Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2007, 00:57   #8
Saul2
 
Reputacja: 1 Saul2 nie jest za bardzo znany
Płaszcz odpowiada uprzejmie.
"Może nie ma jednak broni pod Płaszczem. Może nie chce marnować kul. Może zwyczajnie nie chce robić sobie kłopotów zabijając biznesmenowi pracowitego robola."
Pyta jak mnie zwą.
"Haha, a to Ci dobre, mogłeś się spytać jak mam na imię, a co ja Ci teraz powiem, Gównonosz? Jak mnie zwą, może.."
W myśleniu przerywa mi ten pierwszy, na którego zwróciłem uwagę. Wydziera się na mnie nie wiem za co. Nic nie zrobiłem. To jakiś świr. Nie boję się go, ale adrenalina napływa mi do mózgu. Spuszczam wzrok. Chcę wypowiedzieć w myślach rymowankę, którą napisał dla mnie przyjaciel, gdy spostrzegł, że jestem nerwusem. Nie pamiętam jej. słyszę szum i buczenie w głowie. Mam nadzieję, że świr nie wpadnie na pomysł naśmiewania się ze mnie. Na szczęście nie.
"Jak to szło... było imię, było.."
Już wiem.
"Tołstoj mam na nazwisko,
do wesołości mi blisko,
na imię zaś mam Czesław,
ze śmiechu spadnę z krzesła."

Wciąż mi szumi w głowie, ale napięcie opada. Nie jestem już onieśmielony, patrzę płaszczakowi głęboko w oczy.
-"Mogę Cię do... Do niego zaprowadzić. A co z tymi trzema? Barmanka coś mówiła, ale nie słuchałem."
Odwracam teraz głowę w stronę trójki pijącej samogon. Nieco wyzywająco. Zastanawiam się czy to uczucie które odczuwam od kilku dni to przewidywanie katastrofy czy chęć na nią.
Odwracam się jeszcze na chwile do płaszczaka: -"Jestem Czesław". Znów spoglądam na trzech bandziorów.
 

Ostatnio edytowane przez Saul2 : 24-05-2007 o 00:59.
Saul2 jest offline