Arklem
Schowałeś się i zacząłeś wymawiać inkantacje. Nagle czujesz wielki rozbłysk mocy. Katrina
Bełt utkwił w piersi czarnoksiężnika aż po lotki. Upadł najpierw na kolana a potem na ziemie. Szkielety, które w tak dużej przewadze liczebnej na pewno by wygrały rozpadły się. Kości zaczęły od siebie odpadać. Barthomeo
Czujesz bul w klatce piersiowej spoglądasz na dębowy bełt sterczący z piersi. Czujesz ból, po chwili opadasz na kolana a później na ziemię. Zapadasz w ciemność, która jest ukojeniem w męce. Szybko umierasz. Wszyscy
Drzwi grobowca dosłownie odpadły pod wpływem czystej Dhar. W drzwiach pojawia się dwójka szkieletów w brązowych (chodzi mi o materiał nie kolor) pancerzach i mieczach również wykonanych z brązu. Spojrzał na was i dały dwa kroki do przodu po czym zatrzymały się. Z animi wyszedł humanoid. Humanoid bo inaczej nazwać go nie możecie był ubrany w długą czarną szatę, na palcach miał pierścienie. Z jego pomarszczonej twarzy wystawały dwa śnieżnobiałe kły, które kontrastowały z jego zdegenerowaną twarzą, w jednej ręce dzierżył miecz. Ręką nie uzbrojoną wykonał ruch ręką, na który rozpadły się szkielety ale nie upiór. Ręką z mieczem zasalutował wam. To wszystko wydarzyło się szybko i na początku was sparaliżowało. Po tej chwili wampir odezwał się głosem, głosem, który określiliście by sami nie wiecie temu jako martwy. -Jeśli chcecie księgi musicie mnie pokonać.
Szkielety zaczęły iść w waszą stronę.
__________________ [...]póki pokrętna nowomowa
zakalcem w ustach nie wyrośnie,
dopóki prawdę nazywamy, nieustępliwie ćwicząc wargi,
w mowie Miłosza, w mowie Skargi - przetrwamy [...] |