Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2016, 21:58   #21
GreK
 
GreK's Avatar
 
Reputacja: 1 GreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputacjęGreK ma wspaniałą reputację
Cyric, Brown.
Łysy wyprowadził ich na korytarz, lecz nie skierował się ku wyjściu tylko w przeciwną stronę. Minęli w pośpiechu kilku anakratoi i po kilkudziesięciu metrach skręcili w lewo. Z kamiennej ławy podniósł na nich wzrok nienachalnej urody mężczyzna. Nieznacznie kiwnął głową Kurushowi.

Skierowali się do niewyróżniających się niczym drzwi. Surowe, kamienne, wąskie stopnie prowadziły stromo w dół. Łukowato zakończone sklepienie było niskie i musieli się schylać aby nie uderzyć w nie głową. Przejście tak jak wszystkie kanały pod Skilthry pochodziło jeszcze sprzed Rozdarcia i czas zdążył już odcisnąć na nim swoje piętno. Krawędzie schodów były powykruszane a ściany pokrywał szary grzyb.

Ściągnięta z uchwytu pochodnia rzucała powykrzywiane cienie na pozostawioną za nimi drogę. Z dołu wionęło stęchlizną i ledwie uchwytnym, mdląco-słodkim zapachem.

Musieli zejść poniżej poziomu piwnic nim schody się skończyły i natrafili na poziomy chodnik. Żelazna krata wkuta w ścianę, wyraźnie nowa, zagradzała dalsze przejście. Przewodnik wyciągnął klucz i przekręcił zamek, który ustąpił z cichym szczęknięciem.

- Dalej pójdziecie sami - wyciągnął pochodnię w kierunku Browna. - Pierwsza odnoga w prawo, później do końca i schodami w górę.

Zamknął za nimi kratę.

- Nie radzę zbaczać - rzucił za siebie oddchodząc w mrok. Gdy zniknął im zupełnie z oczu usłyszeli jeszcze. - Morfa jest wokół...

Nie byli pewni czy usłyszeli złośliwy chichot czy to z kanałów rozległ się złowrogi szelest.

Nie mieli wyjścia. Musieli iść wskazaną drogą. Nie było odwrotu. Za nimi była tylko zamknięta krata.

Korytarz rozdzielił się po kilkudziesięciu krokach. Prawe odgałęzienie opadało lekko w dół. Ściany były mokre a w niecce chodnika zebrała się gęsta breja, która rozlała się na całą jego szerokość. Pozostałe korytarze były suche ale pomni słów Kurusha zagłębili się w śmierdzącą ciecz. Korytarz ciągle opadał a oni zanurzali się coraz głębiej. Gdy jednak poziom sięgnął im pasa podłoże zaczęło się wznosić. Gdy dotarli do schodów byli przemoczeni i śmierdzący. Znowu pięli się w górę po stromych stopniach. Korytarz zwężał się i obniżał aż ostatnie kilka metrów musieli pokonać na czworaka idąc jeden za drugim.
Wyjście było zakończone wąską kratką tuż nad kanałem ściekowym, który wyprowadzał nieczystości przez mury poza miasto. Wprost do Zargi. Na całe szczęście kratę wystarczyło pchnąć a ustąpiła z głośnym zgrzytem. Przepchnęli się przez wąski otwór wskakując wprost do śmierdzącego kanału.
 
__________________
LUBIĘ PBF
(miałem to wygwiazdkowane ale ktoś uznał to za deklarację polityczną)
GreK jest offline