Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-12-2016, 08:29   #95
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Jako, że w Dergenhofie nie mieli już nic do zrobienia, zebrali manatki i wyruszyli kierując się wskazówkami z notatki, na poszukiwania drogi wiodącej do kamiennego kręgu. Bohaterowie wiedzieli, że krąg znajduje się gdzieś na południowy wschód i że droga wiodąca do niego, podąża za pasmem wzgórz. Problem polegał na tym, że Wzgórza Pfalzer tworzące oś Eppiswaldzkiego Lasu składały się z kilku równoległych do siebie pasm. Teraz trzeba było znaleźć to właściwe. A to wymagało czasu.

Ze wyznaczeniem właściwego kierunku nie mieli większego kłopotu, tutaj nieoceniony okazał się Berwin. Problemem okazało się podążanie za wyznaczoną drogą. Wzgórza za Dergenhofem okazały się dzikie i niedostępne. Co rusz na wyznaczonej marszrucie pojawiał się jakiś wądół albo skarpa, które trzeba było omijać. Trafiali też na leżące w spowitych oparami kotlinach moczary i topieliska. A miejscami las był tak gęsty, że nie dało się jechać dalej i trzeba było szukać drogi na około. W końcu jednak, drugiego dnia mozolnego marszu od momentu wyruszenia ze zniszczonej osady udało się Berwinowi trafić na wyraźne ślady starej drogi. Od tego momentu podróż miała okazać się prostsza. Zwłaszcza, że i pogoda nieco się poprawiła. Ostatnie dwa dni niemal cały czas padało i wiało, co znacznie uprzykrzało i tak niezbyt przyjemną podróż leśnymi bezdrożami. Pod wieczór niebo zaczęło się przejaśniać i między wierzchołkami drzew zamigotały gwiazdy.

Nazajutrz, a był to trzydziesty dzień Jahrdrunga, od rana wiało i po niebie pędziły tabuny drobnych, szarobiałych puchatych obłoków. Nie zapowiadało się na deszcz i było cieplej. Po zwinięciu obozowiska wyruszyli, podążając za widocznymi co jakiś czas pozostałościami drogi. Wciąż skupiony, idący na przedzie Berwin był gwarancją, że nie będą już więcej błądzić.

Ale to nie przewodnik zorientował się, że są obserwowani a szczurołap. Przez chwilę Bodo miał wrażenie, że ktoś na niego patrzy. Sprawdził, ale nie był to nikt z drużyny, a więc coś lub ktoś w otaczającym ich lesie. I wtedy między drzewami usłyszał szelest, a dziwne wrażenie zniknęło.
 
xeper jest offline