Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2016, 01:15   #6
Aeshadiv
 
Aeshadiv's Avatar
 
Reputacja: 1 Aeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputacjęAeshadiv ma wspaniałą reputację

Cała piątka ruszyła w górę dróżki. Przez jakiś czas stopniowo zagłębiali się między krzakami oraz pomniejszymi drzewkami. Co chwila ktoś oberwał gałązką... albo wlazł w jakąś pajęczynkę... zdarzało się rozdeptać jakiegoś ślimaka czy usłyszeć w gęstwinie szelest liści, które rozrzucała spłoszona wiewiórka. W ciągu niecałych dwóch minut byli już w lesie. Sara sięgnęła do bocznej kieszeni swoich bojówek i wyjęła latarkę. Oświetlała na wszelki wypadek teren przed sobą, aby nikomu nic się nie stało. Prowadziła.

Gdyby ktoś po dłuższej chwili marszu w górę, w stronę klifu, obrócił się ujrzałby prawdopodobnie przez prześwity między liśćmi Wawel. Jak zwykle o tej godzinie pięknie oświetlony. Cóż... nie bez powodu to miasto przyciąga do siebie całe rzesze turystów. Od zawsze wiadomo, że Anglicy kochają upijać się w knajpach na starym mieście. Trzeba jednak przyznać, widok po prostu cieszył, przynajmniej te wrażliwsze osoby.


Po dotarciu do siatki, która “chroniła” przed wejściem na zbocze klifu Sara rozejrzała się. Jakby nie do końca była pewna gdzie teraz. Przez kilka sekund, próbując zgrywać pewną siebie świeciła to tu, to tam, po krzakach.
-To było gdzieś... – mówiła do siebie przygryzając wargę, co mogło u męskiej części tu zgromadzonych wywołać bardzo przyjemne wyobrażenia.
Wchodząc w leśną gęstwinę i błądząc w niej przez chwilę w końcu wydała z siebie okrzyk zadowolenia.

-Mam! Jest! To jest to miejsce! - jej głos rozniósł się po okolicy.

Gdy tylko reszta wkroczyła w miejsce, skąd prawdopodobnie dobiegał jej głos mogła dostrzec pozostałości po jakimś studenckim ognisku. W końcu na Zakrzówku czasem odbywają się nie do końca legalne imprezy. Porozrzucane puszki, nieco papierków, jakaś zużyta prezerwatywa... taki standardzik.
Niemniej jednak nie przyszli tutaj jako przedstawiciele Greenpeace, a jako ... no właśnie... nawet ciężko znaleźć na to słowo.
Zgodnie z wyobrażeniem części z obecnych na tej „wycieczce” miejsce to było jak z baśni. Niewielka sterta kamieni, jakiś różaniec wiszący na gałęzi, wszystko to majestatycznie porośnięte mchem. Całość rozmiaru mniej więcej dorosłego człowieka. Nad tym wszystkim stała Sara. Trzymając w rękach jakąś oprawioną chyba w skórę i metal księgę. Trzeba przyznać, że jeśli ona robiła sobie w tym momencie z nich jaja, to musiała w to włożyć sporo wysiłku... albo kasy rodziców.


Kartkowała opasłe tomisko bardzo szybko. Trzymając latarkę w ustach ponownie przysporzyła chłopakom rozkosznych myśli. Po chwili uniosła brwi i wyjęła źródło światła spomiędzy warg.

- No... to z tego co tłumaczyłam zapiski z tej księgi, to aby przyzwać tę duszę, musimy ją czymś przywołać do tego świata. Będzie to zwykłe zaklęcie z dodatkiem od nas. – powiedziała z uśmiechem, jakby właśnie recytowała wierszyk dla przedszkolaków.

Wyjęła jakąś zapisaną kartkę. Chyba po łacinie. Następnie ze swojej kultowej kostki wyciągnęła jedną z agrawek i przypaliła jej koniec zapalniczką. Po chwili zakuła swój palec pozwalając, aby kropla krwi upadła na grób. Podała do najbliżej stojącej osoby swój profesjonalny zestaw do upuszczania z siebie odrobiny życia.
 
__________________
Sanity if for the weak.

Ostatnio edytowane przez Aeshadiv : 14-12-2016 o 15:56.
Aeshadiv jest offline