Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-12-2016, 18:25   #6
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
***

Nosferatu - tak nazywał się jej “klan”. I to chyba tylko przez grzeczność ktoś kiedyś nadał mu tę nazwę. Za plecami wszak brzmiała ona inaczej: potwory, szczury, robaki, trędowaci... długo żeby wymieniać.
Ze wszystkich klanów - a trochę ich przecież jest - Dominika musiała dołączyć do tego, którego rozkład i zepsucie odciskały widoczne piętno na wyglądzie. Na dodatek minął już tydzień, a ona wciąż nie potrafiła zmienić swojego wyglądu. Choć pilnie uczestniczyła w “lekcjach” Kvetoslava, sama nawet powtarzała tę wiedzę w swoim czasie wolnym i starała się praktykować nowe talenty... Mimo tego wszystkiego jej wygląd tylko się pogarszał. Stała się potworem.
Choć nigdy nie grzeszyła urodą, a uwagę najwyżej zwracali na nią podchmieleni budowlańcy - z naciskiem na “podchmieleni” - teraz nie mogła nawet wyjść na ulicę, by nie budzić swoją fizjonomią sensacji. Nie wyglądała już jak człowiek. I nigdy nie będzie. Kolejny wieczór przyniósł ze sobą tę bolesną świadomość, gdy tylko Dominika otworzyła oczy. Spojrzała na zegarek. Za 15 minut Ramona przyniesie “zupę”, za 1 godzinę i 15 minut rozpoczną się jej “lekcje” z Kvetoslavem. Nowe życie do bólu przypominało to, które znała z klasztoru. Tylko nie musiała udawać się się modli.*
Zamiast tego, by nie wyjść z wprawy w udawaniu, starała się udawać, że nie chce jej się rzygać od patrzenia na Ojca i siebie samą. Udawała też, przed samą sobą, że w ogóle miałaby czym rzygać.
- Hmm… - przygryzła co tam miała koło zębów Dominika po kolejnej żmudnej lekcji - przynajmniej mogę się schować.
Po chwili rozległo się pukanie do drzwi. Po samym sposobie wykonywania tej czynności, wiedziała, że to Ramona.
- Ona wie o wszystkim? ale jakoś ją kontrolujesz prawda? widzę, że nie krwią. Dominujesz ją umysłowo? - kwestia nurtowała Dominikę od jakiegoś czasu.
Początkowo nie otrzymała odpowiedzi, bo Ramona weszła do pomieszczenia, sprzątnąć jakieś naczynia, a Kvetoslav znów przybrał wygląd Karla. Tak bardzo ją to drażniło...

Dopiero kiedy hinduska zostawiła ich samych, wampir odezwał się:
- Czy twoim zdaniem, trzeba kogoś kontrolować, żeby móc mu zaufać? - odpowiedział pytaniem.
- Nie mówienie prawdy, lub nie mówienie jej całej, jest formą kontroli. - Dominika zwróciła uwagę na to, że Ojciec podjął temat dopiero gdy induska opuściła pomieszczenie.
Mężczyzna poprawił okulary i uśmiechnął się.
- Źle to odczytujesz, moja droga Dominiko. Ramona wie o mnie wiele... w pewnym sensie więcej niż ja sam o sobie wiem. Uznałem, że to ciebie może krępować jej obecność. - przysunął się - Nie myśl, że nie wiem, córko, jak na nią czasem patrzysz. Na jej szyję. Jednak rozumiem to i nie potępiam, dopóki nad sobą panujesz. Ramona zresztą też to widzi.
- A… zabiłeś kiedyś człowieka dla krwi? znaczy, poza mną oczywiście -
poprawiła się i dodała na temat kobiety:
- Ona nie jest ghulem. Czemu to robi? jaki ma cel? - Dominika znała za dużo konspiracji żeby przestać je nagle wszędzie widzieć.
Kvetoslav wstał ciężko ze swego miejsca, powoli zdjął okulary i włożył je do etui. Iluzja się rozwiała. Znów był potworem, na widok którego ciężko było się nie wzdrygnąć. Wampir podszedł do zamkniętej komody i z czułością pogładził jej hebanowy blat.
- Odpowiedź na twoje pytanie brzmi “tak”. To jednak były inne czasy, bardziej dzikie. Mój rodzic... był potworem w pełnym znaczeniu tego słowa. Ja... staram się nie iść tę ścieżką. Co do pytań o Ramonę... to będzie twoje zadanie. Zrozumieć. Bo żadne słowa nie oddadzą procesu myślowego, który powinnaś pokonać, by pojąć istotę relacji wampira i człowieka. Wtedy, gdy to zrozumiesz - to co jest niejako istotą maskarady... będziesz mogła opuszczać mój dom samotnie.
Nosferatu wyprostował się i ruszył w kierunku Dominiki. Wyciągnął zaopatrzoną w szpony, powykręcaną dłoń w kierunku jej twarz.
Dominika spuściła wzrok. Znała siebie i wiedziała, że wygląd Kvetoslava jak i własny, z czasem jej zobojętnieje ale… jeszcze nie teraz. Jeszcze długo nie. Paskudna łapa dotknęła jej policzka z dziwną łagodnością.
- Księżna wzywa cię do siebie jutro. Urządzi mały... test. Dla ciebie i tych, którzy ostatnio zostali przemienieni. Ten test zdecyduje o twoim miejscu w społeczności i... - zabrał rękę - Tym, czy będę dalej cię uczył.
“Zabiją mnie!” - myśl przyszła natychmiast “walki wampirów gladiatorów, zapasy w błocie”
- Co to znaczy “ostatnio przemienieni”? znaczy się wczoraj? miesiąc temu? rok? Chyba nie bardziej “ostatnio” niż ja? jak mam się przygotować do… “testu” kiedy ktoś ma więcej niż ja doświadczenia? od czego powinnam zacząć?
- Cóż, pewnie jeszcze o tym porozmawiamy. Miały miejsce pewne wydarzenia... niezbyt szczęśliwe dla koterii praskiej. Kilku spokrewnionych zginęło, dlatego klany, które zachowały wierność wobec Księżnej i przysłużyły się jej otrzymały przyzwolenie na stworzenie nowych potomków. W tym klan Nosferatu, jak widzisz. W sumie jest was czworo.
- Czworo to chyba nie jest “za dużo”?... -
dopytywała Dominika, ostatnie co chciałbym teraz usłyszeć to coś w stylu “zostać może tylko jeden”.
- To będzie zależało od was. - odparł Nosferatu - Jeśli chcesz mojej rady, spróbuj pogodzić się ze sobą. Przestać udawać kogoś, kim nie jesteś. Znajdź wartość w sobie... To chyba tyle. I aż tyle. - wyszczerzył zębiska, co miało być prawdopodobnie uśmiechem.
Dominika niemal mamrotała coś do siebie pod nosem. “wartość w czym?...”
- Tak zrobię.

“Lekcje” tej nocy dobiegły końca wcześniej, bowiem Kvetoslav został wezwany do Księżnej. Dominika została niemal sama w pustym, obcym domu.
Dominika nie odpuściła takiej okazji, wszędzie weszła, wszędzie zajrzała, najwięcej czasu poświęciła książkom, w poszukiwaniu czegoś, co byłoby dla niej zupełnie nowe. Odkryła tym samym jak wielu języków jeszcze nie zna oraz że Nosferatu miał chyba obsesję zamykanych na szyfry i zamki puzderek wszelkiej maści i wielkości. Jej uwagę przyciągnął też artykuł, który właśnie tłumaczył Kvetoslav. Była to rozprawka szkockiego filozofa, który twierdził, że Biblia ma tak naprawdę dwie postacie boskie - dobra i sprawiedliwą. Dobra to Bóg imieniem Jahwe, który kochał ludzi bezwarunkowo. Druga - sprawiedliwa, czy raczej karząca wobec ludzkości, to Pan. Wraz z Szatanem mieli oni tworzyć trójcę - bóg stworzenia, bóg zniszczenia i bóg równowagi. Na poparcie tej teorii filozof przytaczał różne fragmenty Biblii, gdzie Pan był tym, który wystawiał ludzi na próbę lub karał za grzech, zaś Bóg był zawsze miłosierny i kochający.
Choć rozprawka wydawała się ciekawa, nie było w niej nic, co by mogło przydać się Dominice w jej obecnej sytuacji.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline