Otrzymawszy niejako pozwolenie na eksplorację Luna podskoczyła raźno i zaczęła szukać miejsca na przywiązanie liny - zawsze to wygodniej z nią się wspinać i schodzić, zwłaszcza przy szczęściu niziołki do wywrotek. Przy okazji zarzuciła na Yetara i swoj koc oraz płaszcz, żeby nie plątał się jej między nogami, przykrywając nimi chłopaka z głową.
Potem odpaliła od ogniska pochodnię i ostrożnie, by nie zgasła, sturlała w dół. Następnie sama zaczęła schodzić po osuwisku, nie mogąc doczekać się tego co zastanie na dole. Miała nadzieję, że będzie to coś więcej niż szkielety! |