Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-12-2016, 21:52   #21
Bounty
 
Bounty's Avatar
 
Reputacja: 1 Bounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputacjęBounty ma wspaniałą reputację
Dominik długo nie mógł zasnąć, obserwując spod kołdry błyskawice za oknem oraz cienie rzucane przez poruszanie wichurą drzewa. Przysłuchiwał się wyciu wiatru, spodziewając się wychwycić w nim tętent kopyt lub demoniczne rżenie. Wreszcie zasłonił szczelnie okno a na parapecie, wokół łóżka i przy drzwiach rozstawił straże z plastikowych żołnierzyków.
Wstając rano wdepnął w jednego z nich, krzyknął "ała!" i złapał się za nogę. Ale noc minęła spokojnie i wyglądało na to, że w domu są bezpieczni, przynajmniej dopóki upiór o nich nie wie. W świetle dnia wszystko wyglądało inaczej.
Z Izą i Kamilem niestety nie zdążyli pogadać i pewnie nie zdążą przed wieczorem. Z Natalką w obecności babci też nie było okazji.
Zresztą zaraz po śniadaniu w świetlicy Dominika porwał Michał.

- No chodź, w nocy widziałem mapę skarbu! - szepnął podekscytowany. Gdy znaleźli się przy szkolnej ławce w rogu pokoju rozejrzał się dookoła i machnął ręką dając znać, by Dominik wyjął szkicownik.
- Ja ci powiem co i jak, a ty rysuj. Tutaj jezioro, tu wieś… - Chłopiec opisywał najdokładniej jak tylko pamiętał.
Niko usiadł przy ławce i nawet wyjął z plecaka szkicownik, lecz wydawał się dziś jakiś dziwnie osowiały. Przytknął ołówek do kartki obok palca Michała, ale nie zaczął rysować.
- Ta mapa była u pana Zbyszka w pokoju - ciągnął Michał. - Mama mówi, że on nam urlop zrujnuje, ale jak dla mnie to on jest mutantem i dogadał się z ryboludźmi z jeziora. Mutanci wyglądają przecież tak, no, zwierzęco. I mają sekrety, jak ta mapa. I jeszcze pan Bagniarz jest z zwierzoludźmi w zmowie, był u nich wczoraj w nocy. Spotkali się w wypożyczalni kajaków. Wujek Robert poszedł tam, bo go namówiłem, ale nie widział nic dziwnego. Może dorośli nie widzą potworów?
- Nie widzą -
potwierdził konspiracyjnym szeptem Dominik. - My spotkaliśmy wczoraj ducha.
- My? Był u Was w domu? Ale wiesz, że duchy mogą zmusić do ucieczki jak dotkną? -
Michał wlepił pełne oczekiwania spojrzenie w kolegę. Ten się wzdrygnął.
- Nie dotknął nas. Wyglądał jak chłopiec, trochę starszy od nas. Był w oborze, dziadek w ogóle go nie widział chociaż stał obok niego. Powiedział, że nazywa się Alek i że… - Dominikowi zadrżał głos - że zaginął rok temu! Że porwał go jakiś upiór i że ten upiór teraz chodzi za nim, żeby porywać inne dzieci. Ostrzegł nas i zdążyliśmy uciec do domu, zanim upiór przyjechał na koniu. Nie widzieliśmy go, tylko słyszeliśmy - Niko zakończył chaotyczną relację. Każdy dorosły na miejscu Michała powiedziałby coś w stylu “kurwa, Niko, mamy kłopoty”, ale chłopiec wydusił z siebie coś krótszego.
- O kurde.
Kompletnie stracił grunt pod nogami. Szukał w pamięci czegokolwiek o upiorach, ale jedyne co sobie przypomniał to numer strony, na której opisano tego stwora. Po raz pierwszy doznał ulgi dzięki posiadaniu odpowiedniej książki.
- Musimy iść do mnie do domu, w podręczniku jest opisany każdy upiór i każdy duch. Wasza babcia nas puści?
- Jasne - skinął głową Niko. Pomysł kolegi wyraźnie dodał mu otuchy. - Może weźmy Monikę? W końcu razem spotkaliśmy ducha.
- Noooo dobra. Wtedy na pewno nas puści -
uśmiechnął się Michał. Nie miał nic przeciwko tej kobiecie, ale to nie była jego babcia, potrafiła być dla niego i innych dzieci stanowcza niczym wychowawczyni w szkole. Jednak ze starszą od nich Moniką powinna zgodzić się na krótkie wyjście.
- Potem narysujemy mapę - obiecał Dominik i skinął na kolegę, wstając od ławki.

Razem podeszli do Moniki, która wraz paroma innymi dziećmi oglądała bajkę.
- Monika - Niko nachylił się nad siostrą i szepnął jej konspiracyjnie przez ramię. - Powiedziałem Michałowi o wczorajszym. W jego podręczniku do Łorhamera pisze o duchach i upiorach. Idziesz z nami przeczytać?
- Yhmm -
odpowiedziała wstając z krzesła. - I tak nie lubię tej bajki. Jest sto razy gorsza od Czarodziejki z Księżyca. Co to właściwie ten Łorhamer? - spytała spoglądając na Michała. Ten wyraźnie się speszył na tak bezpośrednie pytanie.
- Nooo, to jest gra erpegie. W inny świat. - Rozpędził aparat mowy. - Tam Chaos jest winien tego co złe. Brat mi dał podręcznik na wakacje. To dzięki niemu wiem, że ryboludzie z jeziora coś knują z tym mutantem, panem Bagniarzem. Auw! Ugryzłem się. Ale wiesz, co to erpegie?
- Yyyy nie -
przyznała szczerze. - Ale mutanci i ryboludzie brzmią całkiem zabawnie i wydają się dużo ciekawsi od Sally - machnęła głową w stronę telewizora, żeby zobrazować swoje słowa. - To gdzie idziemy? - Spytała chłopców.
- Do domku Michała -
odpowiedział jej brat, wskazując na wyjście ze świetlicy. Za oknami świeciło już piękne słońce i nawet upiory wydawały się trochę mniej straszne.
- Ale ty mówisz waszej babci. Ja nie chcę.
- No dobra.


We trójkę poszli do kuchni, gdzie babcia, a dla pozostałych Pani Jadzia, zmywała po śniadaniu.
- Babciu, idziemy do domku Michała. - oznajmił Dominik.
Była to właściwie formalność, bo babcia była wyluzowana i mogli włóczyć się po całym ośrodku i okolicy, pod warunkiem, że mówili gdzie idą.
 

Ostatnio edytowane przez Bounty : 04-12-2016 o 22:41.
Bounty jest offline