Luna była dogłębnie rozczarowana brakiem skarbu w niższej piwnicy. Nie było tu nawet najmniejszego guzika! No jak to tak! Niby mogła wziać te zerdzewiałe pozostałości po zawartości zbrojowni - czy więzienia - do naprawy lub przetopienia, ale niezbyt jej się chciało dźwigać to kruszące się żelastwo na górę. W obecnych warunkach skarbem były już prędzej spróchniałe deski, które stanowić mogły dobry (bo względnie suchy) opał na noc, ale przecież nie o to chodziło!
Nieco - ale tylko nieco! - zniechęcona stanęła przed portalem i zaczęła studiować rzeźbienia. Tu korona raczej nie pomoże... Mała wyrocznia podniosła resztki wilczego łba i zaczęła mruczeć czar naprawy. Może gdy odnowi nieco portal to dowie się czegoś więcej.
A jeśli nie, to przynajmniej będzie miała zajęcie póki Gir nie zawoła jej na kolację.