Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2016, 23:23   #31
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Mik, któremu kelner właśnie przyniósł pachnące, przyprawione bazylią ravioli, nawet na nie nie spojrzał.
- Kurwa - powiedział. - To naprawdę zdrowo popierdolone. Czy te prace są teraz czymś w rodzaju… przepowiedni?

- Nie - Remo od razu zaprotestował przed tym porównaniem. - To jest jak specyfikacja, na podstawie której system wdrażał to do naszego realnego życia. Ludzie za tym poszli, ciągle idą, widać więc jak skuteczne było wdrożenie. Ciekawi mnie osobiście, czy oprócz tej trójki są też inni. Nieudane eksperymenty. Bo aby ich zrozumieć, trzeba się dostać do głowy. Mam kod od strony serwera, teraz potrzebujemy klientów. To zabrzmi brutalnie, ale gdyby szpitale zanotowały kilka śmierci po zaimplementowaniu procesorów do głowy przy kuracjach długoterminowych, to tam można próbować szukać informacji. Ciało się psuje szybko, ale procesor o wiele wolniej. Druga opcja, to złapać kogoś z tej trójki. Wiemy gdzie przebywa Izaak. Nic jednak na niego nie mamy, więc to kwalifikuje się jako porwanie. No chyba, że ktoś zrobi to o wiele subtelniej - uśmiechnął się w stronę Psyche.

- Uważasz, że się nadaję? - odpowiedziała mu kuszącym, niskim głosem, oblizując swoje wargi i lekko się nachylając. Podczas słuchania nie wykazywała emocji, popijając tylko drinka i analizując informacje. - Historia rzeczywiście brzmi niezwykle. Takie zamieszanie spowodowane przez jeden komputer, aż niewiarygodne, że nikt temu nie… pomagał. Skoro dzisiaj usunęliście przyczynę, jestem ciekawa jak zachowuje się Izaak i pozostała dwójka. Co musiałabym zdobyć od White’a? Podłączyć się kablem do swojego mózgu mi nie pozwoli, nie w krótkim czasie oczywiście - uśmiechnęła się uśmiechem kobiety, która doskonale wie, że ostatecznie zrobiłby wszystko czego by sobie zażyczyła. - Analiza prac dyplomowych brzmi dobrze. Pytanie, jak bardzo odzwierciedlone zostały w naszym realnym życiu. Czy da się odnieść nie tylko do działań, ale także miejsc. Izaak jest oficjalnie czysty, Zbawiciel na pewno nie i na eliminacji go nam zależy. Wygląda na to, że musimy współpracować ściślej - przesunęła spojrzenie na Ann, nie zmieniając swojej kokieteryjnej obecnie postawy.

Azjatka uśmiechnęła się lekko:
- Współpraca to zawsze dobry pomysł. Przede wszystkim warto zdobyć jak najwięcej informacji o tych trzech organizacjach, których nazwy znamy. Ich strukturze i działaniu. Kiedy zdobędziemy prace dyplomowe, będziemy mieć materiał porównawczy. Pracujecie zdaje się nad Free Souls. Co już możecie o nich powiedzieć?

Mik przełknął włoskiego pierożka.
- Wciąż niewiele - powiedział. - Porwaliśmy i przesłuchaliśmy dwóch szefów gangów podległych Free Souls. Obrazek wyłania się taki: Jakiś czas temu gangi niezadowolone z hegemonii The Rustlers zaczął odwiedzać Zbawiciel. Proponował sojusz przeciw Rustlersom i nową narkotkę po śmiesznie niskiej cenie. Dystrybucja Odlotu odbywa się przez licznych pośredników, tak samo jak warunkowanych dzieci. Sam Zbawiciel dla każdego ma inną twarz i numer holo a ludzie, którzy próbowali go śledzić ginęli. Musi mieć dobrą znajomość środowiska i terenu. Nigdy nie zjawia się więcej niż raz u jednej osoby, potem podsyła przydupasów. Może to inni członkowie Free Souls, raczej nie ma ich wielu. Wojna jest toczona wyłącznie siłami podległych gangów.
Zwilżył usta sokiem.
- Co wiemy o pozostałej dwójce wybudzonych? Wygląd, wiek, rodzina, cokolwiek o tym co robili po wybudzeniu? Jedno co wiemy o Zbawicielu to, że jest mężczyzną, więc może to ten Manuel Navarro? To zostawiałoby… Ayako Dan jako realizującą pracę o warunkowaniu wszczepami.

- Jaka jest pewność, że ten co pojawiał się za pierwszym razem u tych gangów to rzeczywisty Zbawiciel, a nie jego posłaniec? - dopytał jeszcze Remo, zanim przeszedł do pytań Mika. - Wiemy niewiele. Tyle co nic. Pierwszy wysłany do szpitala koleś zniknął bez śladu. Miał jakieś problemy rodzinne, czego zdążyłem się dowiedzieć, ale bez szczegółów. Drugą co miała się wypytać była Felipa. Wtedy jednak interesował nas głównie Izaak, zresztą to chyba Felipa właśnie poznała te dwa inne nazwiska. Teoretycznie masz rację, ale patrz: tak jak Ann mówiła, ktoś miał gromadzić ludzi o wybitnych umysłach. To nie brzmiało jak: tworzyć. No i dzieci pod to nie podpadają. Dlatego uważam, że to nie są solowe prace a ich miks. Lub jeszcze gorzej, przejaw myślącej inteligencji próbującej poprawić projekty dzięki swoim ludzkim pomocnikom. - Kye wziął łyk wina i przeszedł do pytania Psyche. - Aktualnie nie potrzebujemy wiele. Głównie zależy mi na danych technicznych procesora i innych podzespołów w jego mózgu. Da się to zdobyć na kilka sposobów. Musi mieć wtyki, mogę na przykład dać ci smartdriva z wgranym oprogramowaniem, które samo wyciągnie co trzeba i zajmie mu to co najwyżej kilka sekund bo to nie są informacje silnie chronione.

- To najlepiej zrobić, kiedy będzie spał - Psyche planowała na głos. - Do tego potrzebne naprawdę… bliskie poznanie - uśmiechnęła się. - Nie ma wielu sposobów na zrobienie tego niezauważenie. Drugi, który przychodzi mi do głowy, to namówienie go na włożenie dysku do swojej głowy pod innym pozorem. Nie wiem aktualnie jakim.
Dopiła kieliszek martini i gestem zamówiła drugi.
- Studiowanie prac to pierwszy krok, lecz ja i Mik lepiej nadajemy się do pracy terenowej. Mogę nawiązać kontakt z Izaakiem. Nasze sprawy rzeczywiście wydaje się bardzo powiązane, najlepiej więc opracować optymalny podział zadań. Ciągle mamy do wygrania wojnę gangów. Skoro twierdzicie, że usunęliście przyczynę, to warto obecnie sprawdzić jak to wpłynęło na pracę tych organizacji. Luxury Goods to mało oryginalna nazwa. Skorzystam ze swoich uprawnień i sprawdzę wszystkie założone firmy o tej nazwie zaczynając od tych sprzed dwóch lat.

- Ja się zajmę czytaniem i analizowaniem. - Zgodziła się Ann - Myślę, że możemy się też zająć zdobywaniem informacji w szpitalach. - Zerknęła na siedzącego obok czarnoskórego mężczyznę. - Choć pewnie nie wszystkie informacje da się uzyskać po prostu dzięki rozmowom. Trzeba się skontaktować z Jessicą Mayers, jeśli już przeprowadziła ten wywiad z rodzicami White'a, może dzięki temu dowiemy się więcej o eksperymencie, podczas którego odzyskał zdrowie.

- Jak macie zdjęcia pozostałej dwójki, możnaby przeszukać archiwa miejskiego monitoringu i wprowadzić je do systemu rozpoznawania twarzy - zauważył Maroldo, po czym zwrócił się do Remo: - Mamy jeszcze dwa tropy, do których sprawdzenia potrzebowalibyśmy twoich umiejętności, key? Można się podpiąć do jednego z uwolnionych netrunnerów w naszej klinice. Albo do stałego łącza, przez które działali gdy byli w niewoli. Runner Bloodboys mówił, że może być połączone z innymi podobnymi “pracowniami”. Łącze jest w podziemiach boiska na Williamsbridge Playground, na Bronxie. Zapewnilibyśmy eskortę, co nie? - zerknął na Psyche.
Ta skinęła głową.
- O ile nie trzeba, aby najpierw wróciła sieć. Wiem, że stałe łącze, ale nie wierzę, aby ten nadzorca korzystał z niego stale, to byłoby… głupie. Można jednak za jego pomocą namierzyć inne tego typu miejsca, co także może okazać się bardzo przydatne.
- Zapomnijcie o tej drugiej opcji - Remo pokręcił głową. - Wystarczy, że jest ćwierćinteligentną maszyną liczącą, a na pewno odciął tę placówkę zupełnie i zatarł po sobie ślady jeśli nie zabezpieczyliście sprzętu. Ten sposób byłby najpewniejszy, gdybyście znaleźli inną miejscówkę. Wtedy bierzemy go z zaskoczenia. Odnośnie netrunnerów, to wyciągnięcie danych z ich głowy jest możliwe, o ile są stabilni. Ile tam pozostało to ciężko przewidzieć.
Odpowiedział na kwestie Mika i skierował spojrzenie na Psyche. W jego oku zabłysły odbicia ekranu, a palce zaczęły pod stołem pracować na klawiaturze.
- Przygotuję ci smartdrive z wgranym i ukrytym trojanem, po podłączeniu ściągnie co potrzeba. Co na ten dysk dograsz to twoja sprawa, ważne by zadziałało. W razie czego można to zrobić też siłą. Włożyć, zgrać i zmyć się. Jak go przy tym nie pobijecie to nawet ciężko zgłosić napaść - błysnął zębami w uśmiechu. - Obecnie słabo się pracuje w sieci. Wszelkie archiwa, szpitale i inne takie wymagają dotarcia na miejsce i liczenia na to, że będą mieli lokalnie to czego się potrzebuje. Mała szansa na skuteczność rozpoznania twarzy, ale zdjęcia się zdobędzie. To realni ludzie, na pewno zostawili ślad w holonecie lub świecie rzeczywistym.
- Stan części netrunnerów może się już nie poprawić - Psyche spojrzała w oczy Remo. - Inne miejsce na razie możemy spróbować znaleźć śledząc źródła dużego poboru mocy lub przepytywać kolejnych gangsterów. To trochę potrwa. Cieszę się więc, że wobec Izaaka nie muszę być czuła. W jaki sposób najłatwiej się z nim spotkać? Możecie coś zaaranżować?
- W sumie wystarczą adresy i numer rejestracyjny wozu - stwierdził Mik. - Najłatwiej zgarnąć frajera z ulicy. Ma ochronę?
- Chodzi właśnie o to, aby nie zgarniać frajera z ulicy - Remo podkreślił te słowa dobitnie. - Porywanie go kiedy nie mamy dowodów jest równoznaczne z przestępstwem, za które nawet nasza firma będzie musiała kogoś poświęcić, aby za to beknął. Zgadnij kogo? - uśmiechnął się krzywo do Maroldo. - Wszystko może pójść źle, a on ma za sobą armię wiernych ludzi. Przyjdzie jeszcze czas na zdjęcie go, ale musimy postarać się zrobić to oficjalnymi kanałami. Jego organizacja mieści się w starej katedrze, na północ od Bronxu. Podejrzewam, że może mieć ochronę, choć ta nie rzuca się w oczy. White bywa na spotkaniach. Jestem w stanie dowiedzieć się, kiedy będzie następne, ale podobno trudno w pełni przewidzieć, czy guru pojawi się osobiście. Na te początkowe przyjść może niemal każdy - tu zwrócił się do Psyche. - Byłem na dwóch, więc być może moglibyśmy pójść na nie nawet razem, aby nie nabrał zbytnich podejrzeń kiedy zjawisz się nie znając nikogo. Forma zaproszeń jest ważna u Dzieci Rajneesha.
Cyborg wydawał się sceptyczny wobec tego pomysłu.
- Wiecie, od tygodnia popełniam w służbie firmy przynajmniej pięć przestępstw dziennie - powiedział. - Grunt to nie dać się złapać. Ale jeśli ma obejść się bez przemocy to Psyche będzie musiała znaleźć się z nim sam na sam i dyskretnie uśpić. Nie żebym wątpił w jej talent do uwodzenia, ale w tej sekcie jest mnóstwo ładnych i chętnych dupeczek, w których White może przebierać - uśmiechnął się. - Pytanie czy skoro kieruje nim AI to czy w ogóle jest zainteresowany tematem?
- Kye chyba miał co innego na myśli - Psyche zerknęła na Mika. - Porwanie jest karalne, ale kiedy na spotkaniu, w kilka osób, ktoś na chwilę wetknie mu coś do głowy, co nie uczyni mu żadnej krzywdy, to szkodliwość czynu jest niewielka. To jego sprawa, nie nasza, jak chce podejść do tego tematu. Ja się na to rozwiązanie zgadzam, istotnie spotkanie w zacisznym miejscu będzie najlepsze do wykonania tego planu.
W Ann, myśl o ponownej wizycie Kye na spotkaniu sekty, do tego w towarzystwie Psyche, wywołała niezbyt pozytywne odczucia:
- Nawet jeśli szkodliwość czyny będzie niewielka, nie narazicie się jedynie policji. Jeśli White będzie świadomy, że coś mu zrobiliście, może nasłać na was fanatyków sekty. Nie zapominajmy, że Tomson, który przeciw nim wystąpił zginął w niewyjaśnionych okolicznościach - powiedziała popijając wolno wino. - Lepiej by Psyche polecił i wprowadził ktoś niezwiązany z nami i najlepiej by nikt nie mógł później rozpoznać jej twarzy.
- Serio? - Mik wydawał się coraz bardziej rozbawiony. - A teraz spróbujcie na chwilę wetknąć mi coś do głowy bez używania przemocy.
Może kiedy miał łysy łeb pełny wtyczek nie byłoby to takie trudne, ale teraz złącze było ukryte pod włosami na karku.
- Napaść czy porwanie, mała różnica - stwierdził. - W przypadku porwania łatwiej nie dać się złapać, zwłaszcza teraz, gdy nie da się zadzwonić na psy. I nie naraża się osoby, która miałaby wprowadzić Psyche. Pierożka? - zaproponował partnerce.
- Twoje pierożki nafaszerowane są środkiem odurzająco-usypiającym, za minutę uśniesz - Remo spokojnie odpowiedział Mikowi, uśmiechając się. - Dokładnie w taki sposób. Macie jednak rację w jednym, nie przemyślałem sprawy rozpoznania i powiązania. Lepiej, żeby to nie ze mną skojarzył pewne rzeczy. I dlaczego nie chcę porwania? Aby go śledzić. Dane ściągnięte na smartdrive mi wystarczą, Izaaka wolę na wolności i to nie wypuszczonego po bezczelnym porwaniu. Dogram tu pasywny moduł śledzący. Moje metody są trochę inne od przesłuchiwania złapanych szefów gangów - wytknął Maroldo, również trochę rozbawiony. - Nie jestem pewien powiązań, jego ruchy, plus praca dyplomowa i dane z SI uczelni powinny pomóc narysować jakąś mapę. Skoro prace się pomieszały, nie jest wykluczone, że White współpracuje z Free Souls i Luxury Goods. Jest też odcięty od źródła. Znajdę sposób na umówienie Psyche lub określę samo miejsce i czas spotkania - zerknął na Ann czy zgadza się na takie rozwiązanie. Dziewczyna posłała mu zalotny uśmiech znad kieliszka, ponownie umoczyła usta i oblizała karminową wargę końcem języka.
Potem zapytał pozostałej dwójki: - To załatwia naszą prośbę do was. W czym ja mogę pomóc wam, oprócz tych netrunnerów?

Mik wyciągnął z kieszeni i położył na blacie stołu pozłacany holozegarek.
- To mój kontakt do potencjalnie przekabaconego szefa gangu, podległego Free Souls - wyjaśnił. - Należał do niego. Muszę go mieć przy sobie, ale chcę, żebyś zerknął na szybko. Wyłączyłem geolokację, ale muszę mieć pewność, że nie będą mnie mogli przez niego namierzyć.
- To go wyrzuć lub wyłącz - mruknął Remo, biorąc zegarek i podpinając się do niego. Bez kabla ani rusz. Jego dłonie ciągle pracowały na holograficznych klawiszach. - Dopóki są problemy z siecią, to nie namierzą. Zaimplementuję ci system podobnych rozłączeń i kilka innych dupereli, ale nie ma czegoś takiego jak pewność jeśli mówimy o zabezpieczeniach sieciowych. Dlatego te duperele będą dotyczyć głównie powiadomień. Jak cię namierzą, dowiesz się o tym od razu. Jest szansa, że tuż przed tym, jak określą dokładną lokalizację, co da ci ułamek chwili na wyłączenie tej zabawki.
- Dzięki. - Maroldo skinął głową. - Najlepiej ustaw wyłączanie na automat. Mam jeszcze numer, który chciałbym sprawdzić, do kogo należy, skąd logował się do sieci, takie tam. Dostałem info z galerii, że ktoś chce kupić moje prace, ale najpierw chce się spotkać. Moi niedoszli porywacze znają moją twarz, więc mogli dotrzeć tym tropem do Goodman’s i mogą chcieć wciągnąć mnie w pułapkę.
Cyborg zamachał palcami przed twarzą, przesyłając hakerowi numer.
- Ok, ale to mogę zrobić dopiero jak wróci sieć. Teraz to mogę co najwyżej sprawdzić od siebie z mieszkania, czy to zarejestrowany numer - odpowiedział haker.
- Spox - Mik uniósł kciuk do góry.

Psyche poczęstowała się pierożkiem, zamyślonym wzrokiem obserwując w dużej mierze milczącą podczas ostatniej wymiany zdań Ann. Wypiła drugi kieliszek martini i skinęła po trzeci. Dekadencja miała swoje chwile, zdecydowanie tak.
- Zastanawiam się nad czymś. Jesteś hakerem, może podrzucisz jakiś trop - zwróciła się do Remo, kiedy ten załatwił sprawy Mika. - Kiedy masz w mózgu sporo elektroniki, a twoja praca i rozrywka odbywają się głównie w sieci, gdzie i jak zabezpieczasz swoją wiedzę?
- Pytasz w kontekście Izaaka czy o ogół netrunnerów? - Kye odpowiedź zaczął od pytania. - Jeśli chodzi o tego pierwszego, to netrunnerem na pewno nie jest, lecz może mieć podobne mechanizmy. Tego dowiemy się, jak uda się wyciągnąć ze szpitala lub sprzedawcy wszczepów co dokładnie mu włożono. Jeśli zaś chodzi o ogół, to należy zabawić się w psychologa, którym to jestem miernym. Ja na miejscu kogoś takiego, co już prawie wymienił cały swój mózg na komputer, zadbał przede wszystkim o szybki reset z czyszczeniem pamięci podręcznej oraz backup. Backup powinien być zewnętrzny, nikt jednak nie powiedział, że nie mogą współgrać. Odczepialny dysk zaszyty w ciele, jestem w stanie sobie to wyobrazić. Pomijam standardowe zabezpieczenia typu szyfrowanie, bo to jest na pewno. Ostatnio widziałem nowinki od firmy, polegają na kodowaniu danych i ukrywaniu ich przed wszystkimi oprócz ciebie. Odczytywać je możesz dzięki impulsowi z mózgu, który cię identyfikuje i sprawdza, czy aby na pewno nie jesteś poddany naciskowi zewnętrznemu lub pod wpływem jakichś substancji. Podejrzewam, że tyle sposobów, ilu netrunnerów. I jestem też pewien, że żaden nie skasuje tego co ma bezpowrotnie jeśli uzna, że nie jest to absolutnie konieczne. Ego też czasami miewają przerośnięte - wzruszył ramionami, gasząc ekran w swoim oku. Przesunął smartdrive po stole w stronę Psyche. - Tu jest wszystko co trzeba mi od White'a.
Psyche schowała dysk i skinęła głową krótko, po męsku.
- Daj znać kiedy i gdzie, resztę załatwię sama.

Cyborg przysłuchiwał się z zainteresowaniem, w międzyczasie wyciściwszy talerz.
- Ja używam szyfrowania i mam osobny dysk, odcięty od sieci, na wrażliwe dane - powiedział. - Ale przy tych zakłóceniach haking przez sieć mobilną jest prawie niemożliwy, obie strony musiałyby być podpięte do stałego łącza. Apropo netrunnerów, do kliniki jedziemy teraz czy jutro rano?
- Nie mam na to czasu dzisiaj - Kye odpowiedział na pytanie Mika. - Jutro o rozsądnej porze mogę wpaść.
- Możemy się wstępnie umówić jutro koło południa, key? - zaproponował Maroldo. - I tak muszę się zgłosić na wizytę kontrolną.
Dopił sok i zabębnił palcami w rytm pianina.
- Może się starzeję, ale zaczynam doceniać możliwość spokojnego zjedzenia kolacji.
Ann uśmiechnęła się słysząc te słowa:
- To chyba nie kwestia wieku, a trybu życia. Ja też potrafię docenić, że nikt mi nie przeszkadza przed deserem.
- Lepiej nie kracz - Remo roześmiał się. - Ja dziękuję boskim istotom za stymulanty, bo w tym wieku już bym nie podołał takiemu obciążeniu - mrugnął wyraźnie w stronę Ann, szczerząc zęby.
Odpowiedziała mu tym samym, mierząc go od stóp do głowy:
- Myślałby kto, że taki z ciebie staruszek nad grobem. Obawiam się, że z tym wyglądem nikt się na to nie nabierze.
- Skąd wiesz, że ciebie nie nabiera? - zaśmiał się Mik. - Jeśli Kye wykupił firmowy pakiet medycyny estetycznej to może mieć i sześćdziesiątkę. Niektórzy dyrektorzy w CT wyglądają młodziej od stażystów.
- Masz rację - Ann też się roześmiała - w dzisiejszych czasach nigdy nic nie wiadomo. Spotykasz kobietę, okazuje się spełnieniem twoich marzeń, a potem odkrywasz, że jest tylko marionetką sterowaną przez komputer. Z drugiej strony znam kilku mężczyzn, którym całkiem by to odpowiadało. Zwłaszcza gdyby sami mogli pociągać za jej sznurki. To zdecydowanie lepsze niż dmuchana lala.
- Wreszcie mógłbym mieć własny harem - Remo westchnął z udawanym rozmarzeniem. - Niestety obawiam się, że moja oryginalna metryka ciągle znajduje się w miejscu mojego urodzenia. Kiedyś używali cholernych kartek i nie da się ich hakować. Muszę się wreszcie tam udać i je ukraść. To mocne odmładzanie to domena kobiet, one chcą wyglądać jak stażystki. Faceci wybierają wiek około czterdziestki - wskazał dłonią na siebie. - Właśnie to najlepiej działa na kobiety, prawda? - popatrzył na Ann i Psyche z rozbawieniem w oczach.
- Zdecydowanie - Stwierdziła Azjatka - Bo taki wiek zazwyczaj idzie w parze z odpowiednią kasą. Poza tym po trzydziestce faceci w łóżku bardziej zwracają uwagę na to co podoba się partnerce.
- Bo odkryli już, że kobiety to skomplikowane istoty - dodał Maroldo. - Ponoć szczyt atrakcyjności seksualnej mężczyzny przypada na trzydziesty szósty rok życia. Więc, ten tego - przeciągnął się i wyszczerzył - patrzycie na ideał.
Ann parsknęła śmiechem szczerze ubawiona tą rozmową. Psyche w tej ostatniej wymianie zdań nie wzięła udziału. Na koniec kąciki ust drgnęły jej odrobinę do góry, lecz szybko zasłoniła je kieliszkiem z drinkiem, wypijając kilka następnych łyków. Dopiero jak śmiech ucichł, odezwała się.
- Na nasze szczęście, na koniec zawsze się okazuje, że to mężczyźni są naszymi niewolnikami - uniosła kieliszek w stronę Azjatki.
- Niewolnicy korporacji i kobiet - skonstatował Mik, kiwając w zadumie głową i patrząc porozumiewawczo na Kye’a. - Mamy przesrane w dzisiejszych czasach. Dlatego wolę myśleć o sobie jak o samotnym, żelaznym wilku.
- Żelazo nie staje - zauważył Remo. - Więc to marny interes.
Cyborg prychnął, doceniając grę słów.
- Chyba, że jest na baterie - uściślił. - Nie jest tak źle. Jak kiedyś będziemy mieli dość tych wyzwolonych zachodnich kobiet, zawsze możemy importować sobie uległe żony z Rosji czy Tajlandii. Mój szef na Labie tak zrobił i jest zadowolony. Fakt, że to straszny nudziarz.

Wielu mężczyzn pragnęło właśnie tego: posłusznej kury domowej, która gdy wrócą z roboty przywita ich obiadem (choć w dzisiejszych czasach częściej kolacją) i z wprawą dziwki zrobi im laskę. A po przełknięciu spermy wysłucha z uwagą opowieści o problemach w pracy. Będzie wdzięczna za ich ciężko zarobione siedemdziesiąt tysięcy rocznie oraz dom na Long Island lub apartament na Manhattanie, jakże inny od jej rodzimego slumsu w Czelabińsku tudzież Bangkoku. W Stanach już nie spotykało się takich kobiet, chyba, że w jakiejś Montanie czy podobnym zadupiu. Teoretycznie najpierw odbywały się spotkania w VR i czasem wizyta turystyczna w kraju kandydatki, więc ta również mogła się zapoznać z potencjalnym mężem, ale jego głównym atutem pozostawała kasa i obywatelstwo USA. Co ciekawe, nawet po jego uzyskaniu związki te okazywały się z reguły trwałe, czego nie dało się powiedzieć o związkach ludzi Zachodu. Ci żyli jak miliony samotnych elektronów orbitujących wokół chuj wie czego.
Pestki Big Apple.
Mik poznał Boonsri, żonę Toma. Wydawała się idealna, jak ich dom w Oceanside, lecz mdliło go na myśl o takim życiu. Jeśli w ogóle potrzebował kobiety, to kobiety z pasją. Nawet jeśli miało to być efemerydą, niech będzie krótkie a intensywnie, jak płomień.


***

Rozmowa tliła się jeszcze trochę, po czym pożegnali się z Ann i Remo: do jutra, spokojnej nocy, takie tam pobożne życzenia.
Być może pod wpływem miejsca, jazzowego genius loci, Mik przeistoczywszy się z dzielnicowego zbója w dżentelmena nałożył Psyche płaszcz. Płaszczyk bardziej, bo krótki, lekki materiał niewiele zasłaniał i niczego nie chronił przed mrozem, wydawał się być jedynie dla konwenansów.
- Co robimy z tak mile rozpoczętym wieczorem? - zapytał przez jej ramię.
- Upijmy się i uprawiajmy dziki seks aż do rana - z jej tonu nijak nie dało się wywnioskować czy żartuje. - A pomiędzy tym zniszczymy jakieś narkotykowe imperium.
- Brzmi jak plan - zaśmiał się. - U mnie czy u ciebie?
- Ja mam tylko operacyjne mieszkanie, gdzie lepiej nie pojawiać się często - przytuliła się do jego boku. - Do jutra rana chcę też przyswoić jak najwięcej informacji o tych Dzieciach Rajneesha i poszukać czegoś o Luxury Goods. Skoro wszystko jest powiązane, musimy chwycić za kilka ogonów.
Mik objął ją ramieniem, z początku chyba zaskoczony tym aktem czułości.
- Mam w domu stałe łącze, kotku - mrugnął okiem, rzucając raczej nietypowym tekstem na podryw.
- Marny ze mnie kotek, Key-Headzie - parsknęła. - Ale pazury mam długie. Trafię sama o ile nie chcesz jechać ze mną motorem. Nie zostawię go tu.
- Beze mnie i tak nie wejdziesz, chyba, że wydłubiesz mi żywe oko - powiedział. - Ale wtedy będę jeszcze brzydszy. Mam zamek na czytnik. Pojedź motorem za mną, będzie bezpieczniej - nawiązał do ich dzisiejszej ulicznej przygody.
- Dobrze, choć myślałam, że wolisz patrzeć na mój tyłek, kiedy ja idę przodem. - Klepnęła go w pośladek, kierując się do wyjścia.
- Puszczę cię przodem na schodach - obiecał, podążając za nią.
 
Bounty jest offline