z drugiej strony to Felipa… - Zawiesiła znacząco głos, jakby to jedno słowo wyjaśniało wszystko. Popatrzyła na siedzącego obok murzyna:
- Teraz chyba czas na naszą część tej historii?
- Yep - skinął głową Mik.
Kelner przyniósł napoje i cyborg upił duszkiem pół szklanki soku z limonki.
- Popytamy o Fel i damy znać jak się czegoś dowiemy - rzekł, ocierając usta.
Gdy kelner się oddalił Ann zaczęła:
- Dostałam zlecenie na wyjaśnienie okoliczności samobójstwa Amandy Tomkins, tej dziewczyny, która wysadziła się w sądzie. - Uzupełniła na wypadek gdyby słuchacze nie mieli okazji zapoznać się z tą sprawą. - Ponieważ była powiązana z sektą o nazwie "Dzieci Rajneesha" zaczęliśmy zbierać informacje na ich temat. To doprowadziło nas do Pace University, gdzie powstała praca Artura Westa o tym samym tytule, co zaskakujące dokładnie opisującą strukturę tej organizacji, jej powstanie, rozwój i upadek. West pamiętał jeszcze kilka prac, które powstały w tamtym okresie, czyli dwa lata temu. Jeden ze studentów próbował go naśladować, ale podobno praca dotyczyła czego innego, choć wzorował się na modelu obliczeń Westa, korzystając z uczelnianych komputerów. Pisał o stworzeniu grupy wybitnych umysłów, za których pracę pobierano by wynagrodzenie. Podobno była też praca o cyberwszczepach i społecznych uwarunkowaniach oraz praca skupiająca się na wzajemnych relacjach gangów, korporacji i policji w dużym mieście. - Doskonała pamięć Azjatki jak zwykle pracowała niezawodnie gdy z nagrań na dysku odtwarzała potrzebne informacje. - A potem było buuum... - Dziewczyna strzeliła palcami dla lepszego efektu. Bransoletka odbiła refleksy świateł, rozsiewając wkoło tęczowy blask. - ...w całym mieście padł prąd, komputery uczelni się zrestartowały i nie powstały poprawnie, Podobno, według relacji Artura, był po tym straszny bałagan we wszystkim i tu przechodzimy do dnia dzisiejszego. - Przy tych słowach popatrzyła na Kye, zachęcając by kontynuował tę dość niesamowitą historię.
- Moja pamięć nie jest tak szczegółowa - zaczął Remo, uśmiechając się do Ann - ale zdaje się, że to było mniej więcej dwa lata temu. To bum. Teraz już nie będzie się dało sprawdzić jak sprawy się potoczyły, lecz najpierw zignorowaliśmy ten trop. Dopiero dzisiaj wróciliśmy na uczelnię, sprawdzić co wydarzyło się dwa lata temu. Poznaliśmy... skutek. I jednocześnie jak sądzę przyczynę bardzo wielu ostatnich wydarzeń w Nowym Jorku. Otóż okazało się, że dwa lata temu źle skonfigurowane i zarządzane serwery uczelni odpaliły wszystko, co na nich było. I stworzyły tym samym pewien byt. Nie sztuczną, myślącą inteligencję w czystym tego słowa znaczeniu. Tylko byt próbujący ze wszystkich sił wykonać założenia symulowanych tam wcześniej prac dyplomowych. Najpierw jak sądzę na serwerach uczelni, potem wyszedł na zewnątrz. I ożywił trójkę ludzi. Izaaka White'a, Ayako Dan oraz Manuela Navarro. Utrzymywani w śpiączce ludzie przechodzili terapie, w tym wszczepianie procesorów. Do nich musiało się włamać to SI i zaszczepić w głowach idee. Czyli po naszemu prace dyplomowe. Jedno z tej trójki może być waszym Zbawicielem. Niestety nie wiemy do końca ile prac zostało przelanych w głowy tych ludzi i jak dokładnie się ich trzymają. Pewnie jest to miks. Izaak trzyma się na widoku, jego rola jest publiczna. Poznałem go nawet, zachowuje się w stu procentach jak człowiek. To... paskudna wizja, jeśli jest tylko i wyłącznie skorupą z procesorem.
Przerwał i nalał Ann i sobie wina z karafki. Wziął duży łyk, zerkając na Mika.
- Jak widzisz, ani Madsen ani żaden z jego szefów nie był dyrektorem tego całego cyrku. To co nim było, zostało usunięte. Ciągle kontrolowało i rozsyłało informacje, pytanie więc jak zachowają się teraz, kiedy ta nić z twórcą została u tej trójki zerwana.
- A może Zbawicielem jest ten właśnie byt lub jego część poruszająca się w sieci? W końcu ten netrunner, o którym wspomniał Mik, mówił że miał wrażenie, że kontrolowała go maszyna? - Na głos wysunęła przypuszczenie panna Ferrick. - W tym wszystkim wypłynęły jeszcze dwie nazwy: Free Souls oraz Luxory Goods. W sumie, jak się zastanowić, idealna, choć dość pokrętna nazwa dla firmy handlującej ludźmi z wypranymi mózgami, sterowanymi niczym luksusowe zabawki. Może kiedy przeczytam pozostałe prace dyplomowe, więcej spraw będzie jasnych.
 
Eleanor jest offline