Paulina siedziała wpatrzona w zachlapaną szybę, pozwalając ponieść się swojej wybujałej wyobraźni. Abba grała w jej zużytych słuchawkach, furkocząc w małych głośniczkach i nadając jej przygodom odpowiednio majestatycznej ścieżki dźwiękowej.
Dziewczynka walczyła właśnie z trzema ryboludźmi w takt piosenki SOS. Nie obawiała się przegranej, miała na nogach magiczne kalosze, a żółte wiaderko przeznaczone na przetrzymywanie pochwyconych płazów, potrafiło ogłuszyć jednym uderzeniem.
Zresztą… widział ktoś kogoś, kto przegrał we własnej wyobraźni?
Wiekowy, ruski walkman kupiony przez dziadka zaskrzeczał dziwnie, a taśma w kasecie przestała się obracać.
Wyrwana z zamyślenia blondynka, postukała w urządzenie, po czym rozejrzała się po pomieszczeniu, nie do końca rozumiejąc jak się w nim znalazła… i dlaczego był dzień i nie padało.
Cóż… najwyraźniej znowu dała się ponieść wyobraźni… lub przeskoczyła w czasie? Wyciągając kasetę, obejrzała ją w świetle dnia, z ulgą stwierdzając, iż ta po prostu się skończyła i czas ją przełożyć na drugą stronę.
Zadowolona, odwróciła taśmę i podskoczyła przestraszona, gdy Michał trącił ją palcem.
O rany… ale ją wystraszył! Przez chwilę myślała, że to ryboludzie wrócili by się na niej zemścić.
- Wy na żaby? - zdziwiła się Pałka, bo jedynie Filip lubił z nią polować na te małe, oślizgłe stworzonka. Jednak wzmianka o skarbie i ryboczłekach szybko wyjaśniła jej zaistniałą sytuację. - No nie wiem czy one coś wiedzą… ale wczoraj widziałam jednego jak się czaił na powierzchni. - Dziewczynka wstała, mówiąc trochę niezrozumiale, tak że trzeba było się trochę nagłowić, zanim pojęło się sens zdania. Ucieszyła się z propozycji wspólnej zabawy, ze starszymi dziećmi.
__________________ "Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab" |