Podziemna sala poza trupem i kilkoma należącymi do niego przedmiotami nie zawierała nic wartego uwagi. Gdy ktoś zasugerował, że zabójca znalezionego tutaj nieszczęśnika był głupcem, skoro nie przeszukał i ograbił zwłok, Santiago przyglądał się z uwagą odkrytej właśnie przez Gerharda płaskorzeźbie. - Może zielonoskórzy w końcu odnaleźli ich ślad, albo ktoś lub coś wspomniane w zapiskach niezbyt przejmowało się grabieniem zwłok... - powiedział niemal bezwiednie wciąż studiując postacie wyryte na ścianie. - Ciekawsze jest co innego - z notatki wynika, że ów nieboszczyk był wraz z towarzyszami w tym miejscu wcześniej i po poszukiwaniach na wzgórzach zmierzali do kręgu - dlaczego miałby ponownie wracać do zrujnowanej świątyni? - rzucił. - Czyżby po to, żeby odczytać napis... a może go zniszczyć? - Estalijczyk powiódł wzrokiem po obecnych, nie kierujący pytania do nikogo konkretnie. - Mamy tedy dwie sprawy - kamienny krąg oraz wzgórza, gdzie usilnie czegoś szukali. Musimy się zastanowić w jakim kierunku ruszyć dalej.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |