02-12-2016, 16:15
|
#34 |
| Walka przebiegła dla Esmera rewelacyjnie. Cały plan jego wypalił. Zwierzoczłek zrobił to co chciał szlachcic. Wykonał wielki zamach znad głowy i chciał przyszpilić do drzewa opartego o nie człowieka. Nie spodziewał się, że człowiek odskoczy a on wbije i zaklinuje ostrze co da mężczyźnie możliwość ataku. Von Bildenstein wykorzystał sytuację perfekcyjnie. posiekał chaosytę, że padł zalany w czarne posoce. - No to się udało.- Zaczął mówić do towarzyszy gdy usłyszał a następnie zobaczył zbliżające się posiłki pokonanej grupy. - Proponuję wycofać się czym prędzej. Może i dalibyśmy im radę, ale możliwe, że będziemy poranieni.- Podsumował i zaczął się rozglądać szybko za możliwą drogą ucieczki. - Proponuję znaleźć jakieś miejsce dość ciasne i tam stawić im czoła. Strzelcy będą osłonięci a reszta jeden na jeden powinna wytrzymać.- Dodał i ruszył biegiem w kierunku upatrzonego dość dogodnego miejsca według jego oceny. - I tak daleko nie uciekniemy przed nimi. Oni znają ten las.- Rzucił już biegnąc.
Planował znaleźć jakieś miejsce gdzie zwierzoludzie będą musieli pojedynczo się do nich dopychać, lub by było jeden na jednego najwyżej.
|
| |