01-12-2016, 08:57
|
#32 |
| Rankiem obudził się Esmer w dobrym humorze. Mimo, że nie spali w wygodnych łóżkach to był przyzwyczajony do snu na trakcie. Miły zapach lasu dawał energię i chęć życia w ciało szlachcica.
Zjedli śniadanie i ruszyli w dalszą drogę. Droga przez las była spokojna puki nie doszli do śladów pogromu oddziału hrabiego. - Można wziąć coś. Najlepiej coś co by świadczyło o konkretnym żołdaku.- Zaproponował Jednookiemu i zaczął się rozglądać za owym przedmiotem.
No to zaskoczyli ich. A raczej sami się zaskoczyliśmy. Nie tak wyobrażał sobie pierwsze spotkanie z wrogiem na tej misji.
Von Bildenstein przysposobił się do walki. Miecz i lewak w dłoniach i szukanie dobrego miejsca do obrony. Manewr z dzikami z chęcią by powtórzył, ale te bestie były chyba inteligentniejsze.
Postanowił zaryzykować. ustawił się plecami do jednego z solidniejszych drzew. Liczył, że jak zwierzoczłek zaatakuje to on zejdzie z jego linii ciosu a topór wbije się w pień drzewa. Ta chwila by była znakomita. Może by się skupił na wyciąganiu broni a on by postarał się wyciągnąć jego bebechy na trawę swoim mieczem.
|
| |