Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2016, 19:47   #17
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

Tatiana obudziła się najedzona, choć rany na zasklepionej już szyi wciąż były bolesne i potrwają jeszcze miesiące zanim zaleczą się całkowicie. Mimo wszystko wampirzyca czuła się silna jak nigdy i musiała wkładać intelektualny wysiłek by nie poddać się wszechogarniającym uczuciu megalomani. Ren prawdopodobnie czekała cierpliwie jej przebudzenia i obserwowała wszystko na jakimś monitorze.
- Ren? Yul? - zapytała pustkę nad sobą.
- Dobry Wieczór wampirzyco - Ren odpowiedziała z wigorem.
- Co u was? Czy mogę stąd wyjść?
- Oczywiście, ja jestem zaraz za drzwiami - Yul zabezpiecza Velesa, jest sam więc dość go to pochłania, mam tu worek z Utrix i w każdym momencie mogę zacząć nad nią pracować.
- Jasne, już się usuwam. Mów w czym mogę ci pomóc, a potem może pójdę do Yula...
- zawahała się - Jak on mnie teraz postrzega?
- Nie wiem - powiedziała beztrosko Ren po czym drzwi do pomieszczenia otworzyły się. Dziewczyna znów miała na sobie egzoszkielet, przed sobą pchała stolik na kółkach, na którym leżał czarny worek, hermetycznie opięty na ciele. Ren zajechała pod konsoletę znajdującą się po przeciwnej niż Tatiana części ambulatorium. Kobieta podniosła ciało Ultrix i położyła je na stole koło konsolety, po czym nacisnęła zielony przycisk na worku, po chwili przestał być tak ciasno opięty. Tatiana obserwowała jej poczynania i samą dziewczynę.
- A jak ty się czujesz po tym... wszystkim? - zapytała mało udolnie. Nie wiedziała jak o “traumach” rozmawiać z ludźmi, gdzie była ich granica tolerancji czy moralności.
Ren odwróciła się od worka, widocznie zabieg nie wymagał jakiejś specjalnej uwagi. Dziewczyna podeszła do wampirzycy i połozyła jej dłoń na ramieniu.
- Uratowałaś nas, przecież mówiłaś, zrobię wszystko żeby ci pomóc. - powiedziała; ufnie jak na dobrego ghula przystało. No tak, czego mogła się spodziewać?
- Pójdę do Yula. - powiedziała, po czym dodała z pewną dozą zagubienia - Statek mnie do niego zaprowadzi?
Ren pokiwała głową
- CU nie sprawiał już więcej problemów od wczoraj, po prostu powiedz żeby cię poprowadził. Weź też to - dziewczyna podała Tatianie jej okulary.
Wampirzyca przyjęła znajome urządzenie i ubrała. CU, znając jej pytanie, wyświetlił na jej okularach drogę. Szła powoli, zastanawiając się jak Yul to wszystko przyjął. Co powinna mu powiedzieć? Naprawdę, stała się bardzo ludzka. Choć w sytuacjach stresowych najwyraźniej to nie działało. Poświęciła oddział żeby uratować siebie i dorwać Umę. I pewnie zrobiłaby to jeszcze raz.
Spotkała Yula w pomieszczeniu które CU oznaczyło jako kostnica. Mężczyzna stał pośród ciał załogi Velesa. Liczba osób była ogromna, musiało tu być co najmniej kilkadziesiąt ciał. Oczywiście CU odpowiedział by ile dokładnie, gdyby takie pytanie padło. Tatiana spała co najmniej kilka godzin tak więc Yul zdążył już przetransportować i ułożyć wszystkie zwłoki. Mężczyzna odwrócił się do wampirzycy kiedy ta znalazła się niedaleko. Jego twarz wyrażała to stoickie zmęczenie, które wyrażała zazwyczaj.
- Ren powiedziała mi co się stało. Dziękuję że udało ci się ocalić choć Ulrix.
Spojrzała na niego z uwagą. Wiedziała, że szczerze pogadają dopiero, gdy on zdejmie egzo... o ile będzie wtedy chciał z nią rozmawiać.
- Chciałam ich ocalić. Chciałam... żeby nie wchodzili. Ale nie byłam dość silna. Uległam. Ona mnie ostrzegała, że stracę kontrolę, a jednak chciałam ją pokonać. I nic więcej. Zaślepił mnie strach, bo... wiedziałam jakim jest dla was zagrożeniem. - tłumaczyła się, choć on nawet o to nie prosił.Wreszcie jednak zapadła cisza.
Yul słuchał w milczeniu.
- Na tym okręcie zginęło 451 osób. Eliminacja czegoś co to spowodowało, z mojego punktu widzenia, było warte poświęcenia jednego oddziału. RZ nie negocjuje z terroryzmem. RZ nie wierzy w pół środki. Sprawiedliwość musi zostać wymierzona w sposób szybki i ostateczny. - niemal wyrecytował.
- Mówiono nam, iż misją twojego gatunku było chronienie ludzi w zamierzchłych czasach kiedy za każdym pagórkiem czyhało niebezpieczeństwo. Ale przecież największym niebezpieczeństwem dla człowieka przeważnie był inny człowiek. Naprawdę, potrafię zrozumieć, że i nie wszystkie wampiry były zawsze po właściwej stronie, przecież kiedyś byliście ludźmi i nosicie w sobie nasze słabości.
Tatiana słuchała słów Yula, lecz zamiast poczuć się uspokojoną, czuła się coraz bardziej odległa. Nie było sensu rozwiewać wygodnych dla siebie wizji dotyczących wampiryzmu. Po prostu mogła w tym trwać i... mieć wszystko, co chciała, o co walczyła z bestią, a potem z matką. Skąd więc to poczucie wyobcowania?
- Mogę ci w czymś pomóc? - zapytała tylko.
Yul westchnął.
- Czy będziesz obecna na ceremonii pogrzebowej?
- Jeśli chcesz bym była. Owszem.
- Ren skontaktowała się już z Wieżą, teraz pracuje wraz z CU nad uruchomieniem Velesa, dzisiaj albo jutro uda nam się odlecieć.
- Dobrze, Zatem do tego czasu... czy przyjmiesz mnie do oddziału i dasz mi jakąś robotę? Wiesz... potrzebuję się czymś zająć. -
uśmiechnęła się lekko jakby na próbę.
Teraz Yul pozwolił sobie na uśmiech.
- Cóż, nie mogę cię przyjąć do oddziału, którym to ty się opiekujesz. Mamy dość sporo pracy, Ren ma listę urządzeń które trzeba przenieść z punktu a do punktu b, nie jest to “ciężka” robota, na pewno nie dla ciebie, ale z braku odpowiednich pomocy mechanicznych, zwyczajnie nudna.
- Więc nie powinna być za trudna dla kogoś, kto przespał pół tysiąclecia
- zażartowała wampirzyca, choć śmiech ugrzązł jej w gardle. - Zajmę się tym.
- Wiesz… ja wiem że świetnie poradziłaby sobie beze mnie, ale skoro mamy Ren do zajmowania się “ważnymi” sprawami, możemy zabić czas razem - uniósł brew.
Popatrzyła na niego ze zdziwieniem. Chciała powiedzieć “przecież masz egzo”, ale wyszłoby, że oczekuje od mężczyzny tylko jednego. Zamiast tego więc zapytała:
- Co proponujesz?
- Wyjdźmy z tego pomieszczenia? tak na początek?

Pokiwała głową. Poczekała aż Yul do niej dołączy, po czym idąc obok, ruszyli ku wyjściu.
Milicjant i wampirzyca resztę wieczoru spędzali na spacerach po okręcie z różnego rodzaju oprzyrządowaniem. Poszycie Velesa sprawiało, iż jego wewnętrzne systemy były odporne, jednak większość sprzętu była “zimna” nie mowiąc już nawet o całej jego załodze…
To wszystko sprawiało, dwie osoby musiały się nieźle “nachodzić” by Ren mogła uruchomić Velesa, albo… tak jedynie miał myśleć Yul.
Mężczyzna jednak nie milczał w czasie tych godzin, zadawał pytania, wyglądało iż naprawdę interesuje się osobą Tatiany lub może… prowadzi wywiad, cóż jeśli tak, świetnie maskował tą część swojej osobowości!
Yul opowiadał o tym jak, że zdarzało mu się już stracić współżołnierzy, że to poprzez ciągłą świadomość śmierci i akceptację możliwości jej nadejścia każdego dnia, lubi intensywnie spędzać wolne, tak jakby jutra miało nie być. Wspominał też Haruhi, jedynie pozytywne rzeczy. Po kilku godzinach Ren dyskretnie przesłała Tatianie wiadomość, którą wampirzyca usłyszała w swoich uszach wciąż rozmawiając z Yulem.
- Usunęłam wszelkie informacje i logi z kapsuły, ale nie jestem w stanie zrobić tego z CCI samej Ultrix, ta technologia jest jej integralną częścią i tylko ona ma władzę nad przekazaniem lub nie, tego co widziała, słyszała czy też czuła. Może… może mogłabyś z nią porozmawiać?
Tatiana kliknęła potwierdzenie, ale nie przerywała spaceru. Dopiero kiedy Yul skończył wątek, powiedziała do niego:
- Wiesz, mam wyrzuty, że tak się obijamy. Chciałabym zajrzeć do Ultrix. Ona... też przeszła to piekło. - spojrzała na niego znacząco i choć wiedziała już jaki wpływ ma na niego egzo, pogłaskała go po policzku. - Ten spacer... bardzo mi się przydał. - chciała coś zrobić, ale w obecnej sytuacji ciężko było, więc tylko burknęła - Dziękuję.

***

W ambulatorium, Ultrix była podpięta do całej masy kabli. Jeśli wcześniej Tatianie wydawało się, że jest naszpikowana rurkami jak jakiś jeż, Ultrix otwierała zupełnie nowy poziom, przy czym tylko dwa przewody zdawały się zawierać krew, reszta to były jakieś płyny oraz kable. Kobieta była jednak przytomna, choć jej prawe oko wydawało się permanentnie zamknięte. Zdawała się też nie zwrócić jeszcze uwagi na pojawienie się Tatiany. Były tutaj same, Ren znajdowała się na mostku.
- Jeśli zgodzisz się przyjąć moją krew, wyzdrowiejesz natychmiast - powiedziała do niej Tatiana - nie będę ci się jednak narzucać.
Przezornie też nie podchodziła na razie do poszkodowanej. Nie wiedziała jak na nią zareaguje po tym wszystkim, co zobaczyła.
Ultrix odwróciła głowę, choć w złym kierunku, kobieta miała jakieś problemy z orientacją w przestrzeni.
- Chcę. - odpowiedziała do ściany gdzie według niej stała wampirzyca.
Kainitka po prostu podeszła, rozorała kłem dłoń i przyłożyła do ust kobiety. Jeśli Ultrix stanie się jej ghulem na pewno nie zrobi niczego na niekorzyść Tatiany. Akt łaski nie był więc taki zupełnie bezinteresowny.
Kobieta chciała chyba ująć podany nadgarstek we własne dłonie, znów jej ręce zacisnęły się jedynie w powietrzu. Ultrix naprawdę dostała nieźle w głowę. Wampirzycę korciło, by to wykorzystać, jednak powzięła już decyzję. Czuła się też zobowiązana, skoro nikogo innego nie dała rady ocalić. Przystawiła dłoń do jej ust.
Ultrix była silniejsza niż jakikolwiek poznany przez Tatianę człowiek i ogólnie rzecz biorąc “natural” to też nie powinno być niczym dziwnym, że ssać i ciągnąć też potrafiła mocniej. Wampirzyca oderwała bezceremonialnie rękę.
- Tyle powinno ci starczyć. - obserwowała teraz kobietę, jak przebiega jej regeneracja.
Ultrix wzięła się na sposób. Dotknęła własnego uda i powoli z uwagą pociągnęła dłonią ku swoim ustom by zebrać resztki vitae z warg i ją zlizać. Uśmiechnęła się i otworzyła jedno oko skupiając wzrok na Tatianie
- Więc tak smakuje krew boga… - wyświetliły okulary wampirzycy, to jednak co słyszały jej własne uszy brzmiało jak: “Tak szto wkusy boga krowje”
Ultrix znów zamknęła oko i opuściła głowę jej skronie wskazywały na wielkie skupienie. Z widocznym wysiłkiem kobieta wyprostowała ramiona równolegle przed siebie, utrzymała je tak przez chwilę po czym klasnęła - co wielce ją ucieszyło.
- Już wiem jak to się robi - Ultrix znów mówiła po “chińsku”, kobieta spojrzała z radością na Tatianę, widać teraz było, że jej prawe oko jest pęknięte jak samochodowa szyba.
- Dziękuję - powiedziała po prostu skłaniając głowę - to była najwspanialsza chwila w moim życiu… rzucić się na tamto… tamtego boga - dodała.
- A ja się cieszę, że znów zaczynasz być irytującą suczą a nie kaleką - odpowiedziała jej Tatiana - Chciałabym jednak żebyś o walce powiedziała swoim przełożonym jak najmniej. To był potwór. Nie powinien... zostać zapamiętany. Nie chcę też być postrzegana przez jego pryzmat. Rozumiesz?
Ultrix zwęziła oczy i pokiwała głową.
- Rozumiem. - po chwili dodała - to dla tego ta mała sawantka trzyma nas tutaj i udaje, że nie potrafi uruchomić napędu Velesa?
Wampirzyca roześmiała się po raz pierwszy od... dość dawna.
- Jeśli tak, to nawet mi o tym nie wiadomo. - odparła gładko - Co do krwi... jest coś, o czym musisz wiedzieć. Jeśli rany były ciężkie... żeby efekt regeneracji się utrzymał dobrze żebyś jeszcze co najmniej dwa razy skosztowała mojej krwi. To nie muszą być duże ilości i jeśli o mnie chodzi, zamierzam Cię wyleczyć do końca, decyzja jednak znów należy do ciebie.
Ultrix przygryzła wargę.
- Wiesz, moje ciało jest w zasadzie okej, mam problemy z implantami ale tutaj raczej sobie z tym nie poradzę, twoja krew pomogła mi w kompensacji. Jesteś tak słodka, że mogłabym cię ssać cały czas, wezmę ile mi dasz.
- Mówisz to pewnie każdej swojej kochance. -
Tatiana puściła jej oko, po czym skierowała się do wyjścia.
- Nie potrzebuję innych jeśli ty nią jesteś. - Ultrix też puściła wampirzycy oko, to niestłuczone.

***

CU informowało, że noc nieubłaganie zbliżała się ku końcowi. Tatiana musiała powoli zbierać się do snu, choć było jeszcze trochę czasu. Ren oczywiście przygotowała już dla Tatiany kajutę. Wampirzyca mogła też ciągle pożywić się przed snem. Syntetyczna krew zawsze była dostępna, Ren byłaby na pewno bardziej niż chętna by nakarmić swoją panią, no i był też Yul.
Chcąc w pewnym sensie ukarać się za brak spektakularnego sukcesu, którego sama po sobie by oczekiwała, tej nocy Tatiana wybrała krew syntetyczną, która na myśl przywodziła jej teraz wióry. I to stare. Z kiepskiej jakości drewna.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline