Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-12-2016, 12:21   #18
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
***


Drugiej nocy w Velesie był już Huginn 20368 oraz Huginn 20361. Dziwnym zbiegiem okoliczności para pilotów doznała awarii egzoszkieletów i niestety nie mogła pomóc Ren w uruchomieniu Velesa, aż do końca kolejnego dnia.
Tatiana nie musiała przypominać Ultrix o przyjęciu krwi, kobieta czekała zawsze w pobliżu jak cień… no może za wyjątkiem momentów kiedy gdzieś musiała wydarzyć się jakaś awaria, przecież gdyby takowych nie było, już dawno mogliby wszyscy stąd odlecieć.

“Wiedziałam, że ją przekonasz.” - głos Ren wielokrotnie wtrącał w słuchawce Tatiany, gdy ona sama asystowała Yulowi w wyswobodzeniu dwóch milicjantów z zatrzaśniętych Egzo. Okazało się, że pancerze łatwo zdjąć tylko wtedy gdy tego “chcą” - to jest kiedy właściciel tego chce a elektronika działa prawidłowo. Ren “upierała się” że na pewno można wszystko naprawić i żeby Tatiana czy Ultrix nie próbowały zrywać ich na siłę. Inna sprawa, że lokatorom egzoszkieletów coś takiego w ogóle nie przypadłoby do gustu! - Tym sposobem Yul miał też okazję spędzić z wampirzycą czas, widać było iż sprawia mu to przyjemność. Potrafił słuchać, choć trudno było powiedzieć czy naprawdę słucha, czy jedynie jest obok. Ale milicjant potrafił też mówić. Opowiadał o swoim świecie, o tym, że w innych częściach planety klimat nie jest aż tak nieznośny, że rosną drzewa. Opowiadał o wielkich miastach jak Heliopolis.

Tak minęła noc druga. Nocy trzeciej, znów Ultrix nie trzeba było nigdy szukać daleko. Gdzieś koło ósmej wieczorem Ren zakomunikowała, że Veles jest gotowy do odlotu. Poderwanie ogromnej maszyny w powietrze niezło zatrzęsło wszystkimi wewnątrz. Podobnie jak mniejsze maszyny typu Huginn, potężny statek unosił się od razu pionowo do góry.

Lot powrotny, nie trwał krócej niźli lot poprzedni. Chyba zasada, że pojazdy duże, to pojazdy ociężałe wciąż działała we współczesnym świecie. Veles gładko wylądował w jednym z hangarów Wieży, kiedy załoga opuszczała maszynę, wokół okrętu przemieszczało się już całe mrowie małych maszyn przywodzących na myśl wózki widłowe. To chyba były jakieś wózki widłowe, tyle że jeździły bez kierowcy. W stronę maszerujących przez hangar velesowiczów kierowała się grupa inżynierów azjatów. Po tym jak Yul formalnie się przywitał i oddał im maszynę, Ren wyświetliła im jakieś techniczne niuanse. Ultrix pozostawała jedynie znudzona, dwóch pilotów miało miny bez wyrazu typowe dla wszystkich szczęśliwych posiadaczy egzo.

- Spotkanie ze Starszą. - wyjaśnił Yul kiedy zarówno on jak i Ren skierowali się ku windzie, Tatiana i Ulrix ruszyli za nimi, piloci zaś udali się w innym kierunku.


***


Starsza Niobe wstała z fotela kiedy jej goście weszli do środka. Rozłożyła szeroko ręce w które wleciała Ultrix. Kobiety bez specjalnego skrępowania wymieniły czułe pocałunki, po czym Niobe, zupełnie naturalnie przeszła do spokojnej pozycji i maniery dyrektora.

- Witajcie z powrotem - skłoniła się Tatianie i kiwnęła głową dwójce pozostałych, Ultrix w międzyczasie rozsiadła się na sofie stojącej na uboczu.

- Proszę, usiądźcie, wszyscy - zaproponowała - raporty z Velesa dotarły w niepełnej formie, poza odnalezieniem okrętu, zwłok załogi, śmierci milicjantów oraz “usterkom” samego Velesa nic za bardzo nie zrozumiałam… czy możecie mnie jakoś, uspokoić?
- Witaj Starsza
- Tatiana skopiowała ukłon kobiety - Nie znam się na waszych raportach, ale oczywiście, jeśli masz pytania lub wątpliwości, mogę spróbować je wyjaśnić. To, co przeżyliśmy... nawet dla mnie było bolesne, choć widziałam wiele śmierci w życiu. Twoi ludzie się spisali ponad miarę. I to wszyscy. To mogę ci powiedzieć na pewno.

Niobe dawała do zrozumienia mową swojego ciała iż poświęce wampirzycy całą swoją uwagę, kiedy Ren chciała coś wtrącić, Starsza nie patrząc nawet na nią wyciągnęła rękę w geście uciszenia.

- Dziękuję, czy mogłabyś jedynie, swoimi słowami powiedzieć, co stało się z członkami którzy ci towarzyszyli?
- Zginęli.
- powiedziała Tatiana, patrząc Niobe proste w oczy - Nie powinni, ale tak się stało. Gdybym sama zajęła się zwiadem i gdyby nie szli za mną... żyliby. Gdybym sama nie odniosła ran, może bym dała radę kogo uratować. Dlatego, choć nie mogłam wiele zrobić, czuję się winna. Jeśli chcesz mnie ukarać, nie będę się uchylać od odpowiedzialności.

Niobe pokręciła głową.

- To nie byłoby na miejscu. Kilka godzin temu, dostałam instrukcje od rządu. Odpowiedź na moje wcześniejsze zapytanie odnośnie statusu wedle jakiego powinnaś być traktowana. Instrukcja głosi iż przysługuje ci zaocznie miano szlachcica zwyczajnego. Podeślę ci pełny plik ale co do zagadnienia obecnej dyskusji jedno jest już pewne: słowo szlachcica jest brane za fakt, dochodzenie nie jest konieczne.

Tatiana spojrzała na Ren i Yula, by ocenić ich reakcję na to miano, wszak dla niej samej nic ono nie znaczyło.
Po twarzach dwóch ze swoich towarzyszy, wampirzyca nie mogła wyczytać nic alarmującego, Ultrix natomiast westchnęła:

- Sprytne… - Niobe spojrzała na swą ochroniarz tak jak cierpliwy rodzic spogląda na krnąbrne dziecko. - Jaasne… - powiedziała Ultrix odczytując niewypowiedziane polecenie, jednak mrugnęła do Tatiany pękniętym okiem. Niobe podjęła:
- W pierwszym odruchu, kiedy cię odnaleźliśmy, zgodnie z instrukcją rady, założyliśmy, że przysługuje ci miano gościa zwyczajnego. Jest to zbiór praw jaki RZ gwarantuje każdej napotkanej istocie nie będącej wrogiem RZ. Od początku wiadomo było iż jest to rozwiązanie tymczasowe. W ciągu ostatnich dni odbyło się jednak kilka obrad, dzięki którym Rada uchwaliła nowe zarządzenie. Dlatego mimo iż faktycznie szlachcicem nie jesteś, będziesz w ten sposób traktowana w systemie prawnym RZ. Ten typ obywatela, przysługuje ludziom, którzy dzięki swoim osiągnięciom stają się inspiracją dla całej ludzkości. Wybitni uczeni, mistrzowie igrzysk, czyści rezerwatów, weterani.
- Teraz rozumiem. Cóż, dziękuję wam za wyróżnienie. I zaufanie. Mam tylko nadzieję, że szlachectwo nie wymaga, jak w moich czasach, przestrzegania szeregu rytuałów i zwyczajów. Kiepsko się w tym czuję.
- Tatiana wzruszyła ramionami - Nie wiem też czy to dobra chwila, ale... chciałam zapytać o kwestie mieszkalne. Ren jest cudowną gospodynią, ale przypuszczam, że ona i jej mąż chcieli by w końcu pobyć też sam na sam. Czy jest jakiś sposób żebym... zapracowała na swój kawałek podłogi?
Ultrix zaśmiała się.
- Wymaga… zawsze mówić prawdę i świecić przykładem - kobieta niemal ziewała - to dlatego nie trzeba prowadzić żadnych penisów dochodzeń gdy jaśniepan słowo da…
- Wybacz mojej ochroniarz ton, mówi o czymś czego sama nigdy nie dostąpi, ale tak, to jest główny element. Co do “pracy”, oczywiście pochwalam twój zapał, dla szlachcica pracy nigdy nie brakuje. Tak się składa iż jest już dla ciebie przygotowany przydział.
- Niobe wstała i przeszła się po pomieszczeniu - dostaniesz do dyspozycji jacht wraz z obsługą na własny użytek, którym będziesz mogła się przemieszczać na wyznaczone ci posterunki. Pierwszym jest rezerwat Homo Ablus.

Tatiana przeczesała palcami włosy. Posterunki? Jakaś kontrola? W jej wykonaniu?!

- Em, a co dokładnie bym miała robić? - zapytała.
- Mieszkańcy rezerwatów żyją w zgodzie z zwyczajami przodków. To wymagająca egzystencja, rezerwat człowieka nakłada się na rezerwaty Canis Dirus i Ursus Arctos. Zadaniem obserwatora jest poza oczywiście obserwacją, jest delikatna korekta łańcucha pokarmowego, RZ nie chce by życie koegzystujących tam istot było pozbawione walki, ale nie można też dopuścić do wyginięcia obserwowanych gatunków. Twoje własne instrukcje zostaną ci dostarczone na wyłączność.

Wampirzyca zamyśliła się. Z jednej strony podobało jej się to zajęcie, dawało jej też możliwość poznania współczesnego świata, z drugiej jednak... wciskało ją w ramy, które nie ona ustaliła. Tatiana nie miała zwyczaju dopasowywać się do schematu, to schematy naginały się przeważnie do niej. Może jednak warto zobaczyć z czym ma do czynienia nim to odrzuci? Jeszcze raz popatrzyła na towarzyszących jej ludzi. Jak jej nowa praca wpłynie na relacje z nimi?

- Dobrze, spróbuję. - powiedziała - Wspominałaś że dostanę... jacht, tak? pewnie nie taki do pływania. - uśmiechnęła się do własnych wspomnień, po czym wróciła do wątku - Z obsługą. Ta obsługa, to będą ludzie? Zostaną mi przydzieleni czy że jak?
- Jacht to nie jest jakaś szczególnie zaawansowana jednostka, jego funkcja jest czysto transportowa i mieszkalna. Obserwatorzy przy rezerwatach są często wyznaczani na wiele lat, a sam rezerwat pozbawiony jest technologii pominąwszy systemy monitoringu oraz przeważnie pojedynczy terminal informacyjny, który służy jako pomoc edukacyjna dla młodych ludzi. Na taki rodzaj misji przewidziany jest dwu osobowy personel, przy czym, personel nie jest upoważniony do poruszaniu się po rezerwacie, toteż musi pozostawać na jachcie. Znam przedstawicieli szlachty, którzy cenią prywatność i posiadają tylko jedną osobę, weterani czasem w ogóle nikogo nie mają. Choć niektórzy posiadają nawet trzy osobowy zespół. Standard to pilot oraz ochroniarz.
- Niobe na chwilę zerknęła za okno, gdzieś na horyzoncie niebo rozświetliły widły błyskawicy. - nikt szlachcicem się nie rodzi i ktoś kto nim zostaje, ma przeważnie rozeznanie w tym kogo chciałby mieć w swojej świcie. W twoim przypadku dostałam dyspozycję by przydzielić ci kogoś kompetentnego… aczkolwiek, jeśli ktoś przykuł już twoją uwagę myślę, że mogłybyśmy się jakoś dogadać. - uśmiechnęła się.
- Myślę, że decyzja nie należy tylko do mnie, ale też do tych osób. Nie chcę komuś psuć kariery. - powiedziała oschle wampirzyca - Możesz dać mi czas na zastanowienie i rozmowę?
Niobe kiwnęła głową
- Twoją kwaterą jest twój okręt, będzie tu za cztery godziny. RZ spodziewa się iż udasz się na swoją placówkę za kilkadziesiąt godzin. To daje ci jakieś dwadzieścia godzin do wylotu.
- Dobrze. I tego... dziękuję. Czy coś jeszcze powinnam do tego czasu zrobić?

Niobe delikatnie wzruszyła ramionami.
- Myślę, że dobrym pomysłem byłoby wybranie się do magazynu na Deptaku lub nawet w Warsztatach i dobraniu sobie jakiś ładnych przedmiotów - Starsza wymownie spojrzała na strój Tatiany - tak dobrych ubrań raczej tam nie będzie niestety, ale nie zaszkodzi spróbować.
- Dziękuję za radę, Starsza.
- Tatiana ukłoniła się, a wychodząc mrugnęła jeszcze na pożegnanie do Ultrix.


***


Kiedy Tatiana i jej towarzysze wyszli od Starszej, wampirzyca zwróciła się wpierw do Ren:
- Wiesz, że chciałabym mieć Cię przy sobie, ale prawdą jest też że masz tu swoje obowiązki i partnera. Czy... będziesz bardzo zawiedziona jeśli nie poproszę cię o udział w tej misji?
Ren otworzyła usta, położyła Tatianie dłoń na ramieniu.
- Czy zrobiłam coś źle? - zapytała zmartwiona. - dziewczyna wydawała się przeszukiwać własne uczucia, w końcu delikatnie objęła wampirzycę przyklejając się do jej piersi swoim pancerzem. - Myślisz o moim dobrze, och jestem taka szczęśliwa - twarz dziewczyny była rozpromieniona. - Oczywiście... zrobię co zechcesz - dodała uważnie.
- Myślę, że bycie tylko pilotem, to dla Ciebie za mało. Ale będziemy w kontakcie, prawda? - wampirzyca pogłaskała Ren po włosach, po czym spojrzała na Yula. Tu sprawa wydawała się trudniejsza.
- Może odprowadzimy Ren do ukochanego, bo się facet pewnie doczekać nie może po takiej misji - Yul kiwnął na to - a potem... przejdziemy się gdzieś? Możesz na służbie poświęcić mi trochę czasu? - zapytała, przekrzywiając lekko głowę.
- Nawet powinienem, Wasza miłość. - dodał z uśmiechem.
- Jeny, nie mów tak do mnie! - naburmuszyła się.
- Wybacz, musiałem spróbować. - uspokoił.

Trójka dotarła do domu Ren gdzie przywitał ich Simo. Tatiana pożegnała się jeszcze raz z dziewczyną po czym została sama z milicjantem.

- Jakieś specjalne plany? - zapytał Yul.
- Wiesz o co chcę cię zapytać. Ty wybierz miejsce, gdzie możemy o tym porozmawiać. - odparła, przyglądając się jego pooranej bliznami twarzy - Tylko... czy nie powinniśmy poczekać aż wyciągną cię z egzo? Wiesz, nie chcę żeby twoja ocena była czymś stymulowana.
- Wiesz… teraz możesz mi “kazać” go zdjąć, możemy pójść choćby do mnie.


Spojrzała ze zdziwieniem na mężczyznę. Po chwili na jej wargach zabłąkał się zmysłowy uśmiech.

- No nie wiem, czuję się teraz bezpieczniej... - zażartowała, ocierając się biodrem o jego zbroję i klejąc do ramienia tak, by miał swobodny wgląd w jej dekolt. - Ale chętnie przyjmę zaproszenie…
- Pewnie
- mężczyzna wykrzywił usta - ja nawet nie wiem kogo musiałbym wezwać na pomoc gdybyś wpadła w zły nastrój. To jak? idziemy?
Przytaknęła głową, klejąc się do jego okrytego pancerzem ramienia.


***


W apartamencie, mężczyzna poprosił Tatianę by pomogła mu przy zdejmowaniu egzoszkieletu. Wampirzyca zaczynała nabierać pewnego doświadczenia, Yul co prawda informował ją o jej “postępach” głośnym “ała!” ale Tatiana podejrzewała, że mężczyzna trochę się zgrywa. Kiedy milicjant był już wolny i... nagi, podszedł do dystrybutora i nalał sobie wody. Oparł się o blat i wypił duszkiem całą szklankę.

Wampirzyca stała tymczasem oparta o pancerz, przyglądała się mężczyźnie z namysłem. Był zadziwiająco spokojny jak na kogoś, kto kilka dni temu ledwo uszedł śmierci. No właśnie... miał dużo szczęścia. Czy będzie mogła na to zawsze liczyć? Wszak przy jej gatunku zawsze czaiła się śmierć i pożoga, a na dodatek Yul był o krok od “zghulenia”, czego tak naprawdę nie chciała. Czy powinna ciągnąć go ze sobą?

- Więc... co myślisz? - zapytała, przekonując się, że najpierw powinna poznać zdanie samego zainteresowanego.
Yul przeczesał włosy.
- Wiesz, mam tu spokojne nudne życie, jak na milicjanta oczywiście. Miałem zostać juggernautem, latać na marsach, walczyć z terrorystami… ale nie byłem wystarczająco dobry. Za to tutaj… jestem za dobry. I co? mam zginąć przez jakąś awarię? albo zostać rozszarpanym przez niedźwiedzia czy tygrysa? przysypany przez lawinę? a może dożyje emerytury i będę spędzał resztę moich dni oddając się pracy ogrodnika jak Simo? pracy którą każda aplikacja w mieszkaniu wykona lepiej? Więc ty się mnie pytasz, czy chcę się stąd wyrwać?

Słuchała go ze skupieniem, przyglądając się jego ciału. Podobały jej się argumenty, których użył. Nie było pieprzenia o rozstaniu i tęsknocie, lecz suche fakty. Fakty z życia człowieka, który został “wyhodowany” by mierzyć się z niebezpieczeństwem.

- Dobrze więc. Znasz już mój wybór, zatem. - uśmiechnęła się lekko.
Yul uśmiechnął się, jak chłopczyk który dostał nowy rower od taty.
- Dzięki, naprawdę, prowadzenie tego jachtu to dla mnie drobiazg i… nie muszę chyba nosić egzo? no chyba że chcesz.
- Zobaczymy, wiele zależy pewnie od przydziału. A teraz nie powinieneś iść pod prysznic zamiast tak... świecić...
- pomachałą w jego stronę znacząco dłonią.
- Jasne skoro nie muszę tego spowrotem zakładać - wykonał dwa kroki po czym zatrzymał się i spojrzał na wampirzycę. - A może przejdziemy się na basen? umiesz pływać?
- Umiem chodzić po dnie. I wierz mi, mało w tym gracji.
- westchnęła, nie przestając się uśmiechać - Ale możemy iść. Powiedz... myślisz, że dobrze postąpiłam z Ren?

Mężczyzna podszedł do ściany i gestem dłoni spowodował osunięcie się drzwi za którymi ukazał się schowek na ubrania.

- Wiesz, ona strasznie się poświęciła na twoim punkcie. Sawanci chyba tak mają, że jak się już czepiać to non stop tylko jedno, oczywiście… - Yul obdarzył wampirzycę przeciągłym spojrzeniem - trudno ją winić. Jednak wydawało mi się, że dla ciebie zostawiła by chyba Sima, a może mi się zdawało. - milicjant zaczął się ubierać.
- A jeśli... to mój wpływ? I ty też... tak zaczniesz? - zapytała niepewnie.
Yul zastanowił się przez chwilę po czym odpowiedział:
- Jeśli tak zacznę, to i tak nie będę mógł tego już stwierdzić - wyjaśnił. - Ostrzegasz mnie?

Wiedziała, że są śledzeni, że wszystko co powie, trafi do sieci. Dlatego skłamała. A może tylko tak sobie to tłumaczyła? Może naprawdę nie chciała zobaczyć rozczarowania Yula?

- Nie no, hipotetyzuję. Co ja zrobię z takim zakochanym kundlem u nogi? - zaśmiała się.

Mężczyzna uśmiechnął się i wzruszył ramionami.

- Każesz jugerrnauckiej imfamistce wyskakiwać z ubrania, ty mi powiedz. Chyba możesz zrobić co chcesz. - Yul skończył się ubierać. - Idziemy?
- Uczciwie wygrałam zakład!
- udała zbulwersowanie, po czym przyskoczyła do Yula. - No to chodź... tylko czy ja nie muszę mieć jakiegoś stroju kąpielowego?

Mężczyzna popatrzył na nią ze zdziwieniem po czym buchnął śmiechem.
- No tak, przyda ci się… skóra - uszczypnął ją delikatnie w odsłonięty bok.
Popatrzyła na niego z zadumą.
- No to tym bardziej chcę iść na ten basen teraz. - powiedziała entuzjastycznie. Przed wyjściem jeszcze tylko wysłała informację do Niobe o swoim wyborze. Chciała Yula - druga osoba mogła zostać jej przydzielona odgórnie.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline