Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 13:00   #15
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Veles 338
Tatiana poruszała długimi stalowymi korytarzami. Światło dawały migające (zapewne w jakimś alarmowym trybie) białe lampy. Temperatura wewnątrz Velesa była wyższa niźli na zewnątrz i to nie tylko dlatego, że w okręcie nie wiało i nie padał śnieg. Musiało wciąż działać jakieś ogrzewanie. Statek był ogromny, aczkolwiek był jeden “główny” korytarz, w którym obecnie znajdowała się wampirzyca, od którego odchodziły boczne, nieco węższe i niższe. Było też pewne “ułatwienie” które sprawiało iż możliwych dróg było zawsze o jedną mniej do wyboru. Otóż jakąkolwiek śluzę, drzwi, czy bramkę kobieta mijała, ta zamykała się za jej plecami, To zaczęło się zaraz kiedy tylko Tatiana wkroczyła do okrętu. Z głośników dochodził jakiś spokojny dziecięcy głos. Oczywiście był to ten azjatycki język przyszłości, którego kainitka nie rozumiała bez swoich okularów. Jednak intonacja wskazywała na pytanie.
- Znajdź Ren. - wydała polecenie. Dziewczyna wspominała, że większość KO odczytuje angielski, którym posługiwała się tatiana, więc dlaczego nie komputer pokładowy?
- Oficer naukowy Ren, znajduje się na mostku, jej stan jest ciężki. Wspomaganie oddychania jest nieaktywne. - nadeszła odpowiedź tym razem w angielskim. - Mostek znajduje się na końcu tego korytarza.
W ciężkim stanie... czyli żyła! Bez zwłoki Tatiana pobiegła we wskazanym kierunku.
Wampirzyca pruła przez metalowy korytarz, nie zważając na zatrzaskujące się za nią drzwi.
Mostek Velesa nie posiadał żadnych okien, znajdował się zresztą raczej gdzieś w centralnej części okrętu. Tatiana znalazła Ren leżącą nago na podłodze, dosłownie półtora metra od blatu będącego jakiegoś rodzaju dotykową konsolą. Wyglądało na to, że dziewczyna właśnie tam zmierzała.
Kainitka zdecydowanym ruchem rozorała swoją dłoń ostrym kłem i przyłożyła krwawiącą ranę do ust dziewczyny, obracając ją przy tym na plecy. Spojrzała oceniająco na Ren. Wciąż nie mogła się nadziwić jak ta mała przetrwała..
Już po chwili Ren poruszała wargami, choć jej oczy pozostawały zamknięte i wydawała się nie bardzo kojarzyć co się z nią dzieje.
- Twoja ghulica przeżyje, po prostu jej ciało jest bardzo słabe. - głos z głośnika tym razem mówił po… polsku.
- Kim jesteś? - warknęła Tatiana, odruchowo rozglądając się.
- Uważaj na współczesnych - głos zdawał się ignorować pytanie wampirzycy - są silniejsi niż myślisz, odzyskali swoją wiarę. Są jak średniowieczni eremici, coś z czym ty nigdy nie miałaś do czynienia. - w czasie gdy głos mówił, Ren cały czas powoli poruszała ustami. - Nawet to pozornie kruche stworzenie, jej umysł wciąż jest zbyt zdyscyplinowany by poddać się dominacji. Ale pokazałam jej jak skorzystać z krwi która jej dałaś.
- Czas wampirów się skończył -
nie wiedziała czy mówi z komputerem, matką czy jeszcze innym bytem. Odgarnęła włos z czoła Ren. - Nie jesteśmy potrzebni. Jeśli będą chcieli, zlikwidują mnie. To dobrze, że są wystarczająco silni. - postanowiła podrażnić nieco swojego rozmówcę.
Nastała dłuższa cisza w czasie której Ren zdołała otworzyć oczy.
- Wampirzyco - bardziej wybełkotała niż powiedziała - to dzięki tobie - dziewczyna mówiła po angielsku, tak jak wtedy gdy Tatiana pierwszy raz się obudziła - twoja krew… mogę dzięki niej chodzić sama! - Ren wciąż ćwiczyła opanowanie własnej szczęki - przynajmniej przez jakiś czas.
- Oni sami by się z tobą nie zgodzili córko -
powiedział w końcu polski głos - jest coś czego ich przywódcy się obawiają, zagrożenie które pozwoliło ludziom zjednoczyć się bardziej niż kiedykolwiek w ich historii, które każe im szukać sprzymierzeńców za wszelką cenę - Ren rozejrzała się.
- Brzmi jak jakiś dialekt Juggernautów - powiedziała do Tatiany nieświadoma widocznie konwersacji - mój CCI i reszta implantów nie działa, gdyby nie twoja krew nie mogłabym nawet złapać oddechu.
Tatiana cofneła rękę i zaleczyła ranę. Drugą dłonią pogładziła Ren po policzku.
- To polski. - wyjaśniła, po czym zwróciła się do “głosu” - Chcesz mnie ostrzec? Mów wprost. Pomogłaś Ren. Doceniam. Ale gierek nie lubię.
Polski głos znów przemówił:
- Znajduję się w tej maszynie, od kilkudziesięciu lat, potomkowie wiernych sług Diabłów i Czarodzieji starają się mnie obudzić. Jednak ich krew i proste rytuały nie są w stanie tego uczynić. Jestem już poza fazą karmienia się śmiertelnikami córko. Żeby nieżyć, muszę nakarmić się innym “spokrewnionym”. Ghule tego nie wiedzą, jednak gdy dowiedziały się o twoim przebudzeniu, tak “po prostu” natychmiast postanowiły to sprawdzić. Widzisz, mam swoje powody, by nie pozwolić im do tego dopuścić, nie na ich regułach.
Tatiana zmarszczyła czoło. A jednak “przyszłość” nie była tak kolorowa, jak rysowała się po odzyskaniu formy. Wciąż tkwiłą w pajęczej sieci, tkanej pieczołowicie przez setki, jeśli nie tysiące lat przez Spokrewnionych.
- Czego chcesz? - spytała po prostu, czy już raczej warknęła. Starała się nie patrzeć teraz na Ren, żeby dziewczyna nie zauważyła jej wściekłości.
- Twoich dzieci.
- Dzieci... -
powiedziała wampirzyca z zamyśleniem - A jaką będę mieć gwarancję, że nie sięgniesz po mnie?
- To jest dość proste, widzisz, ja sama już nie potrafię mieć dzieci. Jesteś jedyną istotą potrafiącą zapewnić mi pożywienie. Nie dziś i nie jutro, może długo po twojej własnej destrukcji, ale pewnego dnia, twoje dzieci i dzieci ich dzieci padną moim łupem lub… ja padnę ich łupem, to jest prawo naturalne, które zrozumiałam gdy sama pożarłam starszych.
- Wiesz... nie musisz czekać. -
wampirzyca uśmiechnęła się lekko - Jest na to sposób. Potrzebuję tylko wiedzieć, gdzie znajduje się twoje ciało. Jeśli połączą nas więzy... będziemy mogły współdziałać. Ja zyskam potężnego sojusznika, a ty... rozprostujesz kości. Pewnie nie wyglądasz teraz za ładnie…
Zamiast odpowiedzi, głos przemówił po “chińsku” na co zareagowała Ren
- To musiała być jakaś usterka, CU nie są maszynami, nie do końca, są zbudowane z organicznej tkanki nerwowej, czasami pod wpływem stresu mają “napady” - wyjaśniła.
- Jasne... -
Tatiana wstała i rozejrzała się w zamyśleniu.
Ren uniosła się z ziemi i podparła się o konsoletę.
- Kiedy powalił nas impuls, myślałam, że już po nas, ja nie mogłam nawet oddychać. Wtedy… wtedy jakoś zrozumiałam, że mogę, to było dziwne. - dziewczyna zaczęła wystukiwać coś na ekranie dotykowym - miałam w sobie tyle siły, że w zasadzie rozerwałam moje egzo! - mówiła Ren sama nie do końca dowierzając. - Chciałam odciągnąć resztę poza pole magnetyczne, liczyłam, że przynajmniej część elektroniki wciąż będzie działać. Myliłam się, powinnam… powinnam ich uwolnić ale czułam, że nie starczy mi sił, postanowiłam wyłączyć pole z tego miejsca i wezwać pomoc, podać naszą lokalizację. Siły jednak opuściły mnie - powiedziała smutno, manewrując dłońmi po konsoli. - gotowe! pole jest wyłączone.
- Najważniejsze że przeżyłaś. -
powiedziała Tatiana nieco nieobecnym głosem - Jesteś w stanie wezwać oddział Yula, czy mam po nich iść? Będę chciała wiedzieć wszystko na temat tego “przebicia” czy jak to nazwałaś. Dasz radę zdobyć dla mnie te informacje? To nie brzmiało jak przypadkowy przesył danych - powiedziała po chwili wahania - To był ktoś... ktoś z moich czasów. Nie chcę by inni wiedzieli. O ile to możliwe.
- Oczywiście, Yul i jego oddział już zmierzają w naszym kierunku, mają problem z wejściem do środka, drzwi są zamknięte, właśnie staram się z tym coś zrobić.
- wyjaśniła.
- To nie jest…. to znaczy…. jeśli che chcesz by inni wiedzieli, zrobię wszystko by tak zostało - powiedziała Ren dziwiąc się trochę samej sobie. Tatiana się nie dziwiła, dziewczyna przed chwilą wypiła z niej po raz trzeci, pewne rzeczy już się nie zmienią. - Nie zawiodę cię, wampirzyco. - nigdy się nie zmienią.
Ren poruszała szybko dłońmi po wyświetlaczu.
- 338, dlaczego drzwi główne pozostają zamknięte? - Ren zapytała na głos po angielsku.
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, Pani oficer, mogę je teraz otworzyć, jeśli sobie Pani tego życzy.
- Otwórz i daj mi manualną kontrolę nad tym okrętem z tego panelu na mostku.
- Oczywiście, pani oficer.
- moment później Ren kiwnęła do Tatiany głową.
- Są w środku. Z aplikacji diagnostycznej wynika iż CU 338 wykazywał w przeciągu ostatnich godzin wahania frekwencji fal mózgowych, ktoś mógłby powiedzieć, że śnił na jawie i to był dość stresujący sen. Osobiście, powiedziałabym iż jego osobowość zmieniła sie na jakiś czas. Czy to coś ci mówi? Mogę potrzymać grupę Yula chwilę przed dostaniem się do środka, otworzenie każdych drzwi potwierdzam manualnie. Kiedy milicjanci wejdą do środka, nic nie ujdzie uwadze ich CCI.
- Tak zrób. Jesteś w stanie stwierdzić skąd te fale mózgowe pochodziły? Jakiś zakres obszaru? Czy to z pokładu, czy mogło pochodzić z zewnątrz? -
Tatiana nerwowo bębniła palcami po blacie. Denerwował ją fakt, że nawet nie umie precyzyjnie zadać pytania. Zbyt wielka przepaść technologiczna ją dzieliła od obecnego świata.
Ren popatrzyła na Tatianę z prawdziwym zakłopotaniem.
- Wybacz wampirzyco, nie wiem nawet jak to o czym wydaje mi się że mówisz, byłoby możliwe.- Jednak Tatiana wiedziała, że aby kainita mógł użyć umysłowej dominacji, musiał pochwycić wzrok swojej ofiary. Tak przynajmniej było w przypadku “śmiertelnika” do którego przecież można było zaliczyć CU 338 - mózg zaklęty w maszynie. Uma mówiła o tym że współcześni są zbyt silni by móc ich opętać, ale takie stworzenie jak CU widocznie już nie posiadało silnej wiary ani wiary wcale. Pytanie jak zatem wampirzyca pochwyciła “wzrok” CU? musiała być “gdzieś” w zasięgu jego “sensorów” czy kamer.*
Wampirzyca zaczęła się miotać po mostku.
- To musi być to... CU musi mieć jakiś główny sensor... od odbierania wizji... jak nasz wzrok. On musiał ją “widzieć”. Czy możesz zgrać pamięć tego komputera? Chodzi o to, co “widział”. Może to nam pomoże wytłumaczyć sprawę twojego naukowca, Ren. - spojrzała na dziewczynę - W ogóle... jak się czujesz? Funkcjonujesz teraz bez egzo…
Ren była pogrążona obsługą konsoli.
- Używam do tego twojej krwi, myślę, że bez zbędnego wysiłku powinno wystarczyć na godzinę, do samego oddychania znacznie dłużej, ale na tym okręcie jest egzo który mogę wykorzystać więc wszystko powinno być ze mną w porządku - mówiła w czasie przeszukiwania bazy danych, w pewnym momencie jej dłoń zatrzymała się. - czy to ci coś mówi? - spytała wskazując na zdjęcie z jednej z kamer.
Tatiana nie miała wątpliwości, w kadzi krwi pływało ciało Umy, gdzieś tu, kilkaset metrów stąd.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline