Moritz słysząc szelest spiął się jak mongolski łuk. Zacisnął dłoń mocniej na rękojeści i zacisnął stare, pomarszczone pośladki. Pociągnął solidnego łyka gorzałki, bo kto wie, może zaraz coś z lasu wyjdzie ich zaatakować i nie będzie już więcej w życiu okazji, aby sobie golnąć. |