Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-12-2016, 14:16   #35
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację




Psyche, Mik

Godzina 1:20 am czasu lokalnego
Niedziela, 21 grudzień 2048
Mount Vernon, New York State


Róg Franklin Avenue i East Sandford Boulevard znajdował się na niewielkim wzniesieniu. Kiedy jechało się od strony Bronxu, z lewej strony jeden po drugim wyrastały zakłady mechaniczne i sklepy z częściami. Obecnie było tam cicho i ciemno, kręcili się co najwyżej ochroniarze, patrolując zamknięte wysokimi ogrodzeniami tereny. Po prawej stronie natomiast większość budynków stanowiły kilkupiętrowe kamienice mieszkalne. Wiele z nich pamiętało czasy sprzed życia Mika czy Psyche i może nawet ich rodziców. Tylko McDonald się nie zmieniał, umiejscowiony przed podjazdem, naprzeciwko najbardziej interesującego ich budynku. Oddzielała ich tylko górka i drzewa, wszystko pokryte śniegiem. Aż do tego momentu nie napotkali trudności w realizowaniu swojego planu i szalenie atrakcyjna kobieta w krótkiej sukience, odsłaniającej pomimo płaszcza całe jasne, zgrabne nogi, podjechała pod knajpę z szybkim żarciem, na szyldzie szumnie nazwaną "restauracją". W pełni zautomatyzowana obsługa pozwalała oszczędzać na kosztach i miejsca tego typu od dawna czynne były przez całe dnie i noce. Do środka wejść się nie dało, lecz Psyche nie potrzebowała tego, odbierając hamburgery i w tym samym czasie wypuszczając niewielkie, zdalne sterowane roboty.

Kiedy wracała do Mika, ten już mógł obserwować jak mechaniczne pajączki pną się w górę, a wkrótce jego oczom śledzącym ekrany ukazał się budynek. Nie wyglądał jak na mapie, nie do końca w każdym razie. Elewacja już wiele lat temu stała się cieniem samej siebie, część okien zabito dyktą, a dolna część czteropiętrowego budynku wymazana była neonowym graffiti, jarzącym się w obiektywach kamer spiderów. Co więcej, całość została ogrodzona przenośnym ogrodzeniem, pod którym szybko przemknęły roboty. Ogrodzenie sięgało również bardziej na prawo, a holotablica informacyjna ujawniała, że wkrótce powstanie tu nowoczesny budynek mieszkalny. Prace dopiero się rozpoczynały, teren jeszcze nie został oczyszczony. Na miejsce tajnego spotkania budynek wydawał się idealny - pusty i otwarty dla każdego, kto przeskoczy stalową siatkę. Nie ściągnięto ciężkiego sprzętu, ciągle nie rozmieszczono więc także i kamer.

Szybko okazało się, że nie taki znowu pusty. Drzwi były zamknięte, więc pajączki musiały wspiąć się po murze i wskoczyć do środka przez szparę w jednym z zabitych dyktą okien. Wnętrze zgodnie z oczekiwaniami okazało się być ruiną, częściowo już oczyszczoną w środku ze wszystkiego, co nadawało się choćby na skup złomu. Mimo tego, audio małych zwiadowców wyłapało jakieś odgłosy, które po zbliżeniu się okazały się być chrapaniem. Kilka pomieszczeń drugiego i trzeciego piętra zostało zaadaptowanych przez meneli i innych bezdomnych. Rozwiesili koce i płachty zastępujące im drzwi, walało się trochę butelek i puszek - także tych po żarciu - a całość musiała cuchnąć, co podpowiadała im wyobraźnia. Ludzie ci korzystali z tego schronienia póki jeszcze mogli, ogrzewając się w prymitywny sposób za pomocą ognisk i koksowników. Psyche zdążyła w tym czasie wrócić do Maroldo, częstując go pyszną chemią z charakterystycznym logo na opakowaniu.

Pierwsze piętro było największą ruiną, oprócz kilku stalowych zabetonowanych elementów i gruzu nie pozostało nic. Przeznaczone głównie na lokale użytkowe zostało rozkradzione, wymazane sprayem i obsikane. Ci z góry musieli się gdzieś załatwiać, bo w kiblach lokali za sedesy mieli jedynie dziury. Czwarte piętro przeciekało, dlatego tam nie spali. Dach w jednym miejscu wręcz zawalił się i teraz jeden z lokali pokrywał śnieg. Podobnie jak piętra poniżej, zostało całkiem rozkradzione, a reszta rzeczy - na przykład drewnianych resztek mebli - pewnie spalona. Nie krył się w środku nikt podejrzany. Nawet menelom się przyjrzeli - tylko dwójka nie spała jeszcze, grzejąc się przy koksowniku. Żaden z nich nie sprawiał wrażenia udawanego bezdomnego. Psyche wraz ze swoim spyderem odkryła zaś co innego. W wielu betonowych i ceglanych ścianach wykonano nieduże nawierty, widać było to głównie na słupach lub miejscach gdzie prawdopodobnie znajdował się komin. Standardowa technika przy wyburzaniu budynków. Bez zaskoczenia, w końcu miało tu stanąć coś innego. Ten właśnie pod wyburzenie był przygotowywany. Spydery zakończyły rekonensans miejsca spotkania. Gdzie mógł kryć się wróg? Zapewne wszędzie. Odsłonięty z trzech stron budynek był doskonale widoczny z daleka, dzięki dodatkowemu faktowi, że stał na wzniesieniu względem całej południowo-zachodniej strony.

- Alfa na miejscu - odezwało się holo Maroldo męskim, niskim głosem. - Delta w pogotowiu - zabrzmiało po chwili, tym razem znacznie milszym dla ucha, damskim sopranem. Drużyna sprowadzona przez Dirkuera rozstawiła się. Alan na pewno będzie chciał sprawozdania, bo w końcu liczył na akcję prowadzącą do zniszczenia Free Souls lub przejęcia ich lidera.


Leah

Godzina 6:21 am czasu lokalnego
Niedziela, 21 grudzień 2048
Manhattan, New York


Nie dane jej było dospać do siódmej trzydzieści. Nawet do szóstej trzydzieści się nie udało. Wariacki wieczór i noc nie zdążyły się wystarczająco ulotnić z głowy i ciała, kiedy holofon zaczął uporczywie dzwonić.
Ojciec.
We wczorajszym szaleństwie zapomniała powiadomić rodziców, zarówno swoich jak i Asha. Zrobił to ktoś innych. A teraz nawet nie rozłączało połączenia, jak gdyby kłopoty z siecią minęły zupełnie.
- Leah! - władczy, rozkazujący ton Vincenta Wierzbovskiego nie pozwalał pomylić go z nikim innym. - Dlaczego nie zadzwoniłaś?! Musiałem odbierać od jakiegoś urzędasa i jeszcze nie chcą dać mi porozmawiać z córką! Jesteśmy w szpitalu, są tu też rodzice Asha. Przyjedź, wiemy już, że tu byłaś. - Zamilkł na chwilę, po czym jakby przypomniał sobie, bo dodał: - Wiesz na pewno więcej niż my teraz. Ash leży w śpiączce, podobno ma mieć jeszcze jedną operację.

Rozbudzony Scott usiadł na łóżku, pocierając twarz. Zerknął na Leah współczująco i lekko się skrzywił. Odezwał się kiedy skończyła rozmawiać.
- Powrót sieci to dobra rzecz, jestem bardziej przydatny. Tak jak obiecałem zajmę się androidem i pomogę z siostrą. Ale Leah. Do nowej sprawy zaprzęgnij swojego nowego partnera, co? - skrzywił się, jak gdyby konieczność tej sugestii była w pewien sposób bolesna. Jasne jednak było, że latać po mieście i uganiać się za widmami z Dzieci Rajneesha nie chce. To nie dotyczyło go bezpośrednio i co więcej, jako technika nie wchodziło w zakres obowiązków. Leah w nocy zrobiła taką listę rzeczy do zrobienia, że prawdopodobnie zapomniał połowy. Ba, ona sama pewnie nie pamiętała wszystkiego.
Wstał i poczłapał do łazienki.
A ona musiała lekko zrewidować plan na ten piękny, słoneczny poranek. Powiedzmy, że słoneczny, bo dzień dopiero wstawał - za to faktycznie nie zauważało się na niebie chmur.


 
Sekal jest offline