Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2016, 18:46   #4
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Piramida Biskupa - Final Countdown

- “...We're leaving together...” - trzymetrowe monstrum zwane Eve wrzeszczało wyrywając kuchenkę z kuchennego blatu w kantynie pracowniczej na drugim piętrze, w czasie gdy Rzygowina rozlewał rozpuszczalnik nitro na schody przeciwpożarowe a kilku innych sabatników otwierło na oścież każde możliwe drzwi ogniowe.
“...But still it's farewell!..”
Wiedziony ognistym zapałem Eve, Lasombra bebeszył kolejną centralkę - tą od systemu przeciwpożarowego. Siediał okrakiem na nieprzytomnej informatyczce z nocnej zmiany - tej która uprzejmie wskazała mu jak zabrać ze sobą dane z monitoringu. Salicar robił w tym czasie tą przyszłościową część roboty - na jego prośbę zbierał w jednej sali tych, którzy, w jego opinii, byli kimś więcej niż zwykłymi pracownikami na nocnej zmianie. Zbierał niezbyt delikatnie, acz skutecznie. Zbierani przelatywali nad boksami tudzież wbiegali w panice zaganiani morderczą ciemnością.
- Mamy jeden wakat - zaczął, ale przerwał lekko zaskoczony podążył za nienawistnym wzrokiem zebranych. - Nie, nie zwolni drugiego. Jeden pełny etat. Dla kogoś z was. Wypuszczę z budynku jedną osobę, za półtora minuty przy bocznym wyjściu. Mniej, jeżeli Eve się pośpieszy. Wasz wybór - metaliczny dźwięk noża który wbił się nad ich głowami wyraźnie zaakcentował jaki rodzaj wyborów uznaje za wiążący
- There can be only one.

***

- “...We're heading for Venus, And still we stand tall...” - nuciła obserwując walących w przeszklone, acz zamknięte drzwi wejściowe uwięzionych pracowników piramidy, gdy jeden z sabatników polewał drzwi benzyną.
Tradycyjnie spóźniony Norman pokazał się za rogiem budynku. Pomachał potworzycy i razem z Salicarem dzikim pędem pobiegli w kierunku ciężarówki dźwigając na ramionach wierzgające “łupy”
- “...I'm sure that we'll all miss her so...” - trzymając odpalonego papierosa śledziła strużkę paliwa która płynęła od zamkniętych drzwi poprzez parking ku jej stopom, by w kulminacyjnym momencie rzucić kiepa.
- “It's the final countdown!!” - wydarła się na całe gardło gdy płomień pomknął ku przerażonym twarzom uwięzionych.
Wielkie “pizd” rzuciło stojącą przecież kilkanaście metrów od budynku Eve o maskę sabackiej ciężarówki. Żimisia wbiła pazury w karoserię by nie zdmuchnęło jej gdzieś dalej. Już słyszała w głowie zrzędzenie klechy-marudy.
- Wszystko było zaplanowane! - krzyknęła za siebie do siedzących bezpiecznie w aucie towarzyszy.
- GAZU! - klecha-maruda ponaglał z wybitnym jak na kainitę “życiem”, gdy Eve usadowiła się wreszcie w szoferce. Wampirzyca przeczesała szponem loki i docisnęła pedał gazu.
Kilkaset metrów dalej Eve obejrzała się za siebie.
- Rzygowina, gdzie masz pas? - widząc konsternację na twarzy Nosferata, doprecyzowała - ten srebrny z czerwoną swastyką na klamrze co ci kupiłam z okazji przystąpienia, na ebayu?
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline