Gdy Scott metodycznie rozstrzelał załogę statku Michał nie zareagował w jakiś widoczny sposób. Uważnie przyglądał się wszystkiemu. Zareagował dopiero gdy npc wstali i zaczęli się przerzucać dowcipami. Niezły numer. Widać było, że Scott dobrze wiedział co się stanie. To było widowisko przeznaczone dla pozostałych testerów. Dla nich.
Padły pierwsze uwagi ze strony Denise i starszego testera. Śniegocki pozornie nie słuchał zajęty swoim ekwipunkiem. Czarny bojowy kombinezon z lustrzanym hełmem-maską i futurystyczny karabin (szkoda, że to nie japoński taido strzelający wyszukiwaczami ciepła!) były pod względem funkcjonalności calkiem podobne do tego czego doświadczył w wojsku. Oni wszyscy byli tak wyposażeni. Brakowało tylko klasycznego pojazdu bojowego - Cerber, zmechanizowanej śmierci o symulowanej sztucznej inteligencji. Z drugiej strony kto wie co przyszło do kolektywnej głowy twórcom tej gry. Może spotkają gdzieś, kiedyś, także takie cuda współczesnej techniki wojskowej.
- Jeśli chodzi o nieliniową fabułę i decyzje mogące "rozpierdolić pół galaktyki" to chyba nie taki zły motyw, co? Efekt motyla. W świecie rzeczywistym też czasami machnięcie motylich skrzydeł powoduje tajfun po drugiej stronie oceanu. Jak to mówią - "przesuń kamień, a upadnie imperium".
Zapoznawszy się z bronią Michał zarzucił karabin na plecy. Podobnie jak w nowoczesnych rzeczywistych kombinezonach bojowych także i tutaj do akcji wkroczyły czarne macki, które wciągnęły broń w głąb pancerza. Dzięki temu nie sposób było broni zgubić.
- Scott, jak rozumiem programiści badali już program pod kątem wirusów, koni trojańskich i innych cudów. Ale to nie znaczy, ze to nie może być wirus z gatunku "jeszcze niewykrywalnych". Poza tym, nie możemy wykluczyć sabotażu. A tak przy okazji, jeśli ten statek będzie płynął dalej bez naszej ingerencji to co przewiduje fabuła? |