Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2016, 13:43   #30
Cooperator
 
Cooperator's Avatar
 
Reputacja: 1 Cooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumnyCooperator ma z czego być dumny
Pana Zbyszka było słychać na tyle doniośle (tak bardzo chrapał), że w zasadzie stanie na czatach Michała na niewiele mogło się przydać Nikowi i Pałce. Usłyszeliby, gdyby się obudził.

Pomost po wczorajszej burzy jeszcze nie wysechł, trzeba było iść bardzo ostrożnie, żeby się poślizgnąć. Na pewno bieganie byłoby bardzo złym pomysłem. W ostrym świetle słońca wypożyczalnia kajaków wyglądała jeszcze bardziej ponuro. Brzydota tego budynku, skleconego chyba z tego, co wyrzuciła woda na brzeg, porażała. Budynek stał otwarty, pordzewiały łańcuch z wielką kłódką leżał owinięty o najbliższą podporę pomostu, a drzwi niepokojąco skrzypiały, lekko otwierając się i zamykając wraz z podmuchami wiatru.

Michał ze swojego posterunku na ganku wypatrywał również dorosłych, którzy mogliby się pojawić i zainteresować, co Dominik i Paulina robią w miejscu tak bardzo NIE DLA DZIECI. Ale po tej burzy życie w ośrodku jeszcze się w pełni nie dobudziło, a dolatujący zapach ze stołówki wskazywał, że pracownicy kuchni, jedyna poza panem Bagniarzem obsługa ośrodka, mieli co robić.

Przy pomoście była przywiązana boja. To tam właśnie Paulina dostrzegła w nocy płazi łeb żaboluda. Brudno-biały kształt leniwie unosił się na wodzie, dalej jakby szydząc z dziewczynki. W każdym razie, nie było tu nic do oglądania.

W końcu musieli wejść do środka, spodziewając się wielu najróżniejszych rzeczy, które mogły na nich czyhać. W środku rzeczywiście śmierdziało jak w miejscu niebezpiecznym. Smród pleśni uderzał w nozdrza, metaliczny swąd rdzy niemal zostawiał metaliczny posmak w ustach, unosiła się też słodkawa woń rozkładu, zupełnie taka, jak po dwóch dniach Niko z Moniką się zorientowali, że ich chomik się nie rusza i nie wychodzi ze swojego domku.

Całą powierzchnie wypożyczalni zawalono rupieciami. Wszystko pokrywał brud, do niektórych rzeczy z pewnością można było się przykleić. Stało tam opartych o ścianę pięć kajaków, środek wypełniały dwa brudnoczerwone rowery wodne, leżące jeden na drugim. Przy okienku wychodzącym na jezioro, skąd można było zobaczyć odległą sylwetkę taty Michała, znajdowało się biurko, którego blat został tak wytarty, że mogły wejść drzazgi. Stała tam puszka smaru, słoiki z jakimś dziwnym, śmierdzącym ropą naftową płynem, mnóstwo wyschniętych pędzli i pożółkłe, zamoknięte kiedyś gazety.
 
Cooperator jest offline